Testy smartfonów:

  • Oceniamy 200 megapikseli z Motoroli edge 30 ultra

    Mamy już w swoich rękach Motorolę edge 30 ultra. Jest to pierwszy smartfon na rynku, który ma matrycę o szalonej rozdzielczości 200 megapikseli. To zawrotna liczba - nowy Hasselblad X2D 100c ma połowę rozdzielczości Motoroli – 100 megapikseli.

    Aby wykonać zdjęcie 200 megapikseli trzeba skorzystać ze specjalnego trybu. Zapisane pliki zajmują dużo miejsca – około 50 megabajtów na każde zdjęcie, czyli dziesięciokrotnie więcej niż zdjęcia w standardowej rozdzielczości 12 megapikseli. Czy jednak takie kadry będą także dziesięciokrotnie bardziej szczegółowe? Sądzę, że każdy kto ma doświadczenie w aparatach wie, że różnica nie może być aż taka duża. A jaka jest w rzeczywistości?

    Krótko o specyfikacji

    Motorola edge 30 ultra ma następujący zestaw aparatów:

    • 200MP, f/1.9, Dual Pixel PDAF, OIS - główny aparat
    • 50 MP, f/2.2, 114˚- aparat ultraszerokokątny z funkcją makro
    • 12 MP, f/1.6 - teleobiektyw portretowy z powiększeniem x2
    • 60 MP, f/2.2 - aparat do selfie

    Ponieważ tylko główny aparat ma rozdzielczość 200 megapikseli, to przede wszystkim nim jesteśmy tym razem zainteresowani. W jednym przykładzie porównamy też teleobiektyw.

    Oprócz zdjęć z Motoroli jako punkt odniesienia wykorzystamy Samsunga Galaxy S21 FE, a więc model ze średniej półki, który ma matrycę 12 MP. Oto jego zestaw aparatów:

    • 12 MP, f/1.8, 26mm, Dual Pixel PDAF, OIS – główny aparat
    • 8 MP, f/2.4, 76mm, PDAF, OIS, 3x powiększenie optyczne
    • 12 MP, f/2.2, 13mm – ultraszerokokątny aparat
    • 32 MP, f/2.2, 26mm – aparat do selfie z przodu

    Układ zdjęć porównawczych jest następujący – dla całych kadrów, od góry jest zdjęcie Motoroli w 200 megapikselach, pośrodku zdjęcie z Samsunga, a na dole zdjęcie Motoroli wykonane w domyślnym trybie 12 megapikseli, a więc o takiej samej rozdzielczości jak matryca Samsunga.

    Przy kadrach powiększonych kolejność jest taka sama, ale patrząc od lewej – najpierw 200 megapikseli z Motoroli, potem Samsung i Motorola w domyślnym trybie i 12 megapikselach. Ponieważ różnica w wielkości zdjęć jest zbyt duża, zdjęcia w rozdzielczości 12 megapikseli powiększyłem do 400%, aby obiekty na nich były mniej więcej tej samej wielkości co 100% powiększenie z 200 megapikseli.

    Zwracam również uwagę, że ekwiwalent ogniskowej z głównego aparatu w Motoroli to 23 mm, a w Samsungu 26 mm, stąd zdjęcia z S21 FE są trochę bardziej powiększone, ale zostały wykonane z dokładnie tego samego miejsca i tej samej odległości.

    Porównanie zdjęć

    Na pierwszym kadrze, gdzie powiększona jest tabliczka z miejscem zbiórki do ewakuacji widać, że 200 megapikseli z Motoroli edge 30 ultra ma więcej szczegółów od dwóch pozostałych kadrów, a jednak różnica nie jest tak duża na jaką wskazywałaby różnica w rozdzielczości pomiędzy 12 i 200 megapikselami. Co ciekawe, zdjęcie w 12 megapikselach z automatycznego trybu Motoroli ma trochę mniej szczegółów od Samsunga, a powinno być odwrotnie. To oznacza, że zwykłe zdjęcia nie są robione w pełnej rozdzielczości, a następnie przeskalowane do 12 megapikseli. Ten proces trwałby zbyt długo. Widać to zresztą po dedykowanym 200 megapikselom trybie, który potrzebuje znacznie więcej czasu na zrobienie i zapisanie zdjęcia niż tryb automatyczny.

    Smartfony stosują technologię łączenia pikseli w grupy nazywaną pixel binning. Pozwala to osiągnąć część korzyści płynącej z wysokiej rozdzielczości, jak choćby zmniejszenie ilości szumu i jest popularną techniką stosowaną przez wszystkich producentów. Poprawia to jakość zdjęć względem matryc o niższej rozdzielczości, przy zachowaniu wysokiej szybkości przetwarzania, ale nie wykorzystuje wszystkich zalet wysokiej rozdzielczości. Aby w pełni wykorzystać jakość wysokiej rozdzielczości należałoby każdorazowo zapisać pełną rozdzielczość zdjęcia, a następnie przeskalować ja w dół, do pożądanej wielkości. Aby o zobrazować różnicę zmniejszyłem zdjęcie z Motoroli o rozdzielczość 200 megapikseli, czyli 16384 x 12288 do rozdzielczości zapisywanej w normalnym trybie, trochę ponad 12 megapikseli, czyli dokładnie 4096 x 3072. Po prawej stronie widać 100% powiększenie obrazu prze mnie ręcznie zmniejszonego i jest zauważalnie ostrzejsze i bardziej szczegółowe niż to z lewej, powstałe w wyniku pixel binningu.

    Konsekwentnie we wszystkich kadrach zdjęcia o rozdzielczości 200 megapikseli mają najwięcej szczegółów, jednak przewaga jakości jest niewielka w porównaniu do kosztów, czyli wielkości plików i czasu potrzebnego do wykonania zdjęcia. Skupmy się zatem na zdjęciach 12 megapikselowych z Samsunga i automatycznego trybu Motoroli.

    W drugim kadrze zdjęcia liści widać wyraźnie, że kolory z Samsunga są zdecydowanie bardziej nasycone, cieplejsze. W tym wypadku Samsung wypadł gorzej pod względem szczegółów od Motoroli w trybie automatycznym 12 MP. Może to być wynik ustawienia ostrości w innym punkcie.

    Trzeci kadr, z wiszącymi fotelami jest dość wyrównany z lekką przewagą Motoroli, a w czwartym kadrze z rowerem delikatna przewaga wraca do Samsunga.

    Piąty i ostatni kadr porównuje teleobiektywy – Samsung oferuje większe, trzykrotne powiększenie optyczne, podczas gdy Motorola ma powiększenie dwukrotne i obiektyw dedykowany raczej portretom. Tutaj jakość jest zbliżona, a różnice w szczegółach wynikają głównie z różnego powiększenia. Ja preferuję powiększenie 3 krotne jako takie, które najczęściej mi się przydaje. Mimo to Motorola może mieć istotną przewagę w portretach. To będę musiał jeszcze sprawdzić.

    Podsumowanie

    Wnioski jakie można wynieść z tego szybkiego porównania są dwa:

    Po pierwsze wysoka rozdzielczość głównej matrycy faktycznie rejestruje dodatkowe szczegóły w porównaniu do zdjęć o 12 megapikselach. Różnica jednak nie jest na tyle duża, aby uzasadnić korzystanie z tego trybu na co dzień, co oznaczałoby zapychanie pamięci telefonu dziesięciokrotnie większymi plikami i znacznie dłuższy czas potrzebny na zrobienie i zapisanie każdego zdjęcia.

    Drugi wniosek jest taki, że dla trybu standardowego, domyślnego, który zapisuje zdjęcia o rozdzielczości 12 megapikseli szalona rozdzielczość matrycy nie przynosi zauważalnych korzyści i wyglądają one podobnie do zdjęć zrobionych w ogóle bez przeskalowania matrycą 12 megapikselową. Korzyść mogłaby być większa, gdyby zdjęcia każdorazowo były przeskalowywane w dół z 200 megapikseli, ale cały proces jest obecnie prawdopodobnie zbyt czasochłonny, żeby nim obciążyć każde zdjęcie użytkownika.

    O ile Motorola edge 30 ultra ma wiele niewątpliwych zalet, to 200 megapikselowa matryca głównego aparatu nie powinna być głównym argumentem przemawiającym za wyborem tego telefonu. W praktyce nie niesie ona znaczących korzyści dla użytkownika w codziennym użytkowaniu, choć na specjalne okazje zdjęcia 200 megapikselowe wciąż mogą przynieść pewne korzyści.

  • Motorola edge 30 ultra

    Na filmie rozpakowaliśmy i sprawdziliśmy, jak działa najnowszy smartfon Motorola edge 30 ultra.

  • Samsung The Freestyle jest tańszy i ma specjalny powerbank – czy warto go teraz kupić?

    Rzutnik Samsung The Freestyle jest obecny na polskim rynku już od kilku miesięcy. Teraz jest dostępny w obniżonej o 500 złotych cenie. Nadal nie jest to tanie urządzenie, bo Freestyle kosztuje 3500 zł, ale trzeba wziąć pod uwagę, że rzutniki nigdy nie były przesadnie tanie, a obecnie elektronika w ogóle bije cenowe rekordy. Z drugiej jednak strony Freestyle nie trafiła na dobry moment ze swoją premierą. Polacy zaciskają pasa i na taki ekstra wydatek nie będzie stać wielu. Ja testowałem go (tym razem w wersji z dedykowanym powerbankiem) w jego naturalnym środowisku, czyli podczas weekendowego wypadu w góry.

  • vivo X80 Pro

    X80 Pro to pierwszy smartfon vivo, który pozycjonowany jest w najwyższym segmencie cenowym. Wejście w segment ultra premium to dla każdego producenta trudne wyzwanie. Nie dość, że smartfon musi być dopracowany w każdym detalu, bo w cenie 5999 zł trudno wybaczyć jakiekolwiek kompromisy i niedociągnięcia, to najdroższego modelu sprzeda się znacznie mniej niż tańszych telefonów. Jest to zabieg bardziej wizerunkowy – pokazanie, że dany producent może grać w najwyższej lidze plus próba powalczenia o segment, w którym można realnie na sprzedaży smartfonu zarobić. Dzięki vivo X80 Pro bardzo wąskie grono topowych urządzeń z Androidem poszerzyło się o kolejny model do wyboru.

  • Amazfit GTR 4 - test

    GTR 4 to najnowszy model Amazfit, który pod względem stylu jest przeciwieństwem testowanego przez nas w lipcu Amazfit T-Rex 2. Zamiast designu kojarzącego się ze sportami ekstremalnymi z T-Rex 2 w najnowszym modelu GTR 4 otrzymujemy kształt i wygląd klasycznego zegarka. GTR 4 wprowadza też kilka nowocześniejszych rozwiązań technologicznych. GTR 4 kosztuje tyle samo co T-Rex - 1199 zł. Zależnie od potrzeb użytkownika pod pewnymi zastrzeżeniami może okazać się lepszym wyborem. Konkurencja na rynku zegarków jest naprawdę duża i jest w czym wybierać. Kluczowe jest więc określenie potrzeb przyszłego użytkownika.

  • Motorola edge 30 neo – test

    Motorola edge 30 neo to najtańszy smartfon z serii edge 30. Kosztuje 1899 zł. To także najmniejszy i najlżejszy model w ofercie producenta. To również pierwszy owoc współpracy z Pantone. To pierwszy znany mi przypadek umieszczenie symbolicznego wzornika Pantone na obudowie urządzenia. 30 neo zaprezentowana po raz pierwszy tydzień temu w Mediolanie ma szansę zwrócić na siebie uwagę wielu użytkowników, zwłaszcza tych, dla których obecne smartfony są za duże i za ciężkie.

  • Huawei nova 10 Pro w naszych rękach - wideo

    Na filmie rozpakowaliśmy i sprawdziliśmy, jak działa najnowszy smartfon Huawei nova 10 Pro.

  • Motorola edge 30 neo w naszych rękach - wideo

    Na filmie rozpakowaliśmy i sprawdziliśmy, jak działa najnowszy smartfon Motorola edge 30 neo.

  • Xiaomi Mi Router AX9000

    Mi Router AX9000 to propozycja dla osób, które chcą mieć najszybsze WiFi w dobrej cenie. Są na rynku 4 modele routerów oferujące równie wysoką przepustowość sieci bezprzewodowej jak Mi Router AX9000, ale każdy z nich kosztuje 2000 zł lub nawet więcej. Wysoka cena tych urządzeń jest spowodowana między innymi bogatym wyposażeniem, które oznacza np. 8 gniazd Ethernet lub 2 gniazda USB 3.0 i sześć gniazd Ethernet. Recenzowany Mi Router AX9000 ma standardowe 5 gniazd Ethernet (jedno do podłączenia do internetu i 4 dla pozostałych urządzeń) i jedno gniazdo USB, ale za to kosztuje 1299 zł. Jest też pierwszym routerem, który w naszych testach osiągnął na WiFi identyczną prędkość co komputer podłączony gigabitowym kablem Ethernet. Dlatego propozycja Xiaomi jest taka interesująca.

