Newsy

  • Kup laptop Lenovo serii Legion lub Ideapad i odbierz 300 zł

    Uczniowie mogą teraz odebrać 300 zł po zakupie wybranych laptopów Lenovo.

    Ofertą „Back to school” objęte są serie Legion i  IdeaPad. Pełna lista urządzeń w promocji jest w regulaminie zamieszczonym poniżej.

    Z bonusu mogą skorzystać pełnoletni uczniowie, studenci lub rodzice/opiekunowie prawni niepełnoletnich i uczących się dzieci, którzy kupią laptopa Lenovo objętego promocją w ciągu 14 dni od zakupu wypełnią formularz zgłoszeniowy dostępny na stronie https://lenovopolska.pl/backtoschool/.

    Produkty objęte promocją można kupić w sklepach stacjonarnych i online: EURO RTV AGD, Komputronik, Media Expert, Media Markt, Sferis, Neonet, Delkom, Morele oraz x-kom.

    Akcja trwa od 1 sierpnia do 30 września 2022 r.

    Jak skorzystać z promocji?

    • Jeżeli jesteś pełnoletnim uczniem lub studentem, albo rodzicem/opiekunem prawnym niepełnoletniego i uczącego się dziecka, kup laptopa Lenovo objętego promocją w terminie 01.08 - 30.09.2022 r i zachowaj dowód zakupu.
    • Wytnij z opakowania laptopa kod kreskowy z numerem seryjnym i zrób zdjęcie lub zeskanuj wycinek. Przygotuj zdjęcie lub skan rewersu legitymacji szkolnej lub studenckiej z widocznym terminem jej ważności nie krótszym niż 30.09.2022 r.
    • Wypełnij formularz zgłoszeniowy w ciągu 14 dni od momentu zakupu laptopa Lenovo objętego promocją.
    • Po pozytywnej weryfikacji zgłoszenia poprosimy Cię o podanie adresu do wysyłki bankomatowej karty doładowanej kwotą 300 zł.

    Z promocji można skorzystać tutaj

  • Opłaty parkingowe za pośrednictwem aplikacji mobilnych - analiza Prezesa UOKiK

    Prezes UOKiK przeprowadził postępowanie wyjaśniające, w którym przyjrzał się zasadom, na jakich dostawcy aplikacji mobilnych służących do uiszczania opłat za parkowanie przy użyciu telefonu komórkowego są dopuszczani do prowadzenia działalności w strefach płatnego parkowania.  Sprawdzono sytuację w 18 polskich miastach.

    Strefy płatnego parkowania w większości zarządzane są przez samorządy miejskie samodzielnie lub poprzez ich spółki zależne. W takiej sytuacji samorząd decyduje o liczbie aplikacji mobilnych dopuszczonych do funkcjonowania, a potencjalni dostawcy aplikacji wyłaniani są w trybie przetargu lub zapytania ofertowego. Niekiedy jednak samorządy cedują swoje uprawnienie do zarządzania strefą płatnego parkowania na wybranych w drodze przetargu niezależnych przedsiębiorców. Wówczas to ci przedsiębiorcy podejmują decyzję o liczbie dostawców aplikacji mobilnych dopuszczonych do działania w zarządzanej przez nich strefie, a nawiązanie współpracy z potencjalnymi dostawcami odbywa się na zasadzie swobody umów. Zdarza się, że przedsiębiorcą zarządzającym strefą płatnego parkowania jest podmiot, który jednocześnie sam jest dostawcą aplikacji mobilnej.  

    W toku postępowania wyjaśniającego urząd ustalił, że zarządzający strefami płatnego parkowania przyjmują odmienne rozwiązania co do liczby dostawców aplikacji mobilnych, którzy mogą prowadzić działalność w zarządzanej przez nich strefie. Część zarządzających nie ogranicza liczby dostawców aplikacji mobilnych i dopuszcza możliwość współpracy z każdym, który spełni określone warunki. Pozostali zarządzający określają odgórnie liczbę operatorów aplikacji mobilnych, którzy mogą prowadzić działalność w danej strefie.

    Ograniczanie liczby dostawców aplikacji może mieć w szczególności miejsce, gdy strefą płatnego parkowania zarządza niezależny od samorządu przedsiębiorca, sam będący dostawcą aplikacji mobilnej. Z uwagi na podwójną rolę, w której występuje, tj. jako podmiot zarządzający strefą, który decyduje o dopuszczeniu do niej dostawców aplikacji oraz jako dostawca własnej aplikacji, nie ma on żadnych bodźców do tego, aby dopuszczać aplikacje swoich konkurentów do prowadzenia działalności w zarządzanej przez siebie strefie płatnego parkowania. W konsekwencji konsument zostaje pozbawiony lub ma ograniczoną możliwość wyboru aplikacji do płacenia za parkowanie.

    Z perspektywy zapewnienia konkurencji pomiędzy dostawcami na rynku pożądane byłoby dopuszczanie jak największej liczby dostawców aplikacji mobilnych do prowadzenia działalności w strefach płatnego parkowania. Takie rozwiązanie z powodzeniem funkcjonuje m.in. w Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Kielcach, Krakowie i Rzeszowie, w których opłatę za parkowanie można uiścić wykorzystując 5 różnych aplikacji mobilnych.  

    Zapewnienie jak największej liczby dostawców aplikacji mobilnych jest również korzystny dla konsumentów, ponieważ daje im swobodę wyboru odpowiedniej aplikacji mobilnej według własnych preferencji oraz zapewnienia alternatywę np. w przypadku awarii u jednego z podmiotów świadczących usługę płatności mobilnych. Dodatkowo takie rozwiązanie zwiększa presję konkurencyjną między dostawcami aplikacji mobilnych, którzy w celu poszerzenia kręgu odbiorców swojej aplikacji będą dążyli do podnoszenia jakości swoich usług oraz ich rozwijania.

    Osiągnięcie celu w postaci zapewnienia dostępności jak największej liczby aplikacji mobilnych w danej strefie płatnego parkowania, gdy strefą zarządza samorząd miejski (samodzielnie lub przez swoją spółkę zależną) jest możliwe poprzez dopuszczenie do prowadzenia działalności każdego dostawcy aplikacji mobilnych, który spełnia określone warunki. Natomiast w przypadku powierzenia przez samorząd zarządzania strefą płatnego parkowania niezależnym przedsiębiorcom, cel ten może być osiągnięty przez zastrzeżenie w umowach takiego obowiązku.

    Ponadto z uwagi na intensywny rozwoju płatności mobilnych coraz częściej w ramach jednej aplikacji z usługą opłacania parkingu połączone są inne usługi, jak np. sprzedaż biletów komunikacji miejskiej, biletów kolejowych lub na wydarzenia kulturalne. Tym samym wszelkie ograniczenia w dostępie aplikacji mobilnych do prowadzenia działalności mogą mieć potencjalne przełożenie na ograniczenie konkurencyjności również na innych rynkach.

  • Huawei MatePad Paper - test

    Huawei MatePad Paper - test

    Od kiedy miałem pierwszy kontakt z czytnikiem ebooków w 2012 roku, a był to Onyx Boox i62 a później Kindle Touch, chciałem przetestować urządzenie będące 10 calowym tabletem z Androidem, ale wyposażone w ekran e-ink. Przyszło mi na tą możliwość poczekać 10 lat, bo Huawei MatePad Paper jest pierwszym tego typu urządzeniem, które testuję. Co prawda jest to HarmonyOS, a więc Android zmodyfikowany przez Huawei, ale możemy na nim zainstalować dowolną aplikację z APK. Z jednej strony takie połączenie bardzo mi się podoba, z drugie strony widzę kontrast pomiędzy ceną a ograniczeniami takiego rozwiązania, które większość zwykłych użytkowników tabletów nie zainteresuje. Za to w określonych zastosowaniach osób pracujących z dużą ilością dokumentów w formacie PDF i prowadzących odręczne notatki to może być strzał w dziesiątkę.

    Huawei MatePad Paper - test

    Główne wady i zalety Huawei MatePad Paper

    Zalety Huawei MatePad Paper:

    • Atrakcyjny wygląd, niska waga
    • Kompletny zestaw z rysikiem, etui i ładowarką
    • Świetnej jakości ekran e-ink 10,3 cala
    • Rewelacyjnie sprawdza się w czytaniu dokumentów PDF w formacie A4, nawet tych największych i najbardziej skomplikowanych
    • Rysik ładuje się bezprzewodowo i trzyma się tabletu magnetycznie
    • Wygodne, przyjemne w odczuciu notowanie odręczne z rozpoznawaniem pisma
    • Wyjątkowo bogate jak na czytnik wyposażenie: 2 głośniki stereo, 4 mikrofony, skaner linii papilarnych, Bluetooth, WiFi ax
    • Wystarczająco szybki, aby otwierać największe dokumenty i uruchamiać dowolne aplikacje
    • Wbudowana funkcja dyktafonu z opcją edycji nagrania
    • Kompatybilność z aplikacjami na Androida w pliku APK
    • Znajomy interfejs i gesty z innych platform mobilnych skraca czas konieczny na poznanie sprzętu
    • Długi czas pracy na baterii w porównaniu do klasycznego tabletu
    • Wyceniony atrakcyjniej od konkurencji

    Wady Huawei MatePad Paper:

    • Za słabe magnesy w etui, aby przenosić czytnik trzymając za samą okładkę
    • Nie ma usług Google ani sklepu Play – do zaakceptowania w czytniku, ale to wciąż minus
    • Jeśli miałby służyć wyłącznie jako notatnik, nie dorównuje reMarkable 2 np. brakiem notowania z podzielonym ekranem
    • Nie potrafi konwertować odręcznych wzorów matematycznych
    • Nie jest to urządzenie dla każdego – nie zastąpi zwykłego tabletu, za drogie by zastąpić zwykły czytnik
    • Aby zalogować się do konta Huawei potrzebny jest smartfon Huawei – nie da się po prostu wpisać loginu i hasła
    • Księgarnia Huawei dla polskiego użytkownika nie jest alternatywą dla już istniejących propozycji
    • WPS Office za słabo zoptymalizowany do edycji PDF na Huawei MatePad Paper
    • Rysik nie ma wbudowanej funkcji gumki
    • Krótszy czas działania, a zwłaszcza czuwania od klasycznego czytnika takiego jak Kindle

    Jak oceniamy design? – ocena 5-

    Pod względem konstrukcji Huawei MatePad Paper to czytnik praktycznie bezkompromisowy- super cienki, o grubości 6,7 mm, ważący 360 gramów, ze skóropodobnym wykończeniem tyłu obudowy. Przyjemniej się go trzyma w ręku niż gładki plastik czy chłodny metal, bardziej jak książkę. Jakość materiałów nie budzi żadnych zastrzeżeń. Na tym jednak nie koniec.

    Huawei MatePad Paper to jeden z dwóch czytników dostępnych na rynku, który ma dobrej klasy głośniki stereo, oraz czytnik linii papilarnych, który może służyć do wybudzenia i odblokowania urządzenia. Nie każdy klasyczny tablet może się pochwalić obiema tymi cechami, a w tym wypadku trafiły do czytnika. Ktoś kto zna dobrze rynek czytników zrozumie jakie to nietypowe w tej kategorii sprzętu. Dodatkowo czytnik Huawei MatePad Paper ma aż 4 mikrofony, co jest już zupełnym ewenementem. Można je wykorzystać do rejestrowania np. wykładów czy spotkań wbudowanym dyktafonem.

    Huawei MatePad Paper ładujemy i łączymy do PC za pomocą kabla USB C. Ładowarka znajduje się w zestawie. Jest w nim także dedykowane etui magnetyczne, oraz rysik Huawei M-Pencil 2 generacji, który rozpoznaje 4096 poziomy nacisku. Decydując się na zakup mamy więc od razu cały komplet i nic nie trzeba dokupować osobno.

    Rysik Huawei M-Pencil ładuje się bezprzewodowo, gdy jest przyczepiony magnetycznie do krawędzi obudowy z prawej strony czytnika. Za każdym razem gdy go podłączymy wyświetlany jest stopień naładowania jego baterii. Czytnik w etui także mocowany jest magnetycznie i tutaj mam istotną uwagę.

    Magnesy trzymające Huawei MatePad Paper w etui są dość słabe. Jeśli mamy w zwyczaju przenosić czytnik w etui, ale korzystać bez niego to rozwiązanie idealne. Czytnik sam wskakuje na swoje miejsce i się z etui nie wysunie, ale oddzielnie czytnika od etui nie wymaga wysiłku można to zrobić z łatwością za każdym razem. Jeśli jednak chcielibyśmy z Huawei MatePad Paper korzystać zawsze w etui i przenosić go trzymając za samą okładkę, gdy ta jest otwarta to przepis na katastrofę – wystarczy delikatnie potrząsnąć aby Huawei MatePad Paper odpadł od okładki i spadł na ziemię.

    Osobiście wolę podczas korzystania z czytników nie mieć podczepionego etui – to zmniejsza wagę czytnika i pozwala dłużej trzymać urządzenie komfortowo w ręku. Wiem jednak, że są osoby, które wolą aby urządzenie było zawsze w komplecie z okładką. W przypadku Huawei MatePad Paper to się nie sprawdzi.

    Magnes utrzymujący M-Pencil też nie jest zbyt mocny i jeśli będziemy próbować podważyć i podnieść czytnik od strony krawędzi z rysikiem, jest duża szansa, że odczepi się i przesunie pod etui w stronę wyświetlacza. To mi bardziej przeszkadzało, bo odruchowo podnoszę czytnik od strony rysika i jego zamykania. To jedyna kwestia, którą w konstrukcji by zmienił – chętnie przesunąłbym mocowanie rysika na górną krawędź, której nie muszę podczas użytkowania dotykać.

    Huawei MatePad Paper - test

    Co sądzimy o ekranie? – ocena 5+

    Ekran to jednocześnie najmocniejsza strona Huawei MatePad Paper i źródło jego największych ograniczeń. To najnowszej generacji ekran e-ink o przekątnej 10,3 cala i rozdzielczości 1872 x 1404 pikseli, co przekłada się na gęstość na poziomie 227 PPI. Wypełnienie obudowy ekranem przekracza 86%. Producent nazywa ten ekran HUAWEI FullView, ale parametry ma dokładnie takie same jak E Ink Mobius Carta 10,3 cala.

    Klasyczne wyświetlacze emitują światło i w ten sposób prezentują obraz. Starsze generacje matryc TN, IPS czy MVA mają świetlówki w poprzek całego ekranu, nowsze posługują się diodami LED, a w ekranach AMOLED każdy piksel świeci samodzielnie. Jeśli w ekranie IPS zepsuje się podświetlenie panel robi się niemal całkowicie czarny i bezużyteczny. W przeciwieństwie do klasycznego wyświetlacza, który emituje światło ekrany e-ink mają naśladować papier. Drobne elementy wewnątrz ekranu mają czarny lub biały pigment i dodatni lub ujemny ładunek elektryczny. Znajdują się pomiędzy elektrodami, które mogą skierować ku powierzchni ekranu pigment określonego rodzaju. Obraz docelowo naśladuje druk na kartce papieru.

    Najważniejsze zalety ekranu e-ink to:

    • Jeśli wyświetla statyczny obraz nie zużywa energii – tylko zmiana zawartości ekranu pobiera energię
    • Podobnie jak papier jest czytelny w nawet najostrzejszym słońcu i pod dowolnym kątem
    • Ponieważ nie emituje światła, a jedynie je odbija, znacznie mniej męczy oczy podczas długiego czytania i ułatwia skupienie na statycznej treści

    Najważniejsze wady ekranu e-ink to:

    • Powolne odświeżanie – nie nadaje się do odtwarzania płynnych animacji, oglądania filmów
    • Próby przyspieszenia odświeżania powodują tzw. ghosting, czyli pozostaje cień poprzednio wyświetlanej treści
    • Jest czarno-biały i oferuje wyłącznie odcienie szarości (są konstrukcje kolorowe, ale mają niską rozdzielczość i mało odcieni kolorów)

    Mówiąc krótko, tablet wyposażony w ekran e-ink doskonale nadaje się do długiego czytania, ale zupełnie nie sprawdza się tam gdzie kolor odgrywa istotną funkcję informacyjną i utrudnia czynności wymagające płynnego odświeżania zawartości kranu. Uniemożliwia oglądanie filmów, utrudnia przewijanie stron internetowych, czy szybkie pisanie na klawiaturze ekranowej. To nie jest cecha szczególna Huawei MatePad Paper, ale wszystkich czytników z tzw. e-papierem.

    Huawei MatePad Paper - test

    Dla kogoś, kto już wcześniej korzystał z czytnika to oczywiste fakty. Jeśli jednak to będzie nasz pierwszy kontakt z e-papierem, możemy dać się zaskoczyć, że zarówno klawisze klawiatury ekranowej reagują wizualnie z zauważalnym opóźnieniem, podobnie jak wyskakujące na ekranie litery, a przewijanie stron WWW jest skokowe. Nie ma to nic wspólnego z wydajnością, to wyłącznie cecha ekranu.

    Z tego samego powodu powiększanie fragmentu strony aby ją przewijać nie jest na e-inku zbyt wygodne. Dlatego główną rzecz, która chciałem sprawdzić, to czy na 10,3 calowym ekranie Huawei MatePad Paper da się bez powiększenia czytać złożone dokumenty PDF w formacie A4. To główny powód, dla którego można wybrać większy czytnik w zamian mniejszego i tańszego modelu typu Kindle.

    Ku mojemu zadowoleniu odpowiedź jest jednoznaczna – nawet najbardziej złożone dokumenty PDF, z najmniejszą czcionką i największym formatem, z tabelami, a nawet mające kolorowe tło, są na Huawei MatePad Paper czytelne bez najmniejszego problemu. Jeśli mamy potrzebę czytać takie dokumenty, czy to w swojej pracy, czy na uczelni, czy w przypadku elektronicznych wersji podręczników do RPG to Huawei MatePad Paper jest do tego celu świetnym rozwiązaniem. Obraz jest kontrastowy i ma na tyle wysoką rozdzielczość, że nawet najmniejsze czcionki mają ostre, czytelne krawędzie.

    Ciekawym zabiegiem próbującym mitygować ułomności e-ink jest technologia adaptacyjnego odświeżania. Niektóre klasyczne czytniki pozwalają się przełączać w ustawieniach pomiędzy krótszym czasem reakcji ekranu kosztem cieni poprzednich ekranów, a pełnoprawnym odświeżaniem ekranu, który wyświetla obraz bez żadnych artefaktów. Huawei MatePad Paper robi to automatycznie, zależnie od rodzaju wyświetlanej treści. Gdy przełączamy strony książki czy dokumentu PDF, odświeża całą stronę tak, że nie ma żadnych pozostałości. Gdy jednak zaczniemy przewijać stronę WWW, albo włączymy odtwarzanie filmu, to tablet zwiększa częstotliwość odświeżania kosztem jego dokładności. Jest to sensowny kompromis, ale uczulam, że na żadnym panelu e-ink nie zobaczymy płynnych animacji, bez względu na zastosowane zabiegi.

    Ekran Huawei MatePad Paper ma opcjonalne podświetlenie ponad ekranem (nie od spodu), czyli światłem odbitym. Umożliwia to czytanie wieczorem, czy w ciemności, bez zewnętrznego źródła światła. Jest to funkcja znana z wielu czytników, ale doceniany przez wielu reMarkable 2 jej nie ma.

    Huawei MatePad Paper - test

    Specyfikacja – ocena 6

    W przypadku większości czytników nic nie wiadomo o specyfikacji. Huawei MatePad Paper to prawie normalny tablet z Androidem i w tym wypadku specyfikacja jest istotna i znana.

    Zastosowany procesor to Huawei Kirin 820E, wykonany w litografii 7 nm, oferujący 6 rdzeni o taktowaniu 3 x 2,22 GHz + 3 x 1,84 GHz. Huawei MatePad Paper jest wyposażony w 4 GB RAM oraz 64 GB wbudowanej pamięci na system i pliki. Wspiera najnowsze standardy łączności: WiFi ax 2 x 2 MIMO,  2,4 GHz + 5 GHz, Bluetooth 5.2.

    Zestaw czujników obejmuje: czujnik grawitacyjny, czujnik Halla i czytnik linii papilarnych.

    Huawei MatePad Paper wspiera USB OTG i można do niego podłączyć bezpośrednio pamięć masową, w celu przeglądania zawartości czy skopiowania plików.

    Jak na tablet czy smartfon specyfikacja byłaby przeciętna, tak w czytniku jest wyjątkowo mocna. We wszystkich zastosowaniach odgórnym ograniczeniem jest czas reakcji ekranu. Nie zauważyłem różnic w czasach otwierania najmniejszych dokumentów i najcięższych plików PDF, które przekraczały 100 MB – otwierały się i ładowały strony tak samo szybko. Super szybko działa też łączność WiFi – na moim domowym routerze, który nie wspiera najnowszego standardu ax, jedynie ac Huawei MatePad Paper osiągał powtarzalne 430 Mbps pobierania. Trudno mi sobie wyobrazić co można by tutaj zmienić, aby cokolwiek przyspieszyć czy poprawić.

    Huawei MatePad Paper - test Huawei MatePad Paper - test

    System operacyjny– ocena 4-

    Huawei zastosował na MatePad Paper HarmonyOS w wersji 2.1 z poprawkami zabezpieczeń zaktualizowanymi na dzień 1 maja 2022. Jest to autorski wariant systemu Android, z rozszerzeniami opracowanymi przez Huawei. Zamiast usług Google, a więc sklepu z aplikacjami Play, Gmail, i Chrome, mamy HMS Core czyli Huawei Mobile Services. Oznacza to własny sklep z aplikacjami i własne rodzaje usług, takich jak Cloud, E-mail i przeglądarkę.

    O ile w AppGallery na telefonach Huawei można znaleźć setki pozycji, to na Huawei MatePad Paper jest ich zaledwie 10. Wśród aplikacji znanych polskim użytkownikom w sklepie jest Storytel, Legimi i EmpikGo. Nie bardzo rozumiem, czemu choćby wśród aplikacji zagranicznych nie ma większego wyboru.

    Wśród aplikacji systemowych znajdziemy standardową przeglądarkę internetową w wersji mobilnej, przeglądarkę plików lokalnych, kalendarz, klienta poczty, kalkulator, WPS Office, Cloud, Menadżer tabletu oraz dyktafon, który pozwala wykorzystać wbudowane 4 mikrofony jak i edytować nagrane pliki.

    Z czytnikiem jest też zintegrowana Księgarnia, Półka z czytaną przez użytkownika zawartością, notatnik oraz ekran główny. Oprócz ubogiego sklepu i księgarni, zamiast której wolałbym korzystać z różnorodnych księgarni internetowych wszystkie elementy dobrze spełniają swoją funkcję poza jednym – logowaniem do konta Huawei. To jest możliwe tylko za pomocą zeskanowania kodu QR przy pomocy innego urządzenia Huawei. Nie jest możliwe wpisanie loginu i hasła. Czyli jeśli mamy tylko Huawei MatePad Paper to nigdy się do niego nie zalogujemy, żeby wykorzystać synchronizację z chmurą. Dla mnie zupełnie niezrozumiała i absurdalna decyzja. Co prawda, można bez przeszkód korzystać z urządzenia bez logowania, nawet instalować te wspomniane 10 aplikacji ze sklepu. Po co jednak odebrać możliwość tak prostej czynność, jak wprowadzenie loginu i hasła?

    A jednak mamy możliwość zainstalować dowolną aplikację zgodną systemem Android z pliku APK. Możemy je pobrać bezpośrednio z przeglądarki na Huawei MatePad Paper, lub na dowolnym komputerze i przesłać je po kablu do pamięci urządzenia. Można też zainstalować alternatywny sklep, który przyspieszy instalacje kolejnych programów, np. APKPure. Każda aplikacją którą próbowałem, a która nie wymagała do działania usług Google i Sklepu Play działała poprawnie: Facebook, Audioteka, Tłumacz Google, mapy OsmAnd, Twitter, Allegro, TIDAL, Pocket czy Feedly. To, że jakaś aplikacja będzie działać nie oznacza, że jest dobrze zoptymalizowana do obsługi na ekranie e-ink oraz, że będzie to wygodne. Nie ma jednak odgórnych ograniczeń. Dla mnie obsługa Pocket, czy RSS oraz przeglądarki to duże plusy.

    Huawei MatePad Paper - test

    W przypadku smartfonu, do którego podpięte mam płatności i wiele innych prywatnych rzeczy odrzuciłbym instalowanie plików APK z sieci jako zbyt mało bezpieczne i niepotrzebnie kłopotliwe dla dziesiątków aplikacji których używam. Jednak w przypadku czytnika e-ink mogę zrobić wyjątek i takie rozwiązanie zaakceptować. Tutaj faktycznie użytecznych aplikacji jest mniej i rzadko potrzebują usług Google do działania, czy ciągłych aktualizacji.

    Na koniec został jeszcze temat notatek, w końcu razem z tabletem dostajemy pióro. Wrażenia ogólne odręcznego szkicowania i pisania są dobre. Nie ma tutaj uczucia ślizgania się rysika po gładkim szkle. Rysik stawia naturalny opór, podobny do papieru – nie identyczny w odczuciu, ale spełniający swoją funkcję. Również opóźnienie pojawiania się linii, choć łatwo zauważalne, nie przeszkadzają w prowadzeniu notatek. Zaskakująco dobrze udało się odwzorować siłę nacisku rysika w przypadku ołówka czy pióra.

    Same notatki można podzielić na dwie kategorie: pisanie na czystej stronie, oraz edytowanie innych dokumentów, takich jak PDF. Pisanie na pustej stronie z dowolnym wzorem w linie czy kratkę jest całkiem wygodne. Zakładam, że osoba lubiąca notować odręcznie będzie z Huawei MatePad Paper zadowolona. Dodatkowa funkcja rozpoznawania odręcznego tekstu i konwertowania go na edytowalny tekst dokumentu elektronicznego działa zaskakująco dobrze – rozpoznaje moje trudno czytelne pismo, włącznie z niedbałym podpisem. Nie ma problemów z polskimi znakami. Nie działa natomiast z bardziej złożonym zapisem matematycznym, takim jak ułamki i pierwiastki.

    Jeśli chodzi o szkicowanie i notowanie po gotowych dokumentach, jest to możliwe w WPS Office, oraz w aplikacji Książki od Huawei. W przypadku WPS Office przy swobodnym pisaniu na pliku PDF opóźnienia są zbyt duże, aby to było wygodne. To wina optymalizacji tego programu. Lepiej działa przekształcanie zaznaczenia odręcznego na zaznaczony tekst. Za to w aplikacji Książki rysowanie działa jak w notatkach, czyli bez znaczącego opóźnienia. Nie ma tutaj jednak głębszej integracji z dodatkowymi funkcjami i nie wykracza to poza możliwości pisania długopisem po wydruku.

    Uważam, że dla osób, które potrzebują urządzenia przede wszystkim do odręcznej edycji już gotowych dokumentów funkcjonalność jest tutaj zbyt uboga, aby uzasadnić zakup. Nie ma łatwej synchronizacji z chmurą, poza rozwiązaniem Huawei. Do tego celu sprawdziłby się bardziej reMarkable 2, który jest jednak bardziej ubogim w każdym pozostałym aspekcie zamkniętym systemem i nie ma nawet podświetlania ekranu, głośników czy mikrofonów. W porównaniu do Huawei obsługuje tylko dwa formaty: ePub i PDF, nie wspiera instalowania aplikacji, ani nie ma Bluetooth. Specjalizuje się tylko w notatkach, a Huawei MatePad Paper przypomina bardziej uniwersalny tablet z Androidem, choć bez usług Google.

    Huawei MatePad Paper - test

    Jak długo działa bateria? – ocena 4

    Czas działania Huawei MatePad Paper jest na skali gdzieś pomiędzy tradycyjnym tabletem z Androidem a czytnikiem typu Kindle. Z jednej strony można mieć godzinami aktywny ekran i podczas czytania ledwo zauważalnie rozładować baterię, co daje dużą przewagę nad tabletem, który zwykle nie działa dłużej z włączonym ekranem niż 10 do kilkunastu godzin.

    Z drugiej strony nie jest to okrojony ze wszystkich funkcji czytnik, który po uśpieniu nie robi praktycznie nic. To zmodyfikowany Android, ale jednak bliżej mu do tabletu niż do czytnika – ma WiFi i Bluetooth, można tu zainstalować sporo aplikacji, które mogą łączyć się w tle z siecią. O ile klasyczny czytnik po miesiącu leżenia w szufladzie wciąż będzie miał dość energii by zacząć go intensywnie używać bez ładowania, o tyle Huawei MatePad Paper rozładuje się samoczynnie do zera w tylko trochę dłuższym czasie, niż klasyczny tablet, który uśpiony leży w szufladzie. Po tygodniu spadek baterii wynosi kilkadziesiąt procent. Korzystanie z aplikacji niezoptymalizowanych pod kątem e-ink, które chcą płynnie odświeżać ekran też przyspiesza zużycie energii względem klasycznego czytnika i trzeba się z tym liczyć. To cena jaką przyjdzie nam zapłacić za pełnoprawny, elastyczny system mobilny, w zamian zamkniętego, szytego na miarę oprogramowania.

    Huawei MatePad Paper - test

    Nasza finalna ocena

    Huawei MatePad Paper nie jest klasycznym czytnikiem e-booków, bo do tego celu tak duży rozmiar nie jest konieczny, a pociąga za sobą kilkukrotnie wyższą od Kindle cenę i trudniej go zabrać do komunikacji miejskiej, czy na wycieczkę. Absolutnie nie jest też zastępstwem dla zwykłego tabletu, na którym każdy znalazłby coś, dla siebie, bo kto nie ogląda filmów, nie używa przeglądarki internetowej?

    Huawei MatePad Paper specjalizuje się w dwóch kluczowych funkcjach – otwieraniu dokumentów, które byłyby nieczytelne na mniejszym czytniku, takich jak dokumentacja techniczna w formacie PDF A4, oraz w możliwości odręcznego notowania maksymalnie zbliżonego do klasycznego papieru, ale z funkcją rozpoznawania tekstu, czy adnotowania już gotowych dokumentów. To jest kluczowe zastosowanie i głównie dla niego wybieramy tego typu urządzenie. Na studia to będzie rewelacyjne narzędzie zarówno do czytania „kserówek” w postaci PDF, jak i prowadzenia notatek na wykładach. Dla każdego kto czyta prasę specjalistyczną, albo jego praca polega na przyswajaniu dużej ilości dokumentów elektronicznych w formacie A4. Jest więc to narzędzie specjalizowane, które można rozszerzyć o funkcje, których znakomita większość konkurencji nie oferuje, jak słuchanie audiobooków i muzyki wprost z głośników czy na słuchawkach, nagrywanie dyktafonem i 4 wbudowanymi mikrofonami, czy obsługę dowolnej aplikacji kompatybilnej z Androidem, o ile zainstalujemy ją z APK.

    Ponieważ Huawei MatePad Paper kosztuje 2299 zł trudno polecić go komuś, kto czyta książki ePub czy mobi i sporadycznie coś notuje, bo tandem zwykły tablet plus Kindle da się kupić taniej. Jednocześnie, choć cena nie jest niska, nie jest też wygórowana. Główny, jeśli nie jedyny konkurent w postaci Onyx Boox Note 5, który oferuje zbliżoną wydajność i funkcje, ten sam ekran i ma klasycznego Androida 11 wraz z usługami Google jest jeszcze droższy i kosztuje 2799 zł, czyli o 500 zł więcej. Biorąc to pod uwagę, stosunek możliwości do ceny w przypadku Huawei MatePad Paper jest atrakcyjny.

    Wśród samych czytników Huawei MatePad Paper to urządzenie wyjątkowo wszechstronne, ale w kontekście całego rynku urządzeń mobilnych jednocześnie mocno wyspecjalizowane – dotyczy to wszystkich urządzeń z ekranem e-ink, ale zwłaszcza tych z dużym ekranem, których cena jest znacznie wyższa od mniejszych czytników.

    Uwielbiamy: 10,3 calowy ekran e-ink najwyższej jakości

    Nie lubimy: braku sklepu Play i usług Google

    Dla kogo jest Huawei MatePad Paper:

    • Dla osób czytających złożone dokumenty PDF w formacie A4
    • Dla osób lubiących prowadzić odręczne notatki
    • Dla tych, którzy szukają połączenia ekranu e-ink z takimi cechami, jak głośniki, 4 mikrofony, czytnik linii papilarnych czy możliwość instalowania niemal dowolnych aplikacji

    Dla kogo nie jest Huawei MatePad Paper:

    • Nie dla osób, które czytają tylko standardowe e-booki w ePub i mobi – tańsze i mniejsze urządzenie sprawdzi się równie dobrze
    • Nie dla osób oczekujących zaawansowanych funkcji notowania odręcznego i eksportu, czy notowania na podzielonym ekranie
    • Nie dla osób, które chciałby wybrać Huawei MatePad Paper w zastępstwie zwykłego tabletu

    Alternatywy dla Huawei MatePad Paper:

    • Onyx Boox Note 5
    • Onyx Boox Note Air 2
    • Onyx Boox Max Lumi
    • reMarkable 2
  • Huawei MatePad Paper - test

    Huawei MatePad Paper - test

    Od kiedy miałem pierwszy kontakt z czytnikiem ebooków w 2012 roku, a był to Onyx Boox i62 a później Kindle Touch, chciałem przetestować urządzenie będące 10 calowym tabletem z Androidem, ale wyposażone w ekran e-ink. Przyszło mi na tą możliwość poczekać 10 lat, bo Huawei MatePad Paper jest pierwszym tego typu urządzeniem, które testuję. Co prawda jest to HarmonyOS, a więc Android zmodyfikowany przez Huawei, ale możemy na nim zainstalować dowolną aplikację z APK. Z jednej strony takie połączenie bardzo mi się podoba, z drugie strony widzę kontrast pomiędzy ceną a ograniczeniami takiego rozwiązania, które większość zwykłych użytkowników tabletów nie zainteresuje. Za to w określonych zastosowaniach osób pracujących z dużą ilością dokumentów w formacie PDF i prowadzących odręczne notatki to może być strzał w dziesiątkę.

    Huawei MatePad Paper - test

    Główne wady i zalety Huawei MatePad Paper

    Zalety Huawei MatePad Paper:

    • Atrakcyjny wygląd, niska waga
    • Kompletny zestaw z rysikiem, etui i ładowarką
    • Świetnej jakości ekran e-ink 10,3 cala
    • Rewelacyjnie sprawdza się w czytaniu dokumentów PDF w formacie A4, nawet tych największych i najbardziej skomplikowanych
    • Rysik ładuje się bezprzewodowo i trzyma się tabletu magnetycznie
    • Wygodne, przyjemne w odczuciu notowanie odręczne z rozpoznawaniem pisma
    • Wyjątkowo bogate jