Testy smartfonów:

  • Motorola edge 40 neo – takie robi zdjęcia

    Gwiazdą wśród czterech nowo zaprezentowanych smartfonów Motoroli jest edge 40 neo. To jednocześnie najtańszy model z serii edge – kosztuje 1899 zł, ale też najdroższy z nowo zaprezentowanych modeli smartfonów. Wyróżnia go przede wszystkim atrakcyjny design wykończony ekoskórą i kolorami opracowanymi we współpracy z Pantone, zakrzywiony na rogach ekran pOLED z odświeżaniem 144 Hz, uszczelnienie obudowy z najwyższa normą IP68 i bateria 5000 mAh z szybkim 68W ładowaniem.

    Motorola edge 40 neo ma dwa aparaty z tyłu i jeden z przodu – prosty, konkretny zestaw, bez marketingowych wypełniaczy. Smartfon nagrywa także wideo 4K ze stabilizacją.

    • Główny aparat o rozdzielczości 50 megapikseli, z jasnością obiektywu F/1.8, stabilizacją optyczną i ustawianiem ostrości Omni-directional PDAF
    • Aparat szerokokątny o rozdzielczości 13 megapikseli, z jasnością obiektywu F/2.2, z mechanizmem ustawiania ostrości, spełniający także rolę aparatu makro
    • Przedni aparat o rozdzielczości 32 megapikseli, o jasności obiektywu F/2.4

    Można już zapoznać się z naszymi pierwszymi wrażeniami dotyczącymi Motoroli edge 40 neo. Możemy zdradzić, że choć wydajność Motoroli nie jest najwyższa w jej kategorii cenowej, to telefon zrobił na nas bardzo dobre wrażenie. Oferuje doświadczenie korzystania dobrze dopracowanego produktu, na którym można z przyjemnością zawiesić oko. Motorola zrobiła w ostatnim czasie duże postępy i coraz lepiej radzi sobie w wyższych segmentach smartfonów.

    Przykładowe zdjęcia:

  • Motorola edge 40 neo – nasze pierwsze wrażenia

    Seria Motorola edge składa się z trzech modeli smartfonów. W przypadku poprzedniej generacji oznaczonej symbolem 30 wszystkie trzy smartfony zostały zaprezentowane w jednym dniu. Inaczej było z najnowszą serią o symbolu 40 - najpierw poznaliśmy najwyższy model Edge 40 pro, który debiutował w kwietniu, a chwilę później, bo w maju edge 40. Na premierę najtańszej wersji edge 40 neo przyszło nam poczekać aż do września. Mamy ten telefon od kilku dni w rękach i można śmiało powiedzieć, że Motorola zmierza w dobrym kierunku. O ile w tanich telefonach Motorola zawsze dobrze się odnajdywała, to modele z drugiej połowy średniej półki oraz najdroższe stanowiły dla producenta wyzwanie. Teraz widać, że należąca do Lenovo Motorola nabiera wiatru w żagle i z generacji na generację telefony są coraz lepiej dopracowane. Dobrym przykładem jest Motorola edge 40 neo kosztująca 1899 zł, ale sprawiające wrażenie droższej.

    Design

    Motorola edge 40 neo jest dostępna w trzech kolorach i dwóch materiałach wykończenia obudowy. Wersja czarna (Steel gray) ma lekko matowe plecki z akrylu, za to Soothing sea oraz Caneel bay są wykończone ekoskórą. Wszystkie kolory zostały opracowane przy współpracy z Pantone. Obie wersje z ekoskóry prezentują się na żywo bardzo atrakcyjnie, zwłaszcza wersja Caneel bay, którą dostaliśmy do testów. Na obudowie w ogóle nie widać śladów po dotyku, nie jest śliska i wyróżnia się na tle rynku.

    Zakrzywione krawędzie ekranu dodają konstrukcji lekkości i pasują do tego designu. Podoba mi się również, że na obudowie są tylko dwa obiektywy, bez sztucznych wypełniaczy. W przypadku edge 40 neo także wygląd ekranu blokady, tapeta i elementy systemowe sprawiają wrażenie wyjątkowo spójnych z designem telefonu. Edge 40 neo to jeden z najładniejszych smartfonów ze średniej półki.

    Motorola ma głośniki stereo, najwyższą normę uszczelnienia IP68 oraz skuteczny czytnik linii papilarnych pod wyświetlaczem. Fizyczne przyciski mają przyjemny, wyczuwalny klik. Telefon dobrze leży w dłoni. Za to rama telefonu jest wykonana z chromowanego tworzywa.

    Wyświetlacz

    Ekran moto ma przekątną 6,55 cala, jest wykonany w technologii pOLED, ma rozdzielczość FHD+ 2400 x 1080 pikseli. Panel obsługuje HDR10+ oraz 144 Hz, jest 10 bitowy, jego proporcje to 20:9, a maksymalna jasność wynosi 1300 nitów. To bardzo dobry wyświetlacz, który pasowałby równie dobrze do smartfonu z wyżej półki i obok designu stanowi kluczową zaletę edge 40 neo. Ma świetne kąty widzenia, nasycone, atrakcyjne kolory i jest wystarczająco jasny. Chociaż zakrzywienie jest coraz mniej popularne, to do tego modelu po prostu wizualnie pasuje.

    Specyfikacja i system

    Motorola jest wyposażona w procesor MediaTek Dimensity 7030 i w Polsce jest dostępna w jednej konfiguracji pamięci – 12 GB RAM oraz 256 GB ROM. Jest to nowy średniopółkowy procesor Mediateka, który swoją premierę miał 2 miesiące temu. Obsługuje 5G do 5,5 Gbps. W naszym wypadku benchmark Antutu miał problem z pomiarem wydajności GPU i wynik 440 tysięcy punktów jest najprawdopodobniej z tego powodu zaniżony. W praktyce powinien on być bliższy 550 tysiącom punktów. Mimo wszystko to mniej więcej połowa wydajności o 100 zł droższego POCO F5. Mamy więc do czynienia z nowoczesnym, ale niekoniecznie najszybszym procesorem. Muszę jednak podkreślić, że w dość krótkim czasie obcowania z telefonem Motorola działała całkowicie płynnie, co w połączeniu z wyświetlaczem 144 Hz sprawia bardzo dobre wrażenie w codziennym użytkowaniu.

    Smartfon jest wyposażony pakiet najnowszych standardów łączności: sub-6, Wi-Fi 6E 5 i 6 GHz, Bluetooth 5.4 i NFC. Jest też komplet czujników oraz lokalizacja za pomocą GPS, LTEPP, SUPL, Glonass i Galileo​.

    Edge 40 neo działa na Androidzie 13 z zabezpieczeniami z lipca. Motorola może pochwalić się wyjątkowo starannym dobraniem motywu kolorystycznego, domyślnej tapety i nowoczesnym wyglądem autorskich aplikacji. Im nowszy model, tym dopracowanie detali jest na wyższym poziomie. Neo już po pierwszym uruchomieniu sprawia wrażenie nowoczesnego, dopracowanego smartfonu. Aplikacja Moto zawiera wszystko co potrzebne, w tym aplikację Moto Secure i obsługę do gestów. Łączność z zewnętrznym wyświetlaczem za pomocą Ready For jest w tym modelu bezprzewodowa.

    Aparaty

    Motorola ma dwa aparaty z tyłu i jeden z przodu – prosty, konkretny zestaw, bez marketingowych wypełniaczy.

    • Główny aparat o rozdzielczości 50 megapikseli, z jasnością obiektywu F/1.8, stabilizacją optyczną i ustawianiem ostrości Omni-directional PDAF
    • Aparat szerokokątny o rozdzielczości 13 megapikseli, z jasnością obiektywu F/2.2, mechanizmem ustawiania ostrości, spełniający także rolę aparatu makro
    • Przedni aparat o rozdzielczości 32 megapikseli, o jasności obiektywu F/2.4

    Jakość zdjęć z edge 40 neo jest na dobrym poziomie, odpowiednim dla średniej półki. W niektórych sytuacjach rozpiętość tonalna mogłaby być większa. Zdjęcia nocne są dobre, ale można znaleźć na rynku lepsze. Ostateczny szlif fotograficzny to moim zdaniem ostatni kamień milowy do pokonania przez Motorolę, zanim dołączy do ścisłego grona najlepszych producentów smartfonów, także tych z wyższej półki. Pomijając jednak najbardziej wymagające sytuacje aparat Motoroli sprawdza się dobrze, potrafi zrobić atrakcyjne zdjęcia portretowe z rozmytym tłem, nie gubi ostrości i zapewne będzie satysfakcjonujący dla większości użytkowników.

    Edge 40 neo nagrywa wideo w 4K i w tej rozdzielczości działa skuteczna stabilizacja cyfrowa. Nie ma jednak możliwości przełączania się pomiędzy aparatami w trakcie nagrywania.

    Bateria

    Neo ma baterię o pojemności 5000 mAh i szybkie 68W ładowanie. Producent twierdzi, że naładujemy baterię w połowie w ciągu 15 minut. Jeszcze nie mieliśmy okazji tego sprawdzić. Wiemy natomiast, że na jednym ładowaniu z jasnością ekranu ustawioną na połowę Motorola może strumieniować wideo przez około 19 godzin. To dobry wynik, zapewniający komfort i bezpieczny zapas, zwłaszcza w połączeniu z szybkim ładowaniem.

    Podsumowanie

    Motorola edge 40 neo to bardzo udany smartfon ze średniej półki, który można polecić każdemu, dla kogo wydajność nie jest jedynym priorytetem. Wrażenia płynące z użytkowania tego telefonu są bliskie smartfonom z wyższej półki. Szczególną uwagę zwraca design, jasny wyświetlacz pOLED z odświeżaniem 144 Hz, system z dopracowaną stroną wizualną, uszczelnienie obudowy IP68 i dobry czas pracy na baterii z szybkim ładowaniem. W cenie 1899 zł to atrakcyjny zestaw zalet.

    Odrobinę poniżej średniej wyznaczonej przez te udane elementy jest aparat i wydajność procesora. Nie rozczarowują, ale znacznie łatwiej znaleźć na rynku mocnego konkurenta w tych dziedzinach niż inny równie ładny telefon. Dla przykładu POCO F5 ma prawie dwukrotnie wydajniejszy procesor w zbliżonej cenie, jednak jakość wykonania obudowy, wyświetlacz, czy nawet niektóre cechy aparatów nie dorównują trochę tańszej Motoroli.

    Dodatkowo Motorola uruchomiła program Trade in w którym dostaniemy dodatkowe 300 zł do wyceny naszego starego telefonu.

  • realme C51 – nasze pierwsze wrażenia – jest ładny i bardzo tani

    realme C51 to kolejny model z popularnej, taniej serii tego chińskiego producenta. Jest dostępny w sklepie realme od tego tygodnia. C51 kosztuje 699 zł (w promocji 599 zł), C53 799 zł, a C55 949 zł. Z testami modeli C53 i C55 możecie zapoznać się tutaj i tutaj.

    C51 jest niemal klonem droższego o 100 zł smartfonu C53. Różnice pomiędzy tymi dwoma telefonami są naprawdę niewielkie. realme stara się nimi zdominować rynek najtańszych urządzeń. Pomysłem na to jest oczywiście niska cena, tanie komponenty, ale jednocześnie design, który sugeruje, że urządzenie jest znacznie droższe. Najtańsze realme z serii C mają przypominać najdroższe smartfony Apple i chyba ten pomysł podoba się klientom w Polsce. Nie bez znaczenia jest także to, że w komplecie z telefonem otrzymujemy ładowarkę i gumowe etui – nie musimy więc tych gadżetów dokupować.

  • Xiaomi Redmi 12 – nasze pierwsze wrażenia

    Po dwóch latach przerwy od premiery Redmi 10 Xiaomi zaprezentowało jego następcę – Redmi 12. Specyfikacja jest podobna do starszego modelu - po dwóch latach mamy wciąż ten sam procesor, tę samą baterię, szybkość ładowania oraz aparaty o takiej samej specyfikacji. Ekran zyskał większą przekątną, pojawiła się norma uszczelnienia i nowa niższa cena. Starszy model Redmi 10 kosztował 999 zł za wersję 4/128, a nowszy Redmi 12 kosztuje już tylko 649 zł w oficjalnym sklepie Xiaomi.

  • Sony WF-1000XM5 – test flagowych słuchawek TWS od Sony

    Po dwóch latach przerwy Sony wypuściło na rynek nową wersję swoich flagowych dokanałowych słuchawek TWS z ANC - Sony WF-1000XM5. Ostatnia cyfra w nazwie oznacza generację, a więc to już piąta odsłona flagowych słuchawek od japońskiego producenta. Tym razem mają nowy procesor, więcej mikrofonów, mniejszy rozmiar i ulepszoną redukcję szumów. Sony jest znany szczególnie ze skuteczności redukcji szumów i pod tym względem długo rywalizował wyłącznie z BOSE, zanim reszta rynku ocknęła się z letargu. Oczekiwania wobec nowych słuchawek są duże zarówno z powodu samej marki, jak i wysokiej ceny. Sony WF-1000XM5 kosztują aż 1399 zł i są jednymi z najdroższych słuchawek TWS na rynku.

  • Samsung Galaxy Z Fold 5 – test najlepszego składaka dostępnego w Polsce

    Samsung jest prekursorem składanych smartfonów. Nazwy Flip i Fold zostały zaadaptowane przez całą branżę. Teraz mamy w naszych rękach piątą generację Galaxy Folda. To najbardziej zaawansowany i najdroższy telefon w ofercie koreańskiego producenta. Podstawowa wersja kosztuje 8799 zł, a z największą pamięcią 10399 zł.

    Mimo, że konkurencja ze strony chińskich producentów jest coraz większa to większość tych modeli wciąż pozostaje niedostępna w Europie. Samsung Galaxy Z Fold 5 to też jedyny składany smartfon oferujący wodoszczelność i obsługę rysika.

    W Fold 5 największą zmianą jest nowy zawias oraz nowy procesor. Poza tym sprzęt jest podobny do starszej generacji. Długość i jakość wsparcia Samsunga dla oprogramowania sprawia, że mimo aż nazbyt konserwatywnego podejścia do zmian, to wciąż najlepszy wybór wśród składaków na rynku.

  • Samsung Galaxy Z Flip 5 - nasza recenzja

    Składaki Samsunga są wyraźnie podzielona na 2 linie: Flip Fold. Seria Flip to smartfonowa biżuteria, w której design jest ważniejszy od ergonomii. Fold to taki składany Note dla osób, które chcą „pracować na smartfonie”. Flip nie jest smartfonem, z którego korzysta się wygodniej niż z serii S23. Nie jest też smartfonem fotograficznym. Nie ma najlepszej baterii, a także nie jest najbardziej wytrzymały, choć Klawiter w swoim ostatnim teście udowodnił, że zawias i ekran nie mają się czego wstydzić. Samsung Galaxy Z Flip 5 to smartfon zabawny, ładny, ciekawy, odkrywczy i coraz bardziej dopracowany. W tym roku nowe modele wszystkich producentów stanowią spokojną ewolucję swoich zeszłorocznych poprzedników. W przypadku Flipa 2023 jest podobnie, choć dwie zmiany są całkiem znaczące. W tym roku Flip zaczął się bowiem wreszcie zamykać „na płasko” i ma większy zewnętrzny ekran, który teraz do czegoś już się nadaje. Nadal nie zmieniono proporcji ekranu wewnętrznego, który jest często krytykowany za to, że jest po prostu za wąski.

  • Xiaomi Pad 6 versus Pad 5 – nasz test jeszcze lepszego tabletu z Androidem

    Rynek tabletów się kurczy i jest mocno podzielony. Sporo jest modeli najtańszych, ale jest też wiele bardzo drogich, takich jak iPad Pro i Samsung Galaxy Tab S9, których ceny dochodzą do 10 tysięcy złotych. Sam szukałbym tabletu ze średniej półki, który nada się do gier mobilnych i multimediów. Dotąd jedną z najlepszych ofert tego typu był Xiaomi Pad 5, którego sam zdecydowałem się kupić. Teraz w nasze ręce trafił jego następca - Xiaomi Pad 6. Wprowadza on to czego można oczekiwać po nowszym modelu – mocniejszy procesor, wyższą rozdzielczość wyświetlacza i nowsze standardy komunikacji. Przyjrzyjmy mu się z bliska.

  • Galaxy Watch 6 Classic versus poprzednie edycje – nasze porównanie najnowszych zegarków Samsunga

    Wraz z prezentacją nowych składanych telefonów, Samsung pokazał także szóstą generację swojego smartwatcha. W nasze ręce trafiła największa i najbardziej rozbudowana wersja zegarka Samsung Galaxy Watch 6 Classic LTE o średnicy 47 mm. Taki zegarek kosztuje 2299 zł.

    Zegarki z serii Galaxy Watch oferują wiele różnych usług, zwłaszcza w połączeniu z Samsungami. Wysoka wszechstronność ma jednak swoją cenę - skraca czas pracy na baterii.

    Warto również zauważyć, że od czasu premiery Galaxy Watch 4, kolejne dwie generacje wprowadziły niewiele nowości. Podobnie jak w przypadku składanych telefonów, formuła pozostaje niemal identyczna. W rezultacie ci, którzy już posiadają zegarki z serii Galaxy Watch i są z nich zadowoleni, mogą nie mieć wielu powodów do przejścia na nowszą wersję. Pomimo tego, Galaxy Watch 6 Classic wciąż pozostaje jednym z najlepszych smartwatchy na rynku, zwłaszcza dla użytkowników telefonów Samsung.

    Co nowego w Watch 6?

    • Większy wyświetlacz z węższą ramką
    • Dwukrotnie wyższa jasność maksymalna wyświetlacza
    • Powrót obrotowej korny w wersji Classic
    • Nowy, łatwiejszy sposób odczepiania paska
    • Większa bateria (w porównaniu do Watch 4 Classic, nie Watch 5 Pro)
    • Aktualizacja oprogramowania do Wear OS 4 i One UI 5 Watch
    • Więcej wskaźników dla pomiarów snu
    • Nowy ekran podczas snu
    • Powiadomienia o nieregularności bicia serca
    • Automatyczne wyznaczanie stref tętna

    Funkcje zarezerwowane dla użytkowników telefonów Samsunga

    • Prostsza i trwająca krócej konfiguracja (różnica jest znacząca)
    • Pomiar EKG
    • Powiadomienia o nieregularnym rytmie serca
    • Monitorowanie ciśnienia krwi (po kalibracji z tradycyjnym ciśnieniomierzem)

    Wersje i różnice

    Decydując się na zegarek Galaxy Watch 6 wybieramy:

    • Czy chcemy wersję zwykłą, czy Classic z obrotowym pierścieniem
    • Jeden z dwóch rozmiarów – 40 lub 44 mm dla wersji zwykłej oraz 43 lub 47 mm dla wersji Classic
    • Wersję WiFi lub LTE z eSIM
    • Kolor koperty – w przypadku Classic koperta jest srebrna lub czarna

    Design

    Wygląd Galaxy Watch 6 Classic jest bardzo zbliżony do modelu Watch 4 Classic. Kształt koperty oraz układ przycisków pozostały bez zmian, podobnie jak normy uszczelnienia - IP68, 5 ATM oraz MIL-STD-810H. Koperta wciąż jest wykonana ze stali nierdzewnej. Wersja Classic nie oferuje opcji tytanowej dostępnej w modelu Watch 5 Pro. Szósta generacja wykorzystuje szkło szafirowe do ochrony ekranu, odziedziczone po piątej generacji, w przeciwieństwie do szkła Gorilla Glass DX z czwartej generacji.

    Porównując czwartą i szóstą generację obok siebie, można dostrzec, że ramki ekranu oraz obudowa stały się nieco węższe w najnowszej wersji, choć różnica ta jest raczej subtelna. Cieszy fakt powrotu obrotowej korony, która w piątej generacji była niedostępna. Przewijanie ekranu przy użyciu korony jest teraz bardziej satysfakcjonujące. Sam mechanizm oraz mechaniczny klik korony zostały ulepszone, co przełożyło się na większą precyzję w porównaniu do czwartej Classica.

    Wersja Classic charakteryzuje się wystającym rantem ponad powierzchnię ekranu, który pełni rolę ochrony dla szkła. Podczas testów wielokrotnie stukałem tą część zegarka i potwierdzam, że spełnia ona swoje zadanie. Zwykła wersja Galaxy Watch nie posiada tego charakterystycznego rantu, co czyni ją bardziej podatną na zarysowania.

    Watch 6 otrzymał nowy pasek Hybrid Eco-Leather Band, który poza standardowym mocowaniem na teleskop posiada także przycisk ułatwiający demontaż. Pomimo tego, że pasek pozostaje wyściełany elastomerem od spodu, jego wierzchnia strona ma imitować skórę z widocznym przeszyciem.

    Galaxy Watch ma wbudowany głośnik i mikrofon, jak w poprzednich wersjach, można więc odbierać połączenia, korzystać z dyktafonu i dyktować tekst.

    Wyświetlacz

    Jedną z kluczowych zmian w szóstej generacji jest nowy ekran. Przekątna ekranu wzrosła z 1,4 do 1,5 cala, a jego rozdzielczość z 450x450 do 480 x 480 pikseli. Ekran jest wykonany w technologii Super AMOLED. Jasność wyświetlacza została podniesiona z 1000 do 2000 nitów, co umieszcza go na równi z najjaśniejszymi wyświetlaczami dostępnymi na rynku. Poprawia to czytelność w bezpośrednim świetle słonecznym.

    Pewnym rozczarowaniem jest, że Samsung nie zdecydował się ma zastosowanie technologii LTPO pozwalającej obniżać częstotliwość odświeżania i tym sposobem wydłużyć żywotność baterii. Huawei ma już LTPO w swoich najnowszych modelach Watch 4 Pro i Watch Ultimate.

    Większość dostępnych tarcz zegarka jest już znana z wcześniejszych generacji. Z jednej strony użytkownicy mają możliwość wybrania ulubionej tarczy niezależnie od wersji zegarka, którą posiadają. Jednak z drugiej strony można by oczekiwać, że Samsung przygotowałby więcej nowych, świeżych rozwiązań tarcz na premierę, by dostarczyć bardziej zróżnicowaną ofertę dla użytkowników.

    Specyfikacja, system działanie

    Samsung po raz pierwszy od dwóch generacji zmienił procesor i pojemność RAM. Zarówno czwarta jak i piąta generacja korzystały z procesora Exynos W920 i 1,5 GB RAM. Galaxy Watch 6 ma nowszy procesor Exynos W930 o wyższym taktowaniu zegara oraz 2 GB RAM. Według producenta nowy procesor jest o 18% wydajniejszy. Pojemność pamięci na aplikacje i muzykę się nie zmieniła – nadal mamy 16 GB, z czego wolnej pamięci jest 7 GB.

    Zaktualizowany został także Bluetooth do wersji 5.3, ale WiFi n, LTE i zestaw standardów lokalizacji pozostał bez zmian - GPS, Glonass, Beidou i Galileo. O ile szybsze WiFi czy 5G w zegarku nie ma praktycznego znaczenia, to konkurencja poszła mocno do przodu, jeśli chodzi o system lokalizacji, oferując możliwość jednoczesnego korzystania z wielu systemów, a także automatycznego dostosowywania precyzji do warunków. U Samsunga od 3 generacji i 3 lat bez zmian.

    Funkcje pomiaru parametrów zdrowotnych pozostały w większości bez zmian. Podobnie jak w dwie generacje starszym Watch 4 Classic mamy:

    • Ciągłe monitorowanie tętna
    • Ciągłe monitorowanie natlenienia krwi
    • Ciągłe monitorowanie stresu
    • Analizę składu ciała
    • Pomiar EKG - tylko z telefonami Samsunga
    • Pomiar ciśnienia – po skalibrowaniu z ciśnieniomierzem i tylko z telefonami Samsunga

    Z piątej generacji Samsung zachował pomiar temperatury skóry, który obecnie jest wykorzystywany tylko podczas snu i do śledzenia cyklu miesiączkowego.

    Jedyne nowości dostępne tylko na szóstej generacji to automatyczne wyznaczanie stref tętna, powiadamianie o nieregularnym biciu serca i nieznacznie rozbudowana analiza snu z możliwością przypisania użytkownikowi określonej charakterystyki spania symbolizowanego przez zwierzę. Podobne rozwiązanie wprowadził wcześniej Fitbit.

    Sądzę, że wielu użytkowników oczekiwałoby większej liczby nowych funkcji, które inni producenci najczęściej zapewniają. Huawei ma zegarek do nurkowania, do pomiaru ciśnienia, a także z wbudowanymi słuchawkami. Garmin ciągle intensywnie rozwija funkcje sportowe, wydłuża czas pracy na baterii, zwiększa precyzję lokalizacji. Apple stworzył nową kategorię Watch Ultra z komputerem nurkowym i kilkoma dodatkowymi funkcjami. W przypadku Samsunga różnice między czwartą, piątą i szóstą generacją są niewielkie.

    Nie zmienia to jednak faktu, że integracja Galaxy Watch z telefonami Samsunga jest bezkonkurencyjna, a funkcji jest naprawdę wiele. To jeden z nielicznych zegarków w świecie Androida, który pozwala na swobodne odpisywanie na powiadomienia. Możliwe jest także zdalne sterowanie aparatem z podglądem kadru na zegarku, możliwością wybrania punktu ustawienia ostrości i pomiaru ekspozycji, przełączeniem się pomiędzy trybem zdjęć i wideo oraz regulacją zoom za pomocą pierścienia. Synchronizuje się też tryb nie przeszkadzać, jeśli ustawimy go na telefonie.

    Galaxy Watch 6 Classic automatycznie wykrywa spacer, bieganie, jazdę na rowerze czy pływanie i robi to naprawdę dobrze. Dodatkowo, choć nowy procesor nie jest dużo szybszy niż w poprzednich generacjach, moim zdaniem Watch 6 działa zauważalnie płynniej od czwartej generacji.

    Bateria

    Czas działania na baterii to dla mnie największy minus w porównaniu z zegarkami Garmin, które mają trochę miej funkcji smart, ale potrafią działać nawet 40 razy dłużej i to z zawsze włączonym ekranem.

    Watch 6 Classic w rozmiarze 47 mm ma baterię o pojemności 425 mAh. Jest ładowany bezprzewodowo i ma w zestawie magnetyczną ładowarkę z kablem USB C na końcu.

    Samsung obiecuje 30 godzin działania z zawsze włączonym ekranem i 40 godzin z wygaszonym ekranem wybudzanym gestem. W praktyce oznacza to, że korzystając z AOD ładujemy zegarek codziennie, tuż przed pójściem spać, najpóźniej tuż po obudzeniu, a jeśli mamy wyłączony AOD, to wówczas możemy go ładować co półtora dnia, czyli np. po południu dnia następnego. To wszystko przy normalnym użytkowaniu i z najwyżej kilkudziesięcioma minutami korzystania z GPS.

    Rozumiem z czego to wynika, ale po przesiadce z Garmina, którego ładuję raz w miesiącu i mam zawsze włączony ekran to bolesna zmiana. Zegarek Samsunga czasem trzeba ładować częściej niż telefon.

    Podsumowanie

    Samsung Galaxy Watch 6 Classic nadal pozostaje jednym z najlepszych smartwatchów na platformie Android i jest idealnym zegarkiem do połączenia z telefonem Samsunga. Producent zdaje się zdawać sobie sprawę, że sprawdzona formuła cieszy się uznaniem i nie zamierza znacząco jej modyfikować. Chociaż zmiany są subtelne, wprowadzają ulepszenia zwiększające komfort użytkowania, takie jak płynniejsza praca, większy i jaśniejszy ekran, łatwiejszy do odłączenia pasek oraz nowa funkcja automatycznego wyznaczania stref tętna. Trudno też znaleźć zegarek, który miałby więcej smart-funkcji. Parowanie w ekosystemie Samsunga jest szybkie i dopracowane.

    Niemniej jednak, istnieją pewne aspekty, które pozostają bez zmian przez trzy generacje, mimo możliwości ich usprawnienia od samego początku. Najbardziej dotkliwy jest zbyt krótki czas pracy na baterii, który powoduje, że zegarek trzeba ładować codziennie. W drugiej kolejności jest system lokalizacji, któremu brakuje trybu multiband dostępnego u konkurencji od przynajmniej dwóch generacji. Brak "killer feature", który jednoznacznie wyróżniałby Watch 6 spośród wcześniejszych generacji i skłonił do zakupu, stanowi trzeci problem. Samsung przegonił Apple pod kątem konserwatywnego podejścia do zmian w swoich produktach. Apple ma przecież Ultrę zdecydowanie odróżniającą się od zwykłego Watch 8. Tymczasem do Samsunga wrócił obrotowy pierścień z czwartej generacji.

  • Takie zdjęcia robi najnowszy Samsung Galaxy Z Flip5

    Flip nie jest smartfonem fotograficznym, tylko smartfonem „fashion”, ale całkiem dobrze radzi sobie ze zdjęciami. Oto kilka przykładowych fotografii z naszego testowego Galaxy Z Flip5.

    Do dyspozycji mamy 2 aparaty z tyłu obudowy oraz aparat do selfie.

    Te dwa aparaty to odpowiednio:

    • 12 MP (główny, F1.8), Dual Pixel, wielkość piksela1.8µm, OIS
    • 12 MP (ultraszerokokątny, F2.2), 123°, wielkość piksela 1.12 µm

    Kamera selfie to: 10 MP FF (F2.4),wielkość piksela1.22µm

    Największą wadą tej konfiguracji jest brak teleobiektywu, czyli przynajmniej 3 krotnego powiększenia.

  • OPPO Reno10 Pro 5G – test średniopółkowego smartfonu dla wymagających

    Zaprojektowanie telefonu z końca średniej półki wymaga podjęcia trudnych decyzji. Nie można kierować się wyłącznie ceną, jak na najniższej półce, ani dać wszystkiego co najlepsze, jak na najwyższej półce. Pojawia się pytanie, które cechy w smartfonie za 3 tysiące złotych są dla użytkownika naprawdę istotne? Firma OPPO odpowiedziała na to pytanie modelem Reno 10 Pro, który kosztem wydajności skupia się na jakości aparatów, designie, szybkim ładowaniu i wyświetlaczu. Nie wszystkie decyzje producenta można łatwo zrozumieć i wytłumaczyć.

  • Honor Magic 5 Pro – test doskonałego flagowca

    Światowa premiera Honor Magic 5 Pro odbyła się w marcu. Do Polski telefon trafił niedawno, wraz z powrotem marki Honor na polski rynek. Honor Magic 5 Pro wzbudza zainteresowanie z wielu powodów. Przede wszystkim nie jest objęty embargiem technologicznym i ma 5G, najnowszy procesor Snapdragon 8 Gen 2, pamięć UFS 4.0 oraz usługi Google. Przez kilka miesięcy Honor zajmował pierwsze miejsce w rankingu DXOMARK, a obecnie znajduje się na podium, zajmując trzecią pozycję. Jest to także najlepsza propozycja dla fanów Huawei P30 Pro – ostatniego telefonu Huawei z usługami Google oraz dla tych, którym podoba się P60 Pro, ale nie chcą flagowca pozbawionego 5G i usług Google. Honor Magic 5 Pro kosztuje 5499 zł, chociaż są miejsca, gdzie można go kupić znacznie taniej. Wśród bezkompromisowych flagowców to wciąż akceptowalna cena w 2023 roku.

  • Honor 90 lite - nasze pierwsze wrażenia – dziś jego polska premiera

    Honor wszedł do Polski kilka tygodni temu prezentując głównie drogie modele za kilka tysięcy złotych. Teraz jego portfolio zaczyna bardziej pasować do polskiego rynku. Klienci mogą zamawiać Honora Magic 5 Lite za około 1200 zł, a teraz w sprzedaży ma być dostępny także najnowszy Honor 90 lite. W ofercie będą także jeszcze tańsze modele X8a, X7a i X6. Czym wyróżnia się nasz testowy 90 lite? W sumie to niczym. Po prostu ma wszystko czego oczekujemy od średniaka z 2023 r. Jest 5G, duży ekran (choć nie AMOLED), w miarę mocny procesor, duży RAM i pamięć oraz w miarę szybkie ładowanie. Szkoda, że bateria ma tylko 4500 mAh, a nie 5000 mAh, co jest teraz rynkowym standardem. Nie ma też już ładowarki.

    HONOR 9 lite ma swoją polską premierę dziś w Warszawie. Miesiąc wcześniej był pokazywany w Paryżu. Jego cena nie jest jeszcze znana, ale we Francji kosztuje on 300 euro, czyli około 1200 zł. 

  • Play Box TV – znacznie lepszy od poprzednika, a system punktowy ma sens

    Play Box TV to nowy flagowy dekoder telewizyjny sieci PLAY i UPC. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że zastępuje on dwa wcześniejsze dekodery: Play Box i Horizon UPC. Okazuje się jednak, że PLAY BOX nadal jest dostępny w najtańszych taryfach, a dekodery Horizon zapewne również są oferowane klientom, którzy do tej pory z nich korzystali, a np. ich dekoder uległ awarii.

    Play Box TV jest podobny do dekodera Play Box oferowanego przez fioletowego operatora od 2019 r. Nowy dekoder ma jednak inny kształt, a korzystanie z niego jest o niebo przyjemniejsze od tego, co pamiętamy z testów Play Box 4 lata temu. To co łączy te dwa dekodery to system operacyjny – Android TV, wbudowany modem kablowy (ale wymagany jest dostęp do internetu) oraz wparcie dla jakości obrazu 4K.

    Nowy dekoder telewizyjny Play może na szczęście współpracować z dowolnym dostępem do internetu. Ja podczas testów korzystałem z kablówki Multimedia Polska. Wadą takiego rozwiązania jest to, że niewielka część kanałów (głównie Grupy Polsat Plus) nie będzie dostępna, bo zapewne umowa GPP z PLAY wymaga, aby użytkownik był zalogowany do sieci PLAY.

    Wraz z nowym dekoderem PLAY pokazał w maju także swoją nową ofertę telewizyjną. Jest ona złożona z dwóch ofert, które zastąpiły także dotychczasową ofertę telewizji UPC.

    Mamy do dyspozycji:

    • Telewizję MAX
    • Telewizję Nowej Generacji

    Nie należy tych ofert mylić z telewizją PLAY NOW (mobilną), którą część klientów PLAY ma w abonamencie i może z niej korzystać na urządzeniach mobilnych.

    Telewizja MAX to oferta dla klienta, który jest przyzwyczajony do standardowych ofert kablówek. W cenie abonamentu otrzymujemy 163 kanały (ta liczba rośnie) oraz dodatkowe prezenty (testowy Netflix, Viaplay na cały okres umowy). Przy wyborze tej oferty należy jednak pamiętać, że gdy wybierzemy jej najtańszą wersję za 60 zł to otrzymamy stary dekoder, a nie nasz testowy Play Box TV.

    Telewizja Nowej Generacji (oferta, którą testowałem) to zupełna nowość w porównaniu do tradycyjnych ofert. Klient otrzymuje na starcie tylko 79 kanałów (ta liczba rośnie) i dodatkowo w cenie abonamentu otrzymuje pakiet punktów – 25 lub 40 miesięcznie w zależności od abonamentu. Tutaj także należy uważać, bo w najtańszej wersji otrzymamy stary dekoder. Oprócz punktów, które otrzymujemy przez całą długość umowy (12 miesięcy) w promocji przez 3 miesiące otrzymujemy po 100 punktów.

    Oto pakiety i serwisy streamingowe, które możemy aktywować wydając na nie te punkty:

    Sam nowy dekoder Play Box TV wygląda bardzo dobrze, choć chyba w Apple TV zastosowano nieco lepsze plastiki. Dekoder jest podświetlony z dołu: czerwień to stan czuwania, a fiolet to oznaka, że dekoder jest włączony i działa. Jasność LED możemy regulować w menu, ale i tak nie da się tego podświetlenia całkowicie wyłączyć.

    Specyfikacja nowego dekodera Play BOX TV:

    • DVB-T & C / IPTV / OTT
    • Procesor: AML S905X4-J
    • Android TV w wersji 11
    • Pamięć RAM: 3 GB (wcześniej 2 GB)
    • Standard Wi-Fi: 2x2, dual band, 802.11.ax (RTL8852)
    • Bluetooth: 5.0
    • Kodeki wideo: VP9, H.264, H.265 (HEVC)
    • Obsługiwane formaty: Dolby Vision, HDR10+, HDR10, HLG
    • Chromecast
    • Asystent Google
    • Porty: 1 x wejście antenowe, 1 x HDMI, 1 x czytnik kart micro SD, 1 x USB-A, 1 x LAN, 1 x SPDIF
    • Zawartość zestawu: BOX TV, kabel HDMI, zasilacz, pilot, baterie do pilota 2xAAA, Instrukcja obsługi
    • Wymiary: 123 mm x 29 mm

    Dekoder jest bardzo zgrabny i niewielki (ma rozmiar Apple TV) i niemal „ginie” na stoliku pod telewizorem. Dekoder jest produkowany w Chinach, ale za jego projekt i zapewne interfejs odpowiada koreański KAON, który od lat współpracuje z UPC.

    Pilot do dekodera jest w „starym” stylu, czyli ma wiele klawiszy i skrótów. Pilot jest bardzo „plastikowy” i trochę brakuje mu efektu premium. Szkoda, że nie jest metalowy i nie waży trochę więcej. To oczywiście zwiększyłoby koszty zakupu dekodera dla operatora, ale na pewno wpłynęłoby dobrze na wizerunek całej usługi.

    Na pilocie na pewno przydadzą się użytkownikom klawisze skrótów do Youtube, Netflixa, HBO, prime video i Canal+. Trochę mniej może przydać się skrót do Viaplay, który chyba powoli będzie zwijał się z naszego rynku. Jest też bardzo przydatny przycisk skrótu do programu telewizyjnego i skrót do Asystenta Google. Pilot potrafi obsługiwać także telewizor, więc będzie naszym głównym narzędziem do oglądania telewizji.

    Wraz z premierą nowej oferty telewizyjnej i nowego dekodera PLAY zaprezentował także nowy interfejs/nakładkę na Androida TV. Jest on przystosowany do obsługi systemu punktowego, czyli do zakupu nowych pakietów w zależności od naszych preferencji.

    Przez pierwsze trzy miesiące punktów nam na pewno nie zabraknie (bo mamy promocyjne 100 punktów), ale w kolejnych miesiącach być może będziemy musieli je dokupić.

    W ofercie są następujące dodatkowe pakiety:

    Interfejs jest bardzo ładny, czytelny, przejrzysty, choć liczba dostępnych w dekoderze usług jest tak duża, że mniej doświadczony użytkownik może się pogubić. Na szczęście bardzo czytelnie przygotowano proces zakupu pakietów za punkty. Cała procedura jest zrozumiała i szybka.

    Po podłączeniu dekodera możemy sprawdzić jakość naszego łącza i obecność serwerów CDN (content delivery network), które szybciej serwują treści wideo.

    Główne menu dekodera jest podzielone na następujące działy:

    • Aplikacje, czyli programy i gry z Google PLAY
    • Moje - lista programów, które oglądamy lub mamy nagrane
    • Punkty – aktualny status wykorzystanych i dostępnych punktów
    • Telewizja – czyli kanały telewizyjne
    • Wideo – baza materiałów wideo, do których mamy bezpośredni dostęp o dowolnej porze
    • HBO
    • Netflix
    • Top Selling Movies, czyli wypożyczalnia filmów Google
    • Viaplay
    • Prime Video
    • Youtube
    • Pakiety – lista aktywowanych i dostępnych do aktywacji pakietów

    Menu i cały interfejs na początku nieco przytłacza, ale już po chwili można się do tego rozkładu przyzwyczaić. Trochę szkoda, że w menu nie ma bezpośredniego skrótu do programu telewizyjnego.

    Za jakość obrazu i szybkość działania interfejsu na pewno należą się brawa. Nie wiem jak nowy dekoder działał na początku dwa miesiące temu, ale teraz korzysta się z niego bardzo przyjemnie, a szybkość działania nie odstaje od tego co oferuje na końcu swojej kariery Horizon. W czasie testów tylko jeden wyświetlany ekran wyglądał na błąd w oprogramowaniu. Programy przełączają się szybko i od razu mają dobrą jakość, a należy pamiętać, że nie korzystaliśmy ze światłowodu PLAY, a z kablówki konkurencji. Szkoda tylko, że kilka programów nie jest dostępnych przy wykorzystywaniu łączy konkurencji. Takie sztuczne ograniczenia już niedługo pewnie pójdą w niepamięć, ale na razie trzeba mieć to na uwadze.

    Play Box TV zaskoczył mnie swoją dojrzałością. Jest to nowy produkt, ale przy jego wdrażaniu wykorzystano wcześniejsze doświadczenie ze starym modelem dekodera. Google TV było dosyć kapryśną platformą, która działała koszmarnie na wolnych chińskich urządzeniach. Teraz się to zmieniło i korzystanie z Android TV i telewizji PLAY jest równie przyjemne, co korzystanie z Apple TV (mojej domyślnej platformy do obsługi streamingu). Brawa należą się także za odwagę przy wdrożeniu systemu punktowego. Nie wiemy, czy mniej zaawansowani telewidzowie będą z niego korzystali, ale konfigurowanie i zmiana pakietów jest naprawdę wygodna i ma sens, co w przypadku większości usług naszych operatorów zdarza się niestety stosunkowo rzadko.

  • Infinix Note 30 VIP - nasze pierwsze wrażenia – ten telefon sprawi, że będziesz miał jędrne pośladki i długie nogi

    Infinix w Polsce jest już od roku, ale zapewne niewielu Polaków wie, że taka marka jest w naszym kraju. Infinix Mobile należy do dużego chińskiego koncernu Transsion, który kilka tygodni temu do Polski wprowadził także kolejną markę (Tecno), która garściami korzysta z rozwiązań znanych już z Infinixów.

    Infinix na rynku chce wyróżniać się przede wszystkim szybkim ładowaniem. Tak jest w przypadku smartfonu, który teraz testujemy. Jest to średniak Note 30 w wersji VIP. Można go kupić za 1899 zł. Jego podstawowym wyróżnikiem jest niesamowita zawartość jego ogromnego pudełka. W komplecie otrzymujemy ładowarkę kablową, ładowarkę bezprzewodową, szkło na ekran, słuchawki oraz plastikowe etui. Takiego zestawu nie miał chyba żaden inny smartfon w historii.

  • Nasze pierwsze dni z OPPO Reno10 Pro 5G – to udany średniak z ambicjami

    Mamy za sobą polską premierę dwóch nowych modeli z serii OPPO Reno10 5G. Przez ostatnie dni sprawdzałem, jak sprawuje się wyższy model Reno10 5G, który kosztuje 2999 zł. Droższa wersja ma mocniejszy procesor Snapdragon zamiast Mediateka, więcej pamięci, główny aparat ze stabilizacją optyczną, aparat do selfie z autofocusem oraz szybsze 80W ładowanie.

    OPPO Reno10 Pro 5G to taki ekonomiczny flagowiec – pod względem jakości wykonania i wrażeń z użytkowania bardzo zbliża się do tego co oferują najwyższe modele smartfonów na rynku. Skupia się na tym co widać i czuć, czyli na jakości obudowy, wyświetlaczu i aparatach. Jednocześnie procesor oferuje około połowy wydajności najdroższych flagowych smartfonów. Wydaje się, że OPPO zakłada, że niewielu użytkowników będzie w stanie zauważyć różnicę wydajności, ale od razu dostrzeże inne pozytywy.

  • Nokia G42 5G – pierwsze wrażenia

    Nokia przedstawiła drugi smartfon zaprojektowany tak, aby użytkownik mógł go sam naprawić. Po modelu Nokia G22 z niższej półki, o którym pisaliśmy wcześniej, teraz na rynku pojawił się telefon ze średniej półki z 5G – Nokia G42Nokia współpracuje z firmą iFixit, która oferuje szczegółowe instrukcje krok po kroku i zestawy specjalnych narzędzi do naprawy telefonów. Na ich stronie można również zamówić oryginalne części zamienne: wyświetlacz, baterię, obudowę i gniazdo ładowania. Ponieważ telefon nie jest jeszcze dostępny w sprzedaży (premiera zaplanowana jest na 24 lipca), ceny części dla modelu G42 nie są jeszcze ustalone. Telefon kosztuje 1199 zł w wersji 6/128 GB i jest dostarczany w opakowaniu z recyklingowanych materiałów, z kablem i narzędziem do wysuwania tacki SIM, ale bez ładowarki. Przyjrzyjmy mu się bliżej.

  • Porównaliśmy realme 11 pro 5G i 11 pro+ 5G

    realme 11 Pro 5G i 11 Pro+ 5G to dwa smartfony ze średniej półki, które wyglądają identycznie i mają bardzo podobne specyfikacje. Różnią się od siebie tylko trzema kluczowymi parametrami - zestawem aparatów, pojemnością pamięci i szybkością ładowania. Tańsza wersja kosztuje 1999 złotych, a droższa 2399 złotych. Oba modele wzbudziły moje zainteresowanie i udowodniły, że z wielu powodów warto je rozważyć. Porównując je ze sobą, postaram się pomóc w dokonaniu wyboru pomiędzy nimi, odnosząc się także do POCO F5, który kosztuje tyle samo i również jest mocnym graczem w tej samej kategorii cenowej.

  • realme C53 - zapowiada się kolejny hit po C55

    realme C53 to jeden z najtańszych smartfonów w Polsce, ale wygląda tak jakby kosztował przynajmniej 2 tysiące. Jego design (wyspa z kamerami) to kopia iPhone'a 14 Pro Max. Także sam kształt obudowy przypomina najnowsze smartfony Apple. Tylna opalizująca klapka jest już autorskim projektem realme. Telefon jest tańszą wersją realme C55, który zasłyną tym, że był pierwszym Androidem ze skopiowaną magiczną wyspą Apple. Wyspa realme jest także dostępna w C53C55 był podobno hitem w Polsce i zapowiada się, że C53 może powtórzyć jego sukces. Na razie na starcie sprzedaży w Polsce C53 kosztuje 800 zł. Oto nasze pierwsze wrażenia po kilku dniach korzystania z tego smartfonu z niemal najniższej półki cenowej.

  • Huawei Band 8 – pierwsze wrażenia

    Nie każdy potrzebuje drogiego, zaawansowanego zegarka do ekstremalnego treningu, bo nie każdy z nas chce być profesjonalnym sportowcem. Dla większości wystarczą prostsze urządzenia, skupiające się na powiadomieniach oraz podstawowych pomiarach, takich jak tętno, kroki i sen. W tej kategorii znajdują się sportowe opaski, które są znacznie tańsze, mniejsze i lżejsze niż zegarki wykonane z kosmicznych materiałów. Do tej grupy docelowej adresowany jest Band 8, dostępny w cenie 249 zł. Główną zmianą w porównaniu do starszej wersji jest nowy design oraz niższa waga. Jest to również jeden z głównych rywali Xiaomi Mi Band 8 oraz jego poprzednich wersji. Huawei Band 8 zachwyca lekkością i prostotą, jednak ma również pewne braki i kompromisy - zobaczmy jakie.