     

  • TP Link Tapo

    Tapo to marka TP-LINK dotycząca produktów kategorii smart home. Wśród nich znajdziemy żarówki i gniazdka łączące się z siecią, a także kamery IP. Zakres możliwych zastosowań takich kamer jest szeroki, od zabezpieczenia domu lub działki, przez monitorowanie zwierząt domowych, aż po elektroniczną nianię. Aby zaspokoić szerokie spektrum potrzeb TP-LINK oferuje wiele różnych modeli kamer IP. Do naszej redakcji na testy trafiły na raz trzy najnowsze modele:

    TP-LINK Tapo C110 to najprostszy i najtańszy model przeznaczony do zastosowania wewnątrz domu. Kosztuje 149 zł.

    TP-LINK Tapo C210 ma sterowanie nachyleniem i obrotem. Koszt Tapo C210 to 179 zł.

    TP-LINK Tapo C320WS to z kolei model zewnętrzny, odporny na zmienne warunki pogodowe. Ma też najwyższą rozdzielczość, czulsza matrycę i dodatkowe diody doświetlające. Kosztuje 265 zł.

    Obraz z kamer jest dostępny z poziomu aplikacji Tapo.

  • Test głośnika Sony XG300

    Test głośnika Sony XG300

    Klasa urządzenia C (skala „Mercedesa” A, B, C, E, S)

    Skala ocen 1-6 (6-celujący)

    Zaczynamy

    Na sam koniec wakacji do testów otrzymaliśmy potężny głośnik SONY XG300. Jest przenośny, ale jest to raczej mobilność dla osób podróżujących własnym samochodem, a nie rowerem lub pieszo. Głośnik jest po prostu duży i ciężki. Waży 3 kg. Jego przenoszenie na szczęście ułatwia wygodna plastikowa rączka, która chowa się w obudowie. Sony aktualnie oferuje w Polsce kilkanaście różnych głośników Bluetooth. XG300 należy do tzw. średniej półki cenowej i „mocowej”. Bezpośrednio nad nim jest wersja 500 oraz potężne kolumny imprezowe XP500, XP700 oraz XV900. Fani mogą także zdecydować się na zakup „designerskiego” głośnika RA5000.

    Test głośnika Sony XG300

    Główne wady i zalety głośnika Sony XG300

    Zalety głośnika Sony XG300:

    • Bluetooth 5.2
    • Gniazda mini jack stereo (wejście)
    • USB C
    • Bardzo długi czas pracy na baterii - około doby
    • Aplikacja Music Center
    • Bardzo wygodny panel do sterowania na obudowie
    • Obsługa połączeń głosowych
    • Aktywacja asystent głosowego
    • Gniazdo USB-A do ładowania innych urządzeń
    • Możliwość synchronizacji do 100 głośników
    • Ekologiczne opakowanie
    • Ładowarka USB-C w komplecie
    • DSEE - Digital Sound Enhancement Engine – ulepszanie dźwięku ze skompresowanych plików
    • Świetna jakość wykonania

    Wady głośnika Sony XG300:

    • Duża waga
    • Brakuje mu imprezowej dynamiki i mięsistego basu
    • Wysoka cena 1200 zł
    • Bezużyteczna aplikacja Fiestable, bo funkcje DJ-a działają bardzo słabo przez Bluetooth

    Jak oceniamy design? – ocena 6

    Design Sony XG300 trochę pasuje do jego charakterystyki dźwięku. To „poważny” głośnik, którego obudowa jest ukryta pod bardzo ładną czarną tkaniną. Nie jest to festyniarski design – będzie pasował nawet do drogiego, nowoczesnego wnętrza. Jego rączka jest ukryta, podobnie jak tylny panel ze złączami (jest tam USB-A, USB-C i gniazdo audio-in). Mamy też przycisk do sprawdzania poziomu naładowania baterii oraz wyłącznik imprezowych diod LED (one świecą bardzo oszczędnie i prawie ich nie widać). Głośnik ma plastikowe nóżki i gra „na jedną stronę”. Obudowa, choć wygląda bardzo delikatnie, jest odporna na pył i wodę (norma IP67). Głośnik możemy więc zabrać np. na plażę. XG300 może ładować inne urządzenie przez USB-A, a sam jest ładowany wyłącznie przez USB-C.

    Test głośnika Sony XG300

    Test głośnika Sony XG300

    Jakość dźwięku? – ocena 4

    Jeśli chodzi o jakość dźwięku to najnowszy głośnik SONY trochę zaskakuje. Jego waga i rozmiary sprawiają, że spodziewamy się, że po jego włączeniu sąsiad już po chwili będzie pukał do naszych drzwi. Tak się jednak nie dzieje. Głośnik potrafi grać głośno, ale nie jest to ta dynamika, której się można było spodziewać. To nie jest dźwięk znany z głośników i słuchawek JBL z mocnym, mięsistym basem, który dominuje. Tutaj dominuje środek, co wielu osobom może się podobać, bo taki dźwięk nas nie zamęczy po godzinie. Gdy jednak potrzebujemy głośnika do muzyki EDM i większej imprezy to SONY może niestety dostać zadyszki. To jest raczej głośnik do codziennego użytku, a nie wybijania szyb w całym bloku. Porównywaliśmy jego brzmienie z małym głośnikiem JBL, z małym i dużym głośnikiem Apple, z głośnikiem z Ikei i dużym głośnikiem Google i SONY bez problemu deklasowało najmniejsze urządzenia, ale większe głośniki konkurencji już radziły sobie trochę lepiej. Należy jednak wspomnieć, że nie są to już urządzenia przenośne.

    Test głośnika Sony XG300 Test głośnika Sony XG300

    Aplikacje? – ocena 5

    Producent zaleca zainstalowanie na urządzeniach mobilnych dwóch aplikacji: Fiestable oraz Music Center. Tę pierwszą raczej możemy sobie darować. Ta druga to rozbudowane centrum do zarządzania funkcjami naszego głośnika. W tej aplikacji włączymy gniazdo Audio in, ustawimy equalizer lub pobawimy się efektami DJ (nie działają zbyt dobrze). W apce możemy włączyć także legendarny tryb Stamina, wybrać sposób działania diod LED lub zgrupować kilka głośników. Aplikacja działa stabilnie, ale bez jej instalacji też da się żyć i korzystać z XG300.

    Test głośnika Sony XG300 Test głośnika Sony XG300

    Jak długo działa bateria? – ocena 6

    Bateria w Sony XG300 działa bardzo dobrze, bo nasz głośnik potrafi działać bez ładowarki około doby. To wynik, który zaspokoi najbardziej szalonych imprezowiczów. Producent obiecuje, że 10 minut doładowania pozwoli nam słuchać muzyki przez kolejne 70 minut. Należy pamiętać jedynie o tym, aby mieć w pobliżu ładowarkę na USB-C. I tutaj największa niespodzianka – taką ładowarkę (niestety sporą) otrzymujemy w komplecie z głośnikiem. To teraz duże wydarzenie, bo większość urządzeń jest już sprzedawana bez ładowarek.

    Test głośnika Sony XG300

    Test głośnika Sony XG300

    Nasza końcowa ocena

    Chyba największym konkurentem naszego testowego głośnika Sony XG300 będzie model SRS-XG500 ważący 5.6 kg. Oba te produkty nie są już przesadnie mobilne, a można przypuszczać, że XG500 będzie oferował znacznie potężniejszy dźwięk i moc, który sprawdzi się na dużych domówkach. Jeśli jednak nie chcemy wkurzać naszych sąsiadów to lepszym wyborem będzie „300”. To bardzo ładny, elegancki, a nie festyniarski głośnik spełniający normę IP67, z bardzo wydajną baterią pozwalającą na odtwarzanie muzyki przez niemal dobę. Głośnik jest wspierany przez 2 aplikacje mobilne. Jego największą chyba wadą jest brak potężnego, mięsistego basu, którego można się by było spodziewać po takich rozmiarach i wadze. To może być jednak także zaleta dla osób, które nie lubią tego typu charakterystyki i wolą dźwięk, który nie męczy na dłuższą metę i podkreśla raczej środek pasma.

    Uwielbiamy: design

    Nie lubimy: braku dynamiki i szczegółowości dźwięku

    Dla kogo jest głośnik Sony XG300:

    • Wielbiciele sprzętu SONY
    • Fani ładnych urządzeń
    • Osoby, które mają działki i są zmotoryzowane

    Dla kogo nie jest głośnik Sony XG300:

    • Szukający małego głośnika
    • Osoby, które potrzebują dźwięku imprezowego z bardzo mocnym basem

    Alternatywy dla głośnika Sony XG300:

    • JBL Boombox 2
    • Bose Portable Home
    • Sony SRS-XG500
    • LG XBOOM 360 RP4
    • Huawei Sound X
    • JBL Xtreme 3
    • Sony SRS-XP500
    • Bose SoundLink Revolve+ II
    • JBL PartyBox On-The-Go
    • Sonos Roam

  • Smartfony z serii motorola edge 30 - nasze pierwsze wrażenia

    Motorola zorganizowała premierę nowej serii edge z dużym rozmachem. W Mediolanie widać było, że to dla tego producenta bardzo ważne wydarzenie. Podoba mi się strategia wprowadzenia trzech modeli z zupełnie różnych segmentów cenowych, które łączy design i część funkcji. Jest to czytelny i zrozumiały podział: od 1899 zł za motorolę edge 30 neo, przez 2999 zł za motorolę edge 30 fusion, aż po flagowy model motorola edge 30 ultra za 4499 zł. Ciekawym, niesztampowym posunięciem było też nawiązanie współpracy z firmą Pantone, która zajmuje się standaryzacją kolorów. W nowych smartfonach z serii edge widać powiew świeżości zarówno w designie obudowy, jak i nakładki systemowej. To są drobne i subtelne rzeczy, które cieszą oko często bardziej niż można by się tego spodziewać.

  • POCO M5 - nasze pierwsze wrażenia

    POCO to marka Xiaomi, która specjalizuje się w smartfonach o dobrym stosunku wydajności do ceny. POCO M5 w konfiguracji 4/64 GB, który mamy w rękach został wyceniony na 849 zł. Jest to najtańszy po M3 smartfon w ofercie POCO. Mimo to oferuje specyfikację, która jeszcze niedawno charakteryzowała średnią półkę – ekran z odświeżaniem 90 Hz, dość mocny procesor i całkiem udany aparat. POCO M5 może okazać się dobrym wyborem dla tych, którzy nie chcą wydać zbyt dużo przy zakupie telefonu.

  • Samsung Galaxy Watch 5 Pro

    Galaxy Watch 5 Pro to najwyższy model zegarka oferowany przez Samsunga. Dostępny jest w jednym rozmiarze 45 mm - w wersji Bluetooth za 2149 zł lub LTE za 2349 zł. W tej cenie można wybierać swobodnie pośród wielu propozycji różnych producentów. Jednocześnie zmian względem poprzedniej serii Watch 4 nie jest zbyt wiele. Najważniejsze innowacje to nowe materiały, dłuższy czas pracy na baterii i szybsze ładowanie, oraz możliwość nawigacji po śladzie GPX. Funkcjonalność dotycząca śledzenia naszego zdrowia pozostała w większości niezmieniona względem poprzedniej generacji. Można więc powiedzieć, że Watch 5 Pro to wersja premium bardziej ze względu na jakość i design, niż na różnice w dostępnych funkcjach.

     

  • Test słuchawek Samsung Galaxy Buds 2 Pro

    Klasa słuchawek S (skala „Mercedesa” A, B, C, E, S)

    Skala ocen 1-6 (6-celujący)

    Zaczynamy

    Jeśli chcemy kupić Budsy Samsunga to sprawa nie jest taka prosta. Do wyboru mamy Buds 2 za 699 zł, Buds Pro za 799 zł,  Buds Live za 549 zł oraz testowane przez nas właśnie, najnowsze Buds 2 Pro za 999 zł. 2 pro to więc aktualnie najdroższe Budsy dostępne w sprzedaży. Segment najdroższych słuchawek TWS premium jest zatłoczony, więc nowe Budsy na pewno nie będą miały lekko. Na rynku będą musiały powalczyć o sympatię klientów z np. Sennheiser Momentum 3 za 1129 zł, z AirPods Pro za 1049 zł, z Apple Powerbeats Pro za 999 zł, z Apple Beats Fit Pro za 929 zł, z Sony WF-1000XM4 za 979 zł. Nieco taniej kosztują także JBL Tour Pro+, JBL Reflect Flow Pro+, Jabra Elite 7 Active, Sennheiser CX Plus True Wireless SE i OnePlus Buds Pro. Wszystkie te słuchawki nie zawiodą nas jakością dźwięku. Bardziej będą różnić się jakością systemu ANC, współpracą z systemem operacyjnym telefonu oraz tym, czy będą pasowały do naszych uszu. Gdy chcemy w słuchawkach TWS także ćwiczyć, to lista dostępnych modeli się skróci i wówczas najważniejsze będzie to, czy dany model nie wypada nam z uszu i dobrze tłumi otoczenie. Sam wybór słuchawek TWS jest dosyć skomplikowany, a wiadomo, że ich wcześniejsze testy ze względów higienicznych raczej nie są możliwe.

    Główne wady i zalety słuchawek Samsung Galaxy Buds 2 Pro

    Zalety słuchawek Samsung Galaxy Buds 2 Pro:

    • Bardzo udany wygląd słuchawek oraz przyjemny w dotyku plastik
    • Słuchawki bardzo dobrze leżą w uszach – nadają się do sportu – są pod tym względem znacznie lepsze niż Airpodsy Apple.
    • Bardzo udany design etui
    • Dobra jakość dźwięku – duża przestrzeń, bass jest mocny, trochę gorzej jest z elegancją tonów wysokich
    • IPX7 – woda, pot, zalanie
    • Najnowszy Bluetooth 5.3
    • Bluetooth LE Audio – wsparcie ma być dostępne w tym roku
    • Enhanced Dolby Head Tracking
    • Wsparcie dla dźwięku 5.1ch / 7.1ch / Dolby Atmos
    • SmartThings Find
    • Automatyczne parowanie ze smartfonami Samsunga
    • Waga 5.5 g
    • Rozmiary mniejsze o 15% w porównaniu do Buds Pro
    • Bardzo ładny grafitowy kolor (są też dostępne białe i fioletowe)
    • Dobra jakość mikrofonów
    • Wsparcie dla 24-bit hi-fi lossless audio – takie pliki są dostępne np. w Apple Music i Tidal
    • Jakość rozmów głosowych bardzo dobra, choć przyjemniej rozmawia się przy włączonym trybie Ambient sounds
    • ANC jest wystarczające, ale zauważalnie gorsze niż we flagowych słuchawkach Jabra

    Wady słuchawek Samsung Galaxy Buds 2 Pro:

    • Etui dosyć łatwo się brudzi – widać tłuste ślady
    • Słuchawki nie wspierają szybkiego ładowania
    • Brak ładowarki w komplecie
    • Dla iOS nie ma dedykowanej aplikacji i dodatkowych ustawień oraz usług, choć słuchawki z iPhonem grają doskonale
    • Niezbyt wygodna obsługa dotykiem – wzorem dla wszystkich powinny być słuchawki Jabra
    • Brak obsługi multipoint Bluetooth – jest tylko wersja oparta o konto Samsung
    • Brak wsparcia dla Google Fast Pair

    Jak oceniamy design? – ocena 5

    Zarówno słuchawki, jak i etui bardzo mi się podobają. Słuchawki nie są kopią Airpodsów – całe wchodzą do naszego ucha i nie wystawiają z niego krótszych czy dłuższych plastikowych kolumienek. Nie są też już na szczęście fasolkami Live, które w ogóle nie tłumiły dźwięków otoczenia. Etui też jest eleganckie, szczególnie w grafitowym, niemal czarnym kolorze. Etui nie ma żadnych przycisków, a tryb parowania uruchamiamy przyciskając palcami obie słuchawki. Nie jest to na pewno rozwiązanie intuicyjne, ale gdy mamy smartfon Samsunga to parowanie działa automatycznie. Słuchawki są odporne na pot i wodę – spełniają normę IPX7. To zanurzenie w słodkiej wodzie na 30 minut na głębokość do 1 metra. Użytkowanie na plaży (zapewne chodzi o kąpanie się w morzu) i w basenie nie jest zalecane. Etui ładujące nie jest wodoodporne. Wadą tworzywa sztucznego wykorzystanego do produkcji Budsów (i etui) jest to, że mocno widać na nim tłuste plamy naszych palców. Esteci będą je musieli stale pucować szmatką. Słuchawki bardzo stabilnie trzymają się w uszach, co pozwala uprawiać w nich ćwiczenia sportowe. Samsung nie spisał się natomiast projektując obsługę słuchawek dotykiem – działa to bardzo średnio.

    Aplikacja i usługi dodane – ocena 5

    Budsy, podobnie zresztą jak Airpodsy, najlepiej współpracują z telefonem tego samego producenta. Budsy automatycznie parują się z naszym smartfonem (to skopiowano z Apple), a następnie całe zarządzenie ustawieniami jest dostępne przez apkę Galaxy Wearable, której nie można pobrać w App Storze. W aplikacji możemy:

    • włączać i wyłączać ANC
    • włączać i wyłączać tryb Ambient Sound (czyli słyszymy dźwięki z otoczenia)
    • włączyć wykrywanie naszego głosu – wówczas odtwarzanie muzyki zostanie przyciszone i aktywowany będzie tryb Ambient Sound
    • włączyć tryb 360 Audio wykrywający ruchy naszej głowy – ta funkcja dosyć często działa niestabilnie i pomimo braku ruchu głowy blokuje odtwarzanie jednego kanału.
    • skonfigurować obsługę dotykiem, czyli pukania w nasze słuchawki

    Aplikacja ma też equlizer, przypomni nam o konieczności wyprostowaniu szyi oraz sprawdzi, czy dobrze dobraliśmy rozmiar gumek w naszych słuchawkach. Dzięki aplikacji powinna też działać funkcja automatycznego przełączania słuchawek pomiędzy urządzeniami z ekosystemu Samsunga – tej funkcji nie testowałem (ma to być telefon, tablet, zegarek i telewizor).  Aplikacja pokaże nam także nasze zagubione słuchawki na mapie (z etui lub bez niego - SmartThings Find). Prawie wszystkie wymienione funkcje będą działać tylko, gdy mamy smartfon Samsunga (na szczęście miałem testowego Folda).

    Jakość dźwięku – ocena 4

    Jakość dźwięku nowych słuchawek Samsunga przetestowałem na mojej ulubionej playliście Spotify dostępnej pod adresem tutaj.

    Budsy jako słuchawki do codziennego użytku nie zawiodą nas muzycznie. Oczywiście są to małe pchełki TWS, więc nie jest to sprzęt dla audiofili. Od takich słuchawek wymagamy coraz więcej (ich postęp w jakości dźwięku przez ostatnie lata jest niesamowity), ale nie wygrają one porównania z dużymi nausznymi słuchawkami. Słuchawki Bowers & Wilkins w wersji nausznej za 500 zł więcej grają zupełnie inaczej (mają więcej przestrzeni, ich bas jest bardziej elegancki), ale oczywiście to słuchawki z innego segmentu i na pewnych polach przegrywają ze słuchawkami „daily”.  Samsungi Galaxy Buds 2 Pro mają sporą przestrzeń, mocny, choć „nieprzegięty” bas, kuleją trochę wysokie tony. Dobrze działa ANC, choć są na rynku słuchawki, które tłumienie hałasu ogarniają już lepiej. Dobrze się także przez Budsy rozmawia, choć warto przed rozmową włączyć tryb Ambient.

    Jak długo działa bateria? – ocena 4

    Pojemność baterii słuchawek wynosi 58mAh. W etui jest ogniwo i 500mAh. Słuchawki zapewniają do 5 godzin nieprzerwanego działania przy włączonej funkcji ANC, zaś etui zapewnia kolejne 18 godzin życia ich baterii w 100%. To wystarczające parametry choć w czasie dłuższego lotu będziemy musieli nasze słuchawki doładować. Etui można ładować przewodowo przez USB-C i bezprzewodowo. Ładowarki w komplecie ze słuchawkami oczywiście już nie znajdziemy. Takie parametry baterii oferuje bezpośrednia konkurencja:

    • Sennheiser Momentum 3 - 7 godzin pracy na baterii i 28 godzin z etui
    • AirPods Pro – 4.5h plus 24h z etui
    • Sony WF-1000XM4 - 8h plus 16h z etui
    • Jabra Elite 7 Active - 8h i 30h z etui

    Nasza finalna ocena

    Buds 2 Pro to świetne słuchawki do codziennego użycia. Mają dobry dźwięk, w miarę dobre ANC, świetnie wyglądają i dobrze trzymają się w uszach. Raczej są to słuchawki dla użytkowników smartfonów Samsung i raczej muszą oni mieć wypchany portfel, bo nowe Budsy Pro kosztują prawie 1000 zł. Płacimy trochę za markę i segment premium, a trochę za dodatkowe usługi. Niestety z większości z nich skorzystają tylko posiadacze Samsungów i to tych najnowszych. Androidowe Budsy 2 Pro to odpowiedniki Airpodsów Pro dla systemu iOS. Są dostępne w sklepie w niemal tej samej cenie, ale dźwięk z Budsów bardziej mi się podoba, a ich wygoda i trzymanie się w uszach nie ma porównania.

    Uwielbiamy: design i wygodę

    Nie lubimy: ograniczenia pełnej funkcjonalności do ekosystemu Samsunga

    Dla kogo są słuchawki Samsung Galaxy Buds 2 Pro:

    • Dla użytkowników Samsungów
    • Dla bardziej wymagających fanów muzyki

    Dla kogo nie są słuchawki Samsung Galaxy Buds 2 Pro:

    • Dla użytkowników iPhonów
    • Dla audiofili
    • Dla oszczędnych

    Alternatywy dla słuchawek Samsung Galaxy Buds 2 Pro:

    • Największych konkurentów wymieniłem we wstępie do tego tekstu
  • Huawei Matebook X Pro - nasze pierwsze wrażenia

    Otrzymując do testów najwyższy model laptopa Huawei w najmocniejszej konfiguracji spodziewałem się, że to będzie dobry sprzęt. Zwłaszcza, że testy Matebooka D 16 i MateBook 16s pozostawiły dobre wrażenie, a to mimo wszystko laptopy pozycjonowane niżej od Matebooka X Pro. Mimo to muszę przyznać, że Matebook X Pro mocno mnie zaskoczył. Po reakcjach znajomych, którym miałem okazję go pokazać wnioskuję, że nie tylko na mnie zrobił duże wrażenie. Mówiąc krótko, Huawei Matebook X Pro w wersji na rok 2022 choć nie jest sprzętem idealnym, jest zdecydowanie najlepszym laptopem jaki miałem w rękach. To wszechstronny sprzęt dla najbardziej wymagających. Niestety za taką jakość przyjdzie nam słono zapłacić, bo aż 9999 zł. Są też wady, jak choćby czas pracy na baterii, dlatego zapraszam do zapoznania się ze szczegółami testu Huawei Matebook X Pro 2022.

    Główne wady i zalety Huawei Matebook X Pro 2022

    Zalety Huawei Matebook X Pro 2022:

    • Lekka obudowa ze stopu magnezu
    • Fenomenalne brzmienie 6 głośników
    • Możliwość logowania twarzą i odciskiem palca
    • Dobrej klasy podświetlana klawiatura
    • Duży, precyzyjny touchpad oferujący całą gamę przydatnych gestów
    • Rozpoznawanie gestów wykonywanych dłonią w powietrzu przed ekranem
    • Najwyższej jakości ekran 3,1K, 90 Hz z super wąskimi ramkami i obsługą dotyku
    • Ekran jest czytelny nawet na słońcu
    • 4 gniazda USB C, 2 z nich z Thunderbolt 4
    • 12 rdzeniowy procesor Intel 12 generacji
    • Cichy
    • Ładowarka USB C o mocy 90W

    Wady Huawei Matebook X Pro 2022:

    • Granatowa powłoka podkreśla ślady dotyku zostawiane na obudowie
    • Brak czytnika kart pamięci
    • Brak fizycznej zasłony kamery
    • Kamera jedynie 720p
    • Integracja ze sprzętem mobilnym tylko w obrębie ekosystemu Huawei
    • Jedynie 3 do 6 godzin pracy na baterii – można znaleźć sprzęt działający 3 razy dłużej
    • Cena 9999 zł

    Jak oceniamy design? – ocena 5+

    Matebook X Pro jest oferowany w dwóch wersjach i kilku możliwych specyfikacjach. W moje ręce trafiła najdroższa wersja z obudową ze stopu z magnezu. W stosunku do wersji aluminiowej wyróżnia się niższą wagą oraz specjalną powłoką w kolorze niebieskiego atramentu. Moja waga pokazała 1268 gramów. Są lżejsze modele laptopów na rynku, jak choćby LG Gram, który w wersji 14 calowej waży poniżej kilograma. Nie zmienia to faktu, że Huawei udało się osiągnąć bardzo niską wagę i niewielką grubość obudowy wynoszącą 15,6 mm – to mniej niż składane smartfony. Obudowa jest całkowicie sztywna nawet gdy podnosimy komputer za sam róg. Matowa, niebieska powłoka jest przyjemna w dotyku i sprawia wrażenie odpornej na zużycie. Co prawda widać na niej ślady dotyku bardziej niż na srebrnym, gładkim metalu, ale też dość łatwo się czyści.

    Podświetlana klawiatura i gładzik są odpowiednio wysokiej jakości. Szczególnie touchpad jest dopracowany, oferując wysoką precyzję, jak i gesty ułatwiające pracę z komputerem – można zminimalizować bądź zamknąć okno, zrobić zrzut ekranu lub nagrać ekran dzięki gestom wykonywanym kłykciami, jest też gest zmiany jasności, głośności, wysuwania centrum powiadomień czy przewijania wideo do przodu.

    Moim zdaniem klawiatury wyspowe w super cienkich laptopach nie są w stanie przeskoczyć pewnego progu ergonomii, do którego konieczny byłby większy skok klawiszy, ale wśród klawiatur o małym skoku ta z Matebooka X Pro nie rozczarowuje.

    Do laptopa Huawei można zalogować za pomocą twarzy i funkcji Windows Hello – jest do tego celu wbudowany specjalny dodatkowy system skanujący kształt twarzy, także po ciemku. Mierzenie głębi zostało wykorzystane też do gestów, które możemy wykonać ręką przed laptopem – wstrzymać bądź wznowić, oraz przewinąć wideo, a także przewinąć slajdy. Inną metodą logowania się jest skaner linii papilarnych w przycisku zasilania, znany z innych komputerów Huawei. Skanuje on nasz palec podczas pierwszego naciśnięcia, gdy uruchamiamy komputer i loguje nas automatycznie do pulpitu kilka sekund później.

    Matebook X Pro jest wyposażony w 4 gniazda USB C, po dwa na lewą i prawą krawędź obudowy. Dwa z tych gniazd obsługują standard Thunderbolt 4 pozwalający podłączyć najbardziej wymagające akcesoria, takie jak monitor o rozdzielczości 8K, czy zewnętrzną kartę graficzną. Jest też 3,5 mm gniazdo słuchawkowo-mikrofonowe 2-w-1. Nie ma za to tradycyjnych gniazd USB A. Z jednej strony to pewien problem, bo zwykle dongle do klawiatury czy myszki wymaga właśnie USB A. Z drugiej strony super smukła obudowa nie pomieściłaby klasycznego USB A bez zmiany konstrukcji, a w zestawie z komputerem otrzymujemy jedną przejściówkę z USB C na USB A. To czego brakuje i co mogłoby się zmieścić w smukłej obudowie to czytnik kart pamięci.

    To co najlepsze w designie Matebooka zostawiłem na koniec. Laptop ma wbudowane 4 mikrofony i aż 6 głośników. To najlepiej brzmiący komputer przenośny jaki dane było mi używać, nie tylko w swojej kategorii super lekkich ultrabooków, ale w ogóle – nie wyłączając dużych i ciężkich laptopów gamingowych czy innych konstrukcji 16 – 17 calowych. Dźwięk jest pełny, zrównoważony, przestrzenny i głośny. Nie nagłośni dużej sali jak zestaw stereo, ale siedząc przed Matebookiem X Pro mam wrażenie zbliżone właśnie do zestawu stereo dobre jakości słuchanego z fotela. Naprawdę trudno uwierzyć jak dobrze brzmi ten komputer – przebija jakością brzmienia nawet najlepiej wyposażone tablety z zestawem 4 głośników, które kładą duży nacisk na multimedia.

    Co sądzimy o wyświetlaczu? – ocena 6

    Ekran to druga najbardziej wyróżniająca Matebooka X Pro cecha zaraz po głośnikach. Ma przekątną 14,2 cala, proporcje 3:2 i rozdzielczość 3,1K - 3120 × 2080 pikseli. Oferuje odświeżanie 90 Hz, 500 nitów maksymalnej jasności i jest dotykowy. Wyświetlacz ma także super cienkie ramki i wypełnia obudowę w przeszło 92%. Huawei chwali się także, że ma bardzo wierne odwzorowanie kolorów i na potwierdzenie podczas premiery Mateboka przeprowadził pomiary na żywo specjalistycznym urządzeniem. Ja nie mam możliwości zweryfikować tych pomiarów samodzielnie.

    Dla mnie najważniejsza jest specjalna powłoka, którą pokryty jest ekran, która według zapewnień ma redukować refleksy świetlne o 60%. Byłem sceptycznie nastawiony do błyszczącego ekranu i tu Matebook X Pro ponownie mnie mocno zaskoczył. Ekran jest czytelny nawet w ostrym słońcu. Poniżej można zobaczyć to na przykładzie – sfotografowałem Matebooka stojącego w słońcu słonecznego, letniego dnia, widać jak słońce intensywnie odbija się od betonowej konstrukcji. Niejeden smartfon w takich okolicznościach na zdjęciu wyszedłby z bardzo ciemnym ekranem, nawet pomimo większej jasności niż 500 nitów, które oferuje komputer Huawei. Ta powłoka naprawdę działa świetnie i w efekcie Matebook X Pro oferuje jeden z najlepszych wyświetlaczy jakie można mieć w laptopie.

    Warto też wspomnieć, że ekran może automatycznie dostosowywać jasność do otoczenia, jak również balans bieli do temperatury światła otoczenia. Taka funkcja, choć spotykana w smartfonach i tabletach, wśród laptopów jest wciąż rzadko spotykana.

    Specyfikacja – ocena 5-

    Kompaktowe kształty - przede wszystkim niewielka grubość i niska waga wymusiły dostosowanie procesora do możliwości rozproszenia generowanego ciepła. W efekcie w Matebooku X Pro znajdziemy 12 rdzeniowy i 16 procesor Intela, zamiast 14 rdzeniowego i 20 wątkowego procesora ze znacznie większego MateBooka 16s. To cena jaką przychodzi zapłacić za urządzenie ultra mobilne. Czy jest ona wysoka?

    Specyfikacja:

    • Procesor Intel i7-1260P 12 generacji – 12 rdzeni (4 wydajnościowych i 8 energooszczędnych), 16 wątków, z maksymalnym zegarem Turbo wynoszącym 4,7 GHz
    • 16 GB LPDDR5
    • 1 TB NVMe PCIe SSD
    • Bluetooth 5.2
    • WiFi 6E z antenami 2X2 MIMO
    • Przednia kamera 720p HD
    • Windows 11 Pro 64

    Wyniki benchmarków dla Huawei Matebook X Pro 2022:

    • Cinebench R23 – 8863 dla wszystkich wątków, 1702 dla jednego rdzenia
    • Geekbench 5 – 9415 dla wszystkich wątków, 1697 dla jednego rdzenia
    • Geekbench 5 OpenCL – 19803
    • Sekwencyjny odczyt z dysku – 3552 MB/s
    • Sekwencyjny zapis na dysku – 2990 MB/s

    W przypadku wydajności pojedynczego rdzenia różnica jest symboliczna – Matebook X Pro jest o około 6% wolniejszy od znacznie większego i cięższego kuzyna. Różnica w wydajności wielordzeniowej jest większa, bo i rdzeni oraz wątków jest mniej. Matebook X Pro uzyskała o jedną trzecią niższy wynik niż MateBook 16s. Oznacza to, że czynności obciążające wszystkie rdzenie będą wykonywane wolniej, ale w praktyce, w codziennej pracy mało jest zadań potrafiących obciążyć procesor w równym stopniu co syntetyczny benchmark. Wciąż wydajność oferowana przez Matebook X Pro jest na poziomie, który pozwoliłby mi korzystać z tego komputera jako jedynego narzędzia pracy. W moim odczuciu tak duża mobilność może być warta trochę niższej wydajności.

    Trudniej znaleźć usprawiedliwienie dla przedniej kamery o rozdzielczości 720p i przeciętnej jakości. Ten element laptopów zaskakująco często sprawia producentom problem.

    System operacyjny– ocena 5-

    Matebook X Pro jako jedyny z portfolio Huawei jest oferowany z Windows 11 w wersji Pro a nie Home. Laptop oferuje taką samą integrację z ekosystemem urządzeń Huawei nazywaną przez producenta Super Device – podłączony smartfon może być widoczny jako dodatkowy dysk w systemie, aplikacje ze smartfonu można wyświetlić na ekranie komputera, a tablet może posłużyć jako dodatkowy, zewnętrzny ekran lub tablet graficzny. Rozumiem, że taka integracja wymaga funkcji zaimplementowanych w nakładkę systemową EMUI, ale jednocześnie Huawei nie próbuje zaoferować nic użytkownikom urządzeń mobilnych innych producentów. Zakładam, że to ma zachęcić użytkowników do wejścia w ekosystem Huawei i może nawet byłby to dobry sposób, gdyby urządzenia mobilne Huawei miały fabrycznie usługi Google. W obecnej sytuacji taka zachęta może nie wystarczyć wielu użytkownikom.

    Jak długo działa bateria? – ocena 3

    Huawei Matebook X Pro ma baterię o pojemności 60 Wh. W zestawie z laptopem otrzymujemy ładowarkę USB C z odłączonym kablem, z końcówkami USB C z obu stron. Ładowarka oferuje 90W i nie różni się znacząco rozmiarami od szybkiej ładowarki do smartfonu. Pozwala to na znaczącą redukcję bagażu – jedną ładowarką możemy naładować zarówno komputer jak i telefon. Ładowarka pozwala naładować w pół godziny niecałą połowę baterii testowanego laptopa.

    Czas działania na baterii to jedyny aspekt, który konkurencja robi ewidentnie lepiej. Z ekranem ustawionym na połowę jasności wideo strumieniowe z YouTube rozładowuje baterię w połowie po upływie 3h godzin. Innymi słowy niewielkie obciążenie porównywalne z praca biurowa pozwala na niewiele ponad 6 godzin pracy. Gdy jasność ekranu będzie większa, tak jak i obciążenie procesora, to Matebooka X Pro można rozładować nawet w 3 godziny.

    Nie ma więc mowy aby przepracować choćby jeden pełny dzień bez podłączenia ładowarki. Są laptopy z Windowsem, który oferują wyraźnie lepsze wyniki. Naprawdę nieciekawie robi się gdy zestawimy to z laptopem Apple MacBook Air z procesorem M2, który może działać nawet 18 godzin – 3x dłużej niż Huawei podczas oglądania filmów. Tutaj jest zdecydowanie największe pole do poprawy.

    Nasza finalna ocena

    Huawei Matebook X Pro ma najlepszy wyświetlacz i najlepszy dźwięk jaki dotąd widziałem oraz słyszałem w komputerze z systemem Windows. Potrafi zalogować użytkownika rozpoznając jego twarz oraz odcisk palca, jest lekki i wytrzymały. Dodatkowo touchpad oferuje przydatne gesty, a wydajność wystarcza do prawie każdego rodzaju pracy.

    Tak naprawdę Matebook X Pro ma tylko dwie słabości. Pierwszą i kluczową jest czas pracy na baterii, który waha się od 3 godzin pod dużym obciążeniem, do niewiele ponad 6 godzin pracy biurowej. O ile szybkie rozładowanie baterii pod obciążeniem jestem w stanie zrozumieć, to podczas pracy biurowej laptop powinien wytrzymać 8 – 9 godzin i umożliwić przepracowanie dnia bez ładowarki. Drugim elementem odstającym od wyśrubowanego całokształtu jest kamera 720p. Gdyby nie te dwa elementy byłby to sprzęt idealny. W testowej konfiguracji kosztuje 9999 zł. Jedynym pocieszeniem jest, że w przedsprzedaży do 28 sierpnia można razem z laptopem otrzymać tablet Huawei MatePad 11 z klawiatura i rysikiem, którego wartość przekracza 2 tysiące złotych.

    Uwielbiamy: rewelacyjną jakość ekranu

    Nie lubimy: czasu działania na baterii

    Dla kogo jest Huawei Matebook X Pro 2022:

    • Dla osób które szukają najlepszego wyświetlacza
    • Dla osób które szukają najlepszej jakości dźwięku
    • Dla użytkowników smartfonów i tabletów od Huawei

    Dla kogo nie jest Huawei Matebook X Pro 2022:

    • Nie dla osób, które potrzebują więcej niż 6h pracy biurowej na baterii
    • Nie dla oszczędnych

    Alternatywy dla Huawei Matebook X Pro 2022:

    •  
  • Samsung Galaxy Z Flip 4 - test

    Samsung Galaxy Z Flip 4 jest już chyba czwartym urządzeniem w naszym maratonie testów składanych smartfonów. Jest też prawdopodobnie najważniejszym urządzeniem z nich wszystkich – Samsung jest liderem rynku składaków, a właśnie seria Flip jest najpopularniejsza. Do tej pory najpopularniejszym modelem był Z Flip 3bo był najtańszy. Samsunga Galaxy Z Flip 3 5G 8/128GB można dzisiaj kupić już za 3399 zł w jednym z dużych sklepów internetowych, a w dniu premiery kosztował 4799 zł. Najnowszy Galaxy Z Flip 4 niestety zwiększył cenę do poziomu 5149 zł za konfigurację 8/128 GB. To w dalszym ciągu o ponad 3 tysiące złotych mniej niż Galaxy Fold 4. Zamiast wybierać S22+ albo S22 Ultra, można wyróżnić się modelem składanym na pół, który budzi dużo większe zainteresowanie. Czy warto go wybrać, postaram się odpowiedzieć w poniższym teście.

    Główne wady i zalety Samsung Galaxy Z Flip 4

    Zalety Samsung Galaxy Z Flip 4:

    • Najtańszy z najnowszych składanych modeli
    • Delikatny ekran jest chroniony, gdy Flip 4 jest złożony
    • Łatwiej mieści się w małej kieszeni
    • Przyciąga uwagę
    • Uszczelniona obudowa
    • Głośniki stereo i szybki czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania
    • Wysokiej jakości ekran Dynamic AMOLED 2X z odświeżaniem poszerzonym od 1 do 120 Hz
    • Zewnętrzny, mały ekran pozwala na więcej interakcji niż w starszym modelu
    • Topowa wydajność Snapdragona 8+ Gen 1
    • Trzy wersje pamięci od 128 do 512 GB
    • 5G, + WiFi 6
    • Android 12 z nakładką One UI 4.1
    • Dobra jakość zdjęć w dzień i w nocy
    • Złożony do połowy smartfon stoi stabilnie na stole, co spełnia rolę statywu
    • Dobrej jakości wideo 4K ze skuteczna stabilizacją
    • Pojemniejsza bateria i szybsze ładowanie niż w poprzedniej generacji

    Wady Samsung Galaxy Z Flip 4:

    • Jest droższy od poprzednika – Z Flip 3
    • Pomimo zamknięcia, szpara powoduje gromadzenie się kurzu na ekranie
    • Dwie ręce są potrzebne do jego otwarcia - wolniej robi się zdjęcia
    • Pomimo odporności na wodę to kurz i inne drobiny nie są wskazane
    • Wyraźniej widoczne niż u konkurencji zagięcie ekranu
    • Throttling na poziomie 33%
    • Brak wideo 8K
    • Ładowanie wolniejsze niż u konkurencji
    • Brak ładowarki w zestawie z telefonem

    Jak oceniamy design? – ocena 4

    Najprościej można porównać Galaxy Z Flip 4 do klasycznego smartfonu składanego na pół, ekranem do środka. Taki zabieg ma dwie zalety – chroni delikatny składany ekran, który zamiast odpornego na zarysowania szkła jest przykryty elastyczną folią, oraz zmniejsza długość telefonu kosztem jego grubości. Złożony Flip 4 łatwiej zmieści się do płytkiej kieszeni niektórych spodni, albo małej damskiej torebki, tzw. kopertówki. Sam mechanizm składania działa płynnie i zamknięcie telefonu jako zakończenie korzystania z urządzenia daje satysfakcję. Korzystanie ze składanego telefonu budzie też zainteresowanie otoczenia, jeśli ktoś lubi zwracać na siebie uwagę. Dodatkowo niewielki ekran na zewnątrz obudowy pozwoli odczytać powiadomienia, sterować muzyką czy nastawić timer, a także pozwoli zrobić selfie głównymi aparatami.

    Są też minusy – złożony telefon prawie zawsze trzeba otworzyć używając obu rąk, co wydłuża czas np. konieczny do zrobienia zdjęcia. Flip 4 nie zamyka się szczelnie tylko pozostawia wyraźna szparę pomiędzy obiema połówkami. Powoduje to, że podczas noszenia telefonu w kieszeni na ekranie zbiera się jakby kurz powstały z pocierania materiału ubrania. Po otworzeniu Flip 4 w świetle słonecznym musimy ten kurz zetrzeć ręką, bo sprawia wrażenie pogarszającej kontrast mgiełki na ekranie poprzez rozpraszanie odbitego światła. Zwykły, nieskładany smartfon nie tylko nie ma tego problemu ale do pewnego stopnia czyści ślady dotyku podczas noszenia w kieszeni.

    Galaxy Z Flip 4 jest wyposażony w dobre jakości głośniki stereo, oraz szybki czytnik linii papilarnych w klawiszu zasilania, na krawędzi. Obudowa budzi zaufanie pod względem jakości i jest uszczelniania co zabezpiecza przed wnikaniem wody według normy IP8. Nie jest jednak zalecane aby do zawiasu wnikał piasek i inne drobiny mogące wpłynąć na działanie mechanizmu.

    Względem poprzedniej generacji Flipa delikatnie zmniejszone zostały wymiary i poszerzona została funkcjonalność zewnętrznego ekranu. Nie są to jednak duże różnice.

    Flip 4 jest dostępny w 4 kolorach: fioletowym, szarym, różowym złocie i niebieskim. Kolory mają ładne pastelowe odcienie i są matowe, co ułatwia utrzymanie urządzenie w czystości. Jest też wersja Bespoke Edition, którą można zamówić przez stronę Samsunga – można samodzielnie skonfigurować kolor obudowy wybierając go osobno dla każdego z dwóch tylnych paneli i ramy urządzenia.

    Co sądzimy o wyświetlaczu? – ocena 5

    Główny, składany ekran ma przekątną 6,7 cala i rozdzielczość 2640 x 1080 pikseli. Jest wykonany w technologii Dynamic AMOLED 2X i obsługuje rozszerzony zakres częstotliwości odświeżania od 1 do 120 Hz – w modelu starszej generacji najniższe odświeżanie wynosiło 10 Hz. Jasność panelu sięga 1200 nitów. Korzystanie ekranu Flip 4 jest przyjemne i oferuje wysoką jakość obrazu i kąty widzenia. Trochę szkoda, że miejsce zagięcia ekranu jest wyraźnie widoczne i wyczuwalne. Nie przeszkadza w prezentacji treści, ale cały czas widzimy gdzie się znajduje chyba, że oglądamy ekran w ciemnym pomieszczeniu pozbawiony refleksów światła. Podczas korzystania z rozłożonego Flipa 4 wrażenia są zbliżone do klasycznego smartfonu.

    Zewnętrzny ekran ma przekątną 1,9 cala i rozdzielczość 512 x 260 pikseli. Został przykryty najnowszej generacji szkłem Gorilla Glass Victus+. Służy do podglądu godziny, informacji o przychodzących połączeniach, obsłudze prostych widżetów i robieniu zdjęć selfie głównymi aparatami. Dobrze, że jest i można na nim zrobić trochę więcej niż na Flip 3, ale wciąż do większości działań potrzebny jest główny ekran.

    Specyfikacja – ocena 5

    Galaxy Z Flip 4 otrzymał flagowy, najnowszy i najmocniejszy procesor Snapdragon 8+ Gen 1. Wszystkie wersje Flip 4 mają po 8 GB RAM, ale można wybierać pomiędzy trzema pojemnościami wbudowanej pamięci masowej – jej rozszerzenie poprzez kartę pamięci nie jest obsługiwane:

    • 8/128 GB za 5149 zł
    • 8/256 GB za 5449 zł
    • 8/512 GB za 5999 zł

    Wynik Antutu sięgnął 1028285 punktów w chłodnym otoczeniu, co pozwoliło osiągnąć 5 pozycję w rankingu tego benchmarku. Biorąc pod uwagę, że to nieduży, składany telefon, w którym procesor zajmuje tylko jedną połówkę obudowy sądzę, że za taki wynik należy się Samsungowi uznanie – miał trudniejsze zadanie niż większe i nieskładane smartfony. Nie znaczy to jednak, że nie jest podany na throttling. Po dwukrotnym uruchomieniu Antutu w upalną pogodę wynik spadł do 686880 punktów, a więc o 33%. Podczas użytkowania telefonu te spadki nie są dla użytkownika zauważalne, a interfejs systemu działa zawsze płynnie. Wymagający gracze mobilni mogą już jednak odczuć, że wydajność nie jest cały czas na równie wysokim poziomie.

    Smartfon oferuje najnowsze standardy łączności, w tym 5G, WiFi 6 i Bluetooth 5.2, oraz obsługuje NFC. Ma kompletny zestaw czujników i standardów lokalizacji.

    System operacyjny– ocena 5-

    Flip 4 działa pod kontrolą Androida 12 z nakładką systemową One UI w wersji 4.1.1. Estetyka i funkcje są dobrze znane użytkownikom innych smartfonów Samsunga. Nakładka jest przejrzysta i dobrze zoptymalizowana. Ekosystem Samsunga pozwala na odbieranie wiadomości tekstowych i połączeń głosowych na innych połączonych urządzeniach, np. na tablecie.

    Względem nieskładanych smartfonów jedyną nowością jest tryb Flex, który po częściowym zgięciu ekranu w dolnej części wyświetla panel, na którym można: rozwinąć belkę skrótów bez sięgania do górnej krawędzi, zrobić zrzut ekranu uwzględniający tylko treść na górnej połówce, regulować jasność i głośność, a także posługiwać się dolną częścią ekranu jak touchpadem, przesuwając kursor po górnej połowie ekranu. Zagięcie można wykorzystać także w trybie aparatu.

     

    Jakie robi zdjęcia i jakie nagrywa filmy? – ocena 4+

    Samsung Galaxy Z Flip 4 ma następujący zestaw aparatów:

    • 12 MP, f/1.8, 24mm, Dual Pixel PDAF, OIS – główny aparat
    • 12 MP, f/2.2, 123˚ - aparat ultraszerokokątny
    • 10 MP, f/2.4, 26mm – przedni aparat do selfie

    Względem poprzedniej generacji Flipa zmienił się tylko rozmiar elementów światłoczułych głównej matrycy i algorytmy obróbki obrazu wspomagane mocniejszym procesorem. Biorąc pod uwagę, że Flip jest najmniejszym ze składaków, nie dziwi specjalnie brak teleobiektywu. Samsung ma szybki i skuteczny system ustawiania ostrości, bez problemu wykrywa twarze, a także niektóre zwierzęta, w tym głowę mojego psa. Flip 4 poradził sobie także ze zdjęciami nocnymi, w tym ze zdjęciami oświetlonymi wyłącznie światłem księżyca, a także oferuje dobrej jakości tryb portretowy. Istotną zaletą Flipa jest możliwość robienia zdjęć selfie przy wykorzystaniu głównego i ultraszerokokątnego aparatu. Żaden aparat dedykowany do selfie nigdy nie dorównał jakości głównego aparatu zastosowanego w smartfonie. Trzeba tylko pamiętać, że na małym zewnętrznym ekranie będzie widać jedynie mały wycinek finalnego kadru, co jest pewną niedogodnością. Zwykły aparat do selfie wciąż jednak oferuje zadowalającą jakość.

     

    Można wykorzystać zgięcie ekranu Flip 4 jako rodzaj statywu – tak zagięty smartfon stoi stabilnie na stole i w pewnym zakresie można regulować kąt nachylenia obiektywów. Pozwoli to wykonać zdjęcia grupowe, na których będzie też właściciel telefonu, zdjęcia z długim czasem naświetlania i wygodnie ustawić telefon na biurku podczas dłuższej wideokonferencji.

    Flip 4 umożliwia nagrywanie wideo w rozdzielczości 4K w 30 i 60 klatkach na sekundę. Nie ma możliwości nagrywania wideo 8K. Za to jakość 4K jest na bardzo dobrym poziomie – można przełączać się pomiędzy aparatami podczas nagrywania, efekt przełączenia na nagraniu jest płynny i bez gubienia klatek animacji zoomu, ostrość jest utrzymana i nie ma przeskoków, a stabilizacja jest skuteczna nawet podczas chodzenia.

    Do jakości zdjęć najmocniejszych zawodników w fotografii mobilnej Flip 4 trochę jeszcze brakuje, brak teleobiektywu ogranicza elastyczność, ale w ogólnym rozrachunku składany Samsung broni się pod względem fotograficznym i nagrywania wideo. Dla mnie głównym minusem jest konieczność rozłożenia telefonu w celu fotografowania czy nagrywania, co utrudnia uchwycenie niektórych ulotnych kadrów.

     

    Jak długo działa bateria? – ocena 4

    Flip 4 ma baterię o pojemność 3700 mAh, a więc pojemniejszą niż bateria poprzedniej generacji Flipa, który oferowała 3300 mAh. W zestawie z telefonem nie dostajemy ładowarki, a Samsung zaleca na swojej strony 25W ładowarkę w celu optymalnej szybkości ładowania. Jest to istotny postęp względem 15W ładowania dostępnego w Flip 3, ale do osiągów konkurencji, dla której 60W jest już powszechnym standardem jest daleko. Komfort został jednak zachowany, pół godziny wystarcza aby naładować telefon w połowie.

    Flip 4 obsługuje też 15W ładowanie bezprzewodowe oraz 4,5W ładowanie zawrotne.

    Podczas testu strumieniowania wideo z YouTube z jasnością ekranu ustawioną na połowę Flip 4 udało się osiągnąć 14,5 godziny, mając jeszcze 6% baterii w zapasie. To o połowę dłużej niż Huawei Mate Xs 2, a więc całkiem dobry wynik, zwłaszcza jak na składaka. Wiele zależy jednak od obciążenia procesora i choć zazwyczaj Flip 4 wytrzyma cały dzień bez problemu, to często korzystanie z aparatu, uruchamianie wymagających aplikacji i gier rozładuje telefon znacznie szybciej.

    Nasza finalna ocena

    Jeśli ktoś szuka smartfonu, którego można złożyć na pół to Flip 4 jest bardzo dobrym kandydatem – ma uszczelnioną konstrukcję, której woda nie zagraża, wysokiej jakości wyświetlacz, topową wydajność, dopracowane oprogramowanie, dobry podwójny aparat i jak na składaka całkiem długo działa na baterii.

    W porównaniu do poprzedniej generacji Flip 3 niewiele się zmieniło - cena wzrosła do 5149 zł, zagięcie na ekranie jest bardziej widoczne niż w niektórych innych składanych smartfonach, a szpara pomiędzy złożonym ekranem gromadzi kurz w kieszeni. Są to pewne minusy, ale bezpośredniej konkurencji, zwłaszcza w Europie Samsung nadal nie ma.

    Więc zamiast zastanawiać się, czy jest model lepszy od Z Flip 4 lepiej zastanowić się, czy w ogóle chcemy mieć smartfon składający się wpół i jakie korzyści to dla nas przyniesie? Urządzenie nie będzie bardziej wygodne, ale na pewno będzie bardziej lanserskie i takiego smartfonu będą nam zazdrościć inni.

    Uwielbiamy: topowy procesor

    Nie lubimy: utrudnionego szybkiego dostępu do aparatu, wymagającego rozłożenia telefonu

    Dla kogo jest Samsung Galaxy Z Flip 4:

    • Dla osób szukających nowinek technicznych i gadżetów modowych
    • Dla tych którym zależy aby ich telefon był jak najmniejszy podczas noszenia w kieszeni
    • Dla tych, którzy cenią uszczelnioną przed zalaniem obudowę i wysokiej jakości wyświetlacz

    Dla kogo nie jest Samsung Galaxy Z Flip 4:

    • Nie dla osób, które nie widzą zastosowania dla składania smartfonu na połowę
    • Nie dla osób, które lubią szybkim ruchem wyjąć telefon z kieszeni i od razu zrobić zdjęcie
    • Nie dla użytkowników Flip 3

    Alternatywy dla Samsung Galaxy Z Flip 4:

  • Samsung Galaxy Z Fold 4 - nasza recenzja najdroższego smartfonu na świecie

    Klasa smartfonu S (skala „Mercedesa” A, B, C, E, S)

    Skala ocen 1-6 (6-celujący)

    Zaczynamy

    Galaxy Z Fold 4 to kolejna edycja flagowego składaka z Korei. Samsung jest liderem tego wąskiego segmentu, ale Chińczycy są technologicznie gotowi do ataku, gdy taki atak będzie się już opłacał. Na razie segment składanych smartfonów jest niszą, bo technologia tych ekranów jest droga, a same produkty mniej wytrzymałe od zwykłych telefonów. Fold 4 jest pięknym, pomysłowym i nowoczesnym smartfonem. Jednocześnie jest bardzo drogi, jego główny ekran ma niewielką wytrzymałość na uszkodzenia, dodatkowy ekran jest za wąski, a jego bateria odstaje od rynkowym standardów pod względem czasu ładowania i czuwania. Ten sam Fold ma genialny zestaw kamer znany z serii S22, świetną nakładkę na Androida z genialnym multitaskingiem oraz najszybszy na rynku procesor. Recenzowanie Foldów jest więc jak jazda kolejką górską. Trzeba jednak podziękować Samsungowi, że chce mu się eksperymentować nadal z tą serią, choć komponenty nadal są drogie, a ekrany nadal są delikatne niemal tak samo jak na początku tej foldowej przygody - ekran najnowszego Folda Kuba Klawiter łatwo zarysował swoim paznokciem i taka sama rysa powstała zresztą na zeszłorocznej edycji.

    Foldy mają jednak swoich wielkich fanów – są wśród nich tech youtuberzy, ale także np. rzecznik UKE, który powiedział nam ostatnio, że poprzedni Fold był dla niego najlepszym smartfonem do pracy – choć w zestawie z powerbankiem.

    Główne wady i zalety Samsunga Galaxy Z Fold 4

    Zalety Samsunga Galaxy Z Fold 4:

    • Futurystyczny design
    • Świetny zestaw kamer 12 MP, 50 MP, 10 MP plus 2 aparaty do selfie (4 MP pod wyświetlaczem i 10 MP w otworze głównego ekranu).
    • 3X zoom optyczny
    • Genialna obsługa multitaskingu – chyba po raz pierwszy w smartfonie
    • Opcjonalny rysik S Pen
    • Odświeżanie ekranu 120 Hz
    • IPX8 – jest wodoodporny
    • Dobre materiały: Gorilla Glass Victus, Armor Aluminium
    • Program Samsung Care+
    • Tryb RAW
    • 5G
    • WiFi 6E
    • Android 12L
    • Always on display dostępny na obu ekranach
    • nawet 8K jest stabilne!

    Wady Samsunga Galaxy Z Fold 4:

    • Ekstremalnie wysoka cena – ceny poszczególnych wersji możecie sprawdzić tutaj
    • Waga 263g
    • Zewnętrzy ekran jest zbyt wąski
    • Bateria za krótko działa
    • Oglądanie wideo na kwadratowym ekranie nie jest wcale takie przyjemne
    • Na ekranie jest widoczne wybrzuszenie
    • Nie jest odporny na kurz i zabrudzenia
    • Space Zoom do 30X często zawodzi swoją jakością
    • Bardzo wolne ładowanie
    • Brak ładowarki w pudełku

    Jak oceniamy design? – ocena 4

    Design Z Folda 4 bardzo ciężko się ocenia. Z jednej strony jest to jeden z najbardziej innowacyjnych smartfonów, które już możemy kupić. Fold wygląda inaczej niż wszystkie inne smartfony i to już jest jego niewątpliwa zaleta. Jednocześnie technologia, która jest teraz w posiadaniu projektantów bardzo ich nadal ogranicza. Zawias w smartfonie sprawia, że w złożonym smartfonie jest spora szpara. Sam złożony Fold jest grubszy niż większość smartfonów, choć muszę przyznać, że mój iPhone w masywnym etui do roweru ma niemal identyczną grubość. Telefon jest ciężki, a jego ekran (folia na nim) nie jest tak trwała jak wytrzymałe szkła chroniące ekrany najnowszych zwykłych flagowców. Fold 4 jest pięknym urządzeniem, ale głównie ze względu na to, że jest bardzo innowacyjny, odważny, a nie ze względu na to, że jest to smartfon w pełni dopracowany, trwały, a to teraz w designie produktów na rynek masowy podobno powinno być najważniejsze (ze względu na ekologię).

    Co sądzimy o wyświetlaczach? – ocena 5

    W Foldzie są 2 bardzo nowoczesne wyświetlacze Dynamic AMOLED z odświeżaniem 120 Hz. Ten większy, główny, rozkładany ma przekątną 7.6 cala. Niestety przez jego środek leci widoczna bruzda, która nadal jest niezbędna do obsługi składania ekranu. Bruzdę czasami widać lepiej, czasami gorzej, ale można uznać, że jest ona widoczna. Ekran ten jest pokryty miękką folią. Wbrew pozorom duży, niemal kwadratowy ekran nie jest wcale najlepszy do oglądania filmów. Pasy na dole i górze są ogromne, a gdy rozszerzymy obraz na cały ekran, to film jest ucięty. Znacznie lepszym pomysłem jest granie na Foldzie lub czytanie na nim książek. Przeglądarki internetowe Folda są wykrywane jako mobilne, a nie stacjonarne.

    Mniejszy ekran ma przekątną 6.2 cala. Jego szerokość jest wyraźnie mniejsza od szerokości standardowych smartfonów. Jest to zauważalne w niektórych aplikacjach – po prostu na szerokość mieści się na nim mniej tekstu.

    Specyfikacja – ocena 6

    Fold 4 to prawdziwy flagowiec. Do dyspozycji mamy 3 wersje pamięciowe:

    • 12GB RAM z 1TB
    • 12GB RAM z 512GB
    • 12GB RAM z 256GB

    Telefon jest zarządzany przez platformę Snapdragon 8+ Gen 1, co pozwala mu na osiąganie w AnTuTu prawie 950 tys. punktów (test na małym ekranie). Przy AnTuTu uruchomionym na ekranie głównym liczba punktów jest o prawie 100 tys. mniejsza. Mamy też 5G, WiFi 6E oraz Bluetooth 5.2.

    Telefon działa pod kontrolą systemu Android 12L z nakładka One UI 4.1.1 (poprawki bezpieczeństwa z 1 lipca). Nakładka jest oczywiście przystosowana do obsługi rozkładanego ekranu (rozłożony, złożony, rozłożony do 90 stopni). Największe brawa należą się Samsungowi za taskbar, czyli chyba najlepsze do tej pory wdrożenie pracy na wielu aplikacjach. Pomijając opcję wygodnego dzielenia ekranu na 2 lub 3 programy (część aplikacji tego nie wspiera) to najszybsze i najwygodniejsze jest ich przełączanie właśnie dzięki dolnego paskowi. To prawdziwa i jedna z nielicznych nowości w tegorocznym Foldzie.

    Jakie robi zdjęcia i jakie nagrywa filmy? – ocena 5

    Nowy Fold ma zestaw kamer, który znamy z modelu S22 i S22+ (ale nie z Ultry). Jest to więc układ 50/10/12. Fold 3 miał układ 12/12/12, a więc w tym roku nastąpił wyraźny upgrade całego zestawu aparatów.

    Szczegółowa specyfikacja kamer przedstawia się następująco:

    Kamery selfie

    • 10MP F2.2, Pixel size: 1.22μm, FOV: 85˚
    • 4MP Under Display Camera F1.8, Pixel size: 2.0μm, FOV: 80˚

    Główne kamery

    • 12MP Ultra Wide Camera F2.2, Pixel size: 1.12μm, FOV: 123˚
    • 50MP Wide-angle Camera Dual Pixel AF, OIS, F1.8, Pixel size: 1.0μm, FOV: 85˚
    • 10MP Telephoto Camera PDAF, F2.4, OIS, Pixel size: 1.0μm, FOV: 36˚ z 30X Space Zoom includes 3x Optical Zoom and 30x digital zoom

    Bez wątpienia Fold 4 jest świetnym urządzeniem dla mobilnych fotografów. Zdjęcia są doskonałe zarówno w dzień, jak i w nocy. Trochę nieprzewidywalne są efekty działania cyfrowego zoomu. W przypadku obiektów pozostających bez ruchu są szanse, że zdjęcie do czegoś się będzie nadawać. Zdjęcia ludzi z dużej odległości już zwykle wyglądają tragicznie.

    Nowy Fold sprawdza się doskonale jako kamera. Potrafi nagrywać materiał 4K aż w 60 klatkach oraz 8K 24 fps. Jakość nagrań wideo jest super – świetnie się ogląda doskonałe kolory, szczegóły oraz doskonałą stabilizację. Stabilizacja Super steady jest dostępna tylko dla jakości FHD (30 i 60 fps - zwykła stabilizacja również bardzo dobrze działa, więc zabieranie dużych kamer i aparatów na wakacje już raczej nie ma większego sensu.

    Jak długo działa bateria? – ocena 3+

    Bateria w Fold 4 ma stosunkowo niewielką pojemność jak na urządzenie z dwoma ekranami i z najmocniejszym procesorem. Pojemność tego ogniwa wynosi 4,400mAh. Taka bateria nie pozwala na swobodne działanie smartfonu przez cały dzień. Oczywiście, gdy będziemy z Folda korzystać okazjonalnie to zapewne nie będziemy korzystali z powerbanka, ale gdy zaczniemy na nim „pracować” to nie ma szans na całodniowe działanie. Youtuberzy sprawdzili, że ogniowo jest o kilkanaście procent wydajniejsze od wersji Folda z zeszłego roku. Jeśli chodzi o szybkość ładowania to Fold 4 może już tylko ścigać się z iPhonami. Chińskie telefony ładują się coraz szybciej (z mocą do 200W) i mają wypasione, szybkie ładowarki w zestawie. Tutaj moc ładowania to 25W, a ładowarki w pudełku nie znajdziemy. Samsung nazywa swoje ładowanie Super Fast Charging, co brzmi dosyć zabawnie, bo ładowanie do 100% trwa prawie 3h (szybką ładowarką OnePlus). Na otarcie łez mamy do dyspozycji Fast Wireless Charging 2.0.

    Nasza finalna ocena

    Fold 4 ze względu na swoją wysoką cenę nie będzie raczej hitem pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy. Większy udział zdobędą Flipy 4 i wzrośnie sprzedaż zeszłorocznych składaków, które teraz mają szansę być nieco tańsze. Fold 4 sam w sobie jest drogi, a trafia na rynek w momencie, gdy Polacy zaczynają oszczędzać obawiając się kryzysów i inflacji. Składak Samsunga zasługuje na wielki szacunek, bo jest produktem innowacyjnym, nowoczesnym i odkrywczym. Wyróżnia się na rynku i to jest jedna z jego wielkich przewag. Nie jest to jednak jeszcze produkt w pełni dopracowany i wytrzymały. Jest już wodoodporny, ale nadal szpary w zawiasach i pomiędzy ekranami sprawiają, że z Foldem obchodzimy się trochę jak z jajkiem – plaża raczej nie, brudne kieszenie raczej nie, a delikatne obchodzenie się z głównym ekranem i wydmuchiwanie drobin już raczej tak. Fold 4 ma bardzo dużą wydajność, dużo pamięci, duży główny ekran, wspaniałą obsługę wielu aplikacji jednocześnie i doskonały zestaw aparatów. Z drugiej strony wolno się ładuje i ma zbyt wąski zewnętrzny ekran. Fold 4 zasługuje na umieszczenie go w TOP3 najciekawszych smartfonów z Androidem. Ale jednocześnie z czystym sumieniem trudno go polecić klientom, bo wad ma nadal całkiem sporo.

    Uwielbiamy: innowacyjność

    Nie lubimy: ceny i wytrzymałości

    Dla kogo jest Samsung Galaxy Z Fold 4:

    • Osoby, które chcą „pracować” na smartfonie
    • Osoby, które chcą czytać na smartfonie
    • Osoby, które nie lubią produktów Apple
    • Osoby, które nie lubią tabletów i czytników książek
    • Gadżeciarze
    • Najbogatsi
    • Mobilni fotografowie i operatorzy

    Dla kogo nie jest Samsung Galaxy Z Fold 4:

    • Dla oszczędnych
    • Dla fanów systemu iOS
    • Dla osób, które muszę mieć smartfon wytrzymały
    • Dla osób, które chcą mieć poręczne urządzenie
    • Osoby, które potrzebują dobrej baterii
    • Osoby eko, dla których ważne jest, aby produkt był trwały, wytrzymały, odporny

    Alternatywy dla Samsunga Galaxy Z Fold 4:

    • Poprzednia edycja Folda
    • Zestawy Samsung z serii S z tabletem Galaxy Tab
    • Zestawy iPhone z tabletem iPad Mini
    • Zestawy Samsung z serii S i czytnik Kindle
  • Huawei Mate Xs 2 - test

    Huawei Mate Xs 2 - test

    Składane smartfony to teraz najgorętszy temat w branży TECH. Nawet jeśli jako użytkownicy nie jesteśmy jeszcze gotowi zapłacić wysokiej ceny za składaka, to warto obserwować jeden z kluczowych kierunków rozwoju rynku mobilnego. Warto porównywać design i pomysły producentów, bo w przeciwieństwie do klasycznych smartfonów nie ma jeszcze jednego, najlepszego rozwiązania, które wszyscy stosują. Chociaż Huawei wciąż nie ma dostępu do usług Google oraz stosuje procesor z ubiegłorocznych flagowców, to akurat w kwestii designu, który w składakach jest najistotniejszy, podjął wiele ciekawych decyzji. Mate Xs 2 jest powiewem świeżości i warto go poznać bliżej, choćby jako punkt wyjścia dla innych składanych urządzeń. Nie mam jednak złudzeń, że kosztując 8 tysięcy złotych nie jest to smartfon dla każdego, nawet gdyby miał usługi Google. 

    Główne wady i zalety Huawei Mate Xs 2

    Zalety Huawei Mate Xs 2:

    • Rozmiary po złożeniu praktycznie nie odbiegają od klasycznego smartfonu
    • Niższa od rozwiązań konkurencji waga
    • Bardzo dobre głośniki stereo
    • Szybki, skuteczny czytnik linii papilarnych
    • Niewidoczne po rozłożeniu miejsce zgięcia ekranu
    • Wysokiej jakości ekran OLED, o większej rozdzielczości i przekątnej niż w Fold 4
    • Ekran po złożeniu ma proporcje dokładnie takie jak klasyczne, nieskładane smartfony – nie jest za wąski
    • Duża pojemność wbudowanej pamięci masowej – 512 GB
    • Wbudowany w system multitasking z wyciąganiem aplikacji z bocznego panelu
    • Płynne działanie
    • Kompletny zestaw aparatów, które nie wystają ponad obudowę
    • Zadowalająca jakość zdjęć i nagrywanego wideo
    • Szybkie ładowanie 66W, ładujące do pełna w niewiele ponad 40 minut

    Wady Huawei Mate Xs 2:

    • Wszystkie składaki są drogie, Mate Xs 2 nie jest wyjątkiem i kosztuje 7999 zł
    • Wszystkie składaki mają bardziej podatny na zarysowania ekran
    • W Mate Xs 2 delikatny ekran znajduje się zawsze na wierzchu
    • Nie ma normy uszczelnienia przeciw wnikaniu wody, jak Fold 3 i Fold 4
    • Ubiegłoroczny procesor Snapdragon 888 bez wsparcia dla komunikacji 5G
    • 8 GB RAM to mniej niż u konkurencji
    • Brak usług Google
    • Brak wideo 8K
    • Niemal o połowę krótszy czas działania na baterii od klasycznych smartfonów

    Jak oceniamy design? – ocena 4

    Samsung, OPPO, vivo, Microsoft, Xiaomi mają smartfony, w których większy, składany ekran zamyka się jak książka - do środka. Huawei jest jedynym liczącym się producentem, który zdecydował się skonstruować smartfon ze składanym ekranem na wierzchu, który stanowi zarówno przód jak i tył zewnętrznej obudowy. Z jednej strony nie chroni to giętkiego wyświetlacza, który zamiast szkła przykryty jest specjalną folią bardziej podatną na uszkodzenie. Z drugiej jednak niesie szereg korzyści dla użytkownika.

    Pomimo tego, że Huawei Mate Xs 2 ma większą przekątną ekranu od Galazy Z Fold 4 – zarówno po złożeniu jak i po rozłożeniu, to jest znacznie cieńszy i zauważalnie lżejszy. Mate Xs 2 gdy jest złożony nie odstaje rozmiarami od klasycznego smartfonu. To jego pierwsza kluczowa zaleta. Drugą są proporcje złożonego na pół ekranu, które wynoszą 19:9, a więc dokładnie tyle ile w klasycznych smartfonach. Huawei udało się połączyć mechanizm składania z formą do której jesteśmy przyzwyczajeni i jedynym kompromisem jest nieznacznie większa waga. Nawet obiektywy aparatów w najmniejszym stopniu nie wystają ponad obudowę, a miejsce zgięcia ekranu po rozłożeniu jest niemal całkowicie gładkie i równe. Gdy dodamy do tego bardzo dobre głośniki stereo, oraz szybki czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania mamy w rękach naprawdę świetny design z jedyną bolączką która trapi wszystkie składane urządzenia – mniejszą odpornością na uszkodzenia i zarysowania. Szkoda, że Huawei Mate Xs 2 nie jest wodoszczelny, co Samsung oferuje już w dwóch generacjach swoich urządzeń.

    Co sądzimy o wyświetlaczu? – ocena 5

    Mate Xs 2 ma jeden ekran o przekątnej 7,8 cala i rozdzielczości 2480 x 2200 pikseli. Wyświetlacz wykonany jest w technologii OLED i obsługuje 120 Hz jak i zmienną częstotliwość odświeżania. Po złożeniu ekran ma przekątną 6,5 cala, rozdzielczość 2480 x 1176 i proporcje 19:9. Dodatkowym smaczkiem zewnętrznego ekranu, który jest składany do mniejszej formy jest animacja zmniejszająca interfejs taka by zmieścił się na złożonym ekranie. Daje to poczucie ciągłości pomiędzy złożonym a rozłożonym wyświetlaczem, co wydaje się detalem, ale było dla mnie przyjemniejszym doświadczeniem podczas użytkowania niż przeskakiwanie z jednego ekranu na drugi.

    Jakość ekranu jest na najwyższym poziomie, ma on trochę większą przekątną, wyższą rozdzielczość i gęstość pikseli niż w Galaxy Z Fold 4. Każdy element składanego ekranu wydaje się być dopracowany, poza odpornością – klasyczne szkło przykrywające ekran zwykłego smartfonu ma tutaj niekwestionowaną przewagę. Huawei zaleca stosowanie etui podczas użytkowania telefonu w celu ochrony wyświetlacza.

    Trzeba także pamiętać o proporcjach rozłożonego wyświetlacza – są prawie kwadratowe. O ile bardzo dobrze pasują do uruchomienia dwóch aplikacji obok siebie, czy przeglądania internetu, to nie wnoszą wiele do oglądania wideo, które będzie zbliżonych rozmiarów do klasycznego smartfonu, tylko z szerokimi czarnymi paskami po bokach.

    Specyfikacja – ocena 4-

    Huawei ma trochę podcięte skrzydła z powodu narzuconych ograniczeń. Z tego względu zastosował ubiegłoroczny procesor Snapdragon 888 i to bez wsparcia dla komunikacji 5G, w zamian Sanpdragona 8 Gen 1, który dominuje w tegorocznych flagowcach. Ma to znaczenie bardziej psychologiczne – kupowanie telefonu za 8 tysięcy złotych, który nie ma najnowszego procesora i wsparcia dla 5G w 2022 roku wydaje się nie najlepszą decyzją. Nie zamierzam z tym dyskutować, zauważam jedynie, że 814690 punktów w benchmarku Antutu i idąca za tym moc obliczeniowa daje pełen komfort użytkowania telefonu. Trochę poniżej oczekiwań i specyfikacji konkurencji jest 8 GB RAM, ale już pamięć masowa jest bez kompromisów – 512 GB to jedyna dostępna opcja. Oprócz tego jest Bluetooth 5.2, WiFi 6 i NFC.

     

    System operacyjny– ocena 3

    Mate Xs 2 działa pod kontrolą EMUI 12.0.1, czyli własnej wersji Androida opracowanej przez Huawei w oparciu o te elementy, które są na otwartej licencji. Podobnie jak w innych smartfonach Huawei nie ma wbudowanej obsługi serwisów Google, ani sklepu Google Play. Huawei stara się zapełnić swój sklep z aplikacjami propozycjami, które zastąpią usługi Google. W niektórych kategoriach to się nawet udaje, ale w innych są serwisy, których nie da się zastąpić. Wiele zależy od indywidualnych potrzeb użytkownika, na ile to jest duży problem.

    Dla osób korzystających z Google jest aplikacja Gspace, która przedstawia smartfon Huawei jako model, który z usług Google mógł jeszcze korzystać. Wewnątrz Gspace jest Gmail, mapy Google, YouTube, Facebook, Messenger, Instagram i inne popularne programy. To rozwiązanie nie sprawiało mi większych problemów. A jednak telefony innych producentów nie wymagają takich kombinacji, co jest tym bardziej istotne w kontekście ceny tego urządzenia.

    Jedną z funkcji systemu, która ważna jest szczególnie na Mate Xs 2, jest możliwość wyciągania aplikacji z panelu bocznego, co pozwala na łatwe otworzenie dwóch programów obok siebie i trzeciego w formie pływającego okna. Nie jest to może równie wygodne jak dolny taskbar w Samsungu Fold 4, ale spełnia podobną funkcję.

    Jakie robi zdjęcia i jakie nagrywa filmy? – ocena 4+

    Zestaw aparatów w Huawei Mate Xs 2 składa się z:

    • 50 MP, f/1.8, PDAF, Laser AF – głównego aparatu
    • 8 MP, f/2.4, 81mm, PDAF, OIS – teleobiektywu z 3x powiększeniem optycznym
    • 13 MP, f/2.2, 120˚ - aparatu ultraszerokokątnego
    • 10.7 MP, f/2.2 – aparatu do selfie

    Mate ma wszechstronny zestaw aparatów, który dobrze radzi sobie w większości warunków, oraz w zdjęciach nocnych. Podczas nagrywania wideo można płynnie regulować powiększenie, przełączając się pomiędzy wszystkimi trzema aparatami. Nie jest to zestaw aparatów na równi z tradycyjnymi, nieskładanymi flagowcami, które konkurują ze sobą głównie jakością zdjęć oraz filmów, ale to samo można powiedzieć o składanych smartfonach konkurencji.

    Wybierając Mate Xs 2 musimy zrezygnować z wideo 8K. Zauważyłem również, że balans bieli z głównego aparatu i ultraszerokokątnego się często różnią – ten drugi oferuje cieplejszy odcień, moim zdaniem atrakcyjniejszy. Za to zakres powiększeń teleobiektywu wraz z akceptowalnym dla jakości powiększeniem cyfrowym jest dość szeroki. Dodatkową korzyścią składanego ekranu jest możliwość robienia zdjęć selfie wszystkimi trzema głównymi aparatami.

     

    Jak długo działa bateria? – ocena 3+

    Miejscem w którym technologia składanego ekranu odbija się najmocniej na doświadczeniu użytkownika poza wytrzymałością, jest czas pracy na baterii. Mimo, że pojemność akumulatora Huawei Mate Xs 2 wynosi 4600 mAh, a więc dość blisko największej powszechnie stosowanej w smartfonach pojemności 5000 mAh, to czas działania jest krótki.

    Podczas odtwarzania wideo z YouTube na rozłożonym ekranie, gdy duża część pikseli i tak stanowi czarne pasy, czas działania z jasnością ekranu ustawioną na połowę wyniósł poniżej 10 godzin. Gdy powtórzyłem test dla złożonego ekranu wydłużył się tylko o godzinę. To niemal o połowę krócej od klasycznych, nierozkładanych smartfonów i to niestety będzie dla użytkownika odczuwalne podczas codziennego użytkowania. Sytuację poprawia trochę szybkie 66W ładowanie z ładowarką dostarczoną w zestawie z telefonem, która ładuje Mate’a do pełna w niewiele ponad 40 minut.

    Nasza finalna ocena

    Huawei Mate Xs 2 jest bardzo drogi, delikatny, krócej działa na baterii i nie oferuje usług Google. Trudno go więc polecić jako dobry zakup dla każdego. O tym wiedziałem jeszcze przed przystąpieniem do testów. Odkładając na bok te kwestie, Huawei udało się stworzyć składany smartfon, który rozmiarami nie odbiega od klasycznego telefonu. Po złożeniu ma proporcje i przekątną jak zwykły telefon, a po rozłożeniu nie widać miejsca zagięcia. To duże osiągniecie z punktu widzenia technologicznego. Mate Xs 2 jest najbliższy idei połączenia formy klasycznego smartfonu z tabletem bez kompromisów w rozmiarach i formie. Jest cieńszy i lżejszy zarówno do Samsunga Galaxy Z Fold 4 jak i vivo X Fold. Gdyby nie narzucone odgórnie ograniczenia dotyczące usług Google, z minusów pozostałaby większa podatność na uszkodzenia i krótszy czas na baterii, a to są cechy wszystkich składanych smartfonów, choć w przypadku Huawei odgrywają one większą rolę niż u konkurencji. Moim zdaniem jeśli potraktować Mate Xs 2 jako głos w dyskusji jak powinien wyglądać składany smartfon, gdyby usunąć wszystkie niedociągnięcia technologii związanej ze składaniem, to propozycja Huawei wydaje się być najbliższa pożądanej przez użytkownika formie.

    Uwielbiamy: wymiary

    Nie lubimy: zbyt krótkiego czasu działania na baterii

    Dla kogo jest Huawei Mate Xs 2:

    • Dla osób, które chcą wypróbować jeszcze niedoskonałą technologię przyszłości
    • Dla tych którzy nie korzystają z usług Google
    • Dla tych, którzy chcą zwrócić na siebie uwagę

    Dla kogo nie jest Huawei Mate Xs 2:

    • Nie dla osób, które szukają długiego czasu pracy na baterii
    • Nie dla osób, które intensywnie korzystają z niemal wszystkich usług Google
    • Nie dla osób, dla których ważna jest wytrzymałość smartfonu

    Alternatywy dla Huawei Mate Xs 2:

  • vivo X Fold i vivo iQOO 10 Pro

    Mieliśmy okazję przyjrzeć się dwóm bardzo ciekawym smartfonom niespotykanym na naszym rynku - składanemu vivo X Fold, który mógłby być konkurentem Samsunga Galaxy Z Fold 4, oraz vivo iQOO 10 Pro w edycji BMW M Motorsport, który jest gorącą nowością na rynku chińskim. Oba smartfony są dostępne wyłącznie na rynku chińskim i mają oprogramowanie Origin OS Ocean, a więc inne niż smartfony vivo oferowane w Europie. Już teraz jednak zdradzają jakie technologie vivo ma w zanadrzu i czego możemy spodziewać się w Europie w niedalekiej przyszłości. Druga edycja vivo X Fold ma być w przyszłym roku dostępna globalnie. Mamy więc dla Was ekskluzywny przegląd tego, czym vivo powalczy w niedalekiej przyszłości także na naszym rynku. Już na wstępie można powiedzieć, że jest grubo.

    Design

    vivo iQOO 10 Pro ma formę klasycznego smartfonu, więc pod względem projektu możemy ocenić głównie estetykę. Ta konkretna wersja powstała w wyniku współpracy z BMW. Dolna część tyłu obudowy jest wykonana z tworzywa przypominającego białą skórę, z 3 paskami BMW M, a górna część, oprócz wyspy aparatów, składa się z panelu wykonanego z carbonu.

    vivo X Fold jest składanym smartfonem, co samo w sobie plasuje go w awangardzie designu. Tył obudowy jest także wykonany ze skóropodobnego materiału z charakterystycznym przeszyciem. Wyspa aparatów wygląda bardzo podobnie do tej z vivo x80 Pro. Ciekawym detalem jest fizyczny przełącznik na krawędzi który wycisza dzwonek. Zwróciło moją uwagę, że vivo X Fold jest dość ciężki – waży 311 gramów, a więc 48 gramów więcej od Galaxy Z Fold 4.

    Oba urządzenia prezentują się świetnie i są wykonane na flagowym poziomie.

    Wyświetlacze

    vivo iQOO 10 Pro ma ekran o przekątnej 6,78 cala i wysokiej rozdzielczość QHD+ 3200 x 1440 pikseli. Jest to panel w najnowszej technologii LTPO3 AMOLED, obsługuje 120 Hz i oferuje maksymalną jasność 1500 nitów – to highendowa specyfikacja.

    vivo X Fold jest jeszcze ciekawszy, bo ma dwa wyświetlacze. Zewnętrzny ma przekątną 6,53 cala, rozdzielczość  FHD+ 2520 x 1080 i proporcje 21:9. Ten ekran AMOLED naśladuje parametry klasycznego smartfonu, podczas gdy wyświetlacz w Z Fold 4 wciąż jest od klasycznego rozwiązania węższy.

    Wewnętrzny ekran vivo X Fold ma przekątną 8,03 cala, a więc większą niż 7,6 calowy wyświetlacz Galaxy Z Fold 4. Rozdzielczość X Folda to 2160 x 1916 pikseli. Jest to panel LTOP AMOLED i robi naprawdę świetne wrażenie. Oba ekrany X Fold wspierają 120 Hz. To co najbardziej zwróciło moją uwagę, to niemal brak widocznego zagięcia na środku dużego ekranu po jego otworzeniu. Jest ono o wiele mniej widoczne niż u Samsunga.

    Specyfikacja

    vivo iQOO 10 Pro jako topowy model dedykowany graczom jest wyposażony w najnowszy i najmocniejszy procesor Snapdragon 8+ Gen 1, oraz 12 GB RAM i 256 GB na system i pliki. W teście Antutu uzyskał wynik przekraczający milion punktów, a dokładniej 1074364. Udało mu się to nawet dziś, gdy temperatura powietrza przekracza 32 stopnie. To pozwoliło zająć 3 miejsce w rankingu Antutu. Najnowszy pakiet komunikacyjny obejmuje w nim także Bluetooth 5.3.

    vivo X Fold jest wyposażony w procesor Snapdragon 8 Gen 1 i 12 GB RAM, 256 GB na system i pliki. Jego wynik Antutu to 990024, co uplasowało go na 7 pozycji w rankingu Antutu.

    Zrzuty ekranu vivo iQOO 10 Pro:

     

    Zrzuty ekranu vivo X Fold:

     

    Zestawy aparatów

    vivo iQOO 10 Pro został wyposażony w:

    • 50 MP, f/1.9, PDAF, gimbal OIS – główny aparat
    • 14.6 MP, f/2.2, 69mm, PDAF, OIS, teleobiektyw z  3x powiększeniem optycznym
    • 50 MP, f/2.3, 15mm, 150˚, AF – aparat ultraszerokokątny
    • 16 MP, f/2.5 – aparat do selfie

    vivo X Fold został wyposażony w:

    • 50 MP, f/1.8, Dual Pixel PDAF, Laser AF, OIS – główny aparat
    • 8 MP, f/3.4, 125mm, PDAF, OIS, peryskopowy teleobiektyw z  5x powiększeniem optycznym
    • 12 MP, f/2.0, 47mm, PDAF, teleobiektyw z 2x powiększeniem optycznym
    • 48 MP, f/2.2, 14mm, 114˚ – aparat ultraszerokokątny
    • 16 MP, f/2.5 – aparat do selfie

    vivo X Fold ma zestaw aparatów bardzo zbliżony do tego co oferuje fotograficzny flagowiec vivo dostępny w Polsce – x80 Pro. Jedynie główna matryca i jasność jej obiektywu, oraz aparat do selfie się różnią. To ciekawe, bo w przypadku Samsunga zestaw aparatów z flagowca foto, czyli S22 Ultra i składanego Galaxy Z Fold 4 wyraźnie się różnią na korzyść tego pierwszego. U vivo te różnice są o wiele mniejsze. Dla odmiany vivo iQOO 10 Pro ma gimbal w głównym aparacie, a nie jak vivo X80 pro w aparacie z teleobiektywem i 2x powiększeniem optycznym. To praktyczniejsze rozwiązanie.

    Nie miałem czasu na pełen test foto, ale zdjęcia można obejrzeć w galerii. To na co zwróciłem uwagę, że oba modele vivo podobnie jak x80 Pro mają najlepszy tryb nocny ze wszystkich smartfonów jakie miałem okazję testować. Oferowane efekty są na bardzo dobrym poziomie.

    Przykładowe zdjęcia vivo iQOO 10 Pro:

    Przykładowe zdjęcia vivo X Fold:

    Bateria i ładowanie

    vivo iQOO 10 Pro ma baterię pojemności 4700 mAh i szalenie mocne ładowanie 200W, które ma ładować telefon od 0 do pełna w 10 minut.

    vivo X Fold ma trochę mniejszą baterię 4600 mAh (wciąż o 200 mAh większa niż Galaxy Z Fold 4) i ładowanie 66W, ale co ciekawe ładowarka vivo X Fold ma dwa wyjścia i można nią ładować jeszcze jedno urządzenie jednocześnie z telefonem.

    Niestety nie miałem okazji sprawdzić jak działa ładowanie w praktyce – nie zdążyłem rozładować baterii w obu smartfonach w trakcie krótkiego czasu jaki miałem na poznanie tych urządzeń.

    Podsumowanie

    To co vivo oferuje na rynku chińskim jest bardzo interesujące i jako użytkownik smartfonów życzyłbym sobie bardzo, aby te smartfony weszły na rynek europejski. Mocna konkurencja wszystkim dobrze zrobi. Ładowanie 200W, mniej widoczne zagięcie ekranu, doskonały tryb nocny - to cechy, z których nawet taki mocny gracz jak Samsung mógłby czerpać inspirację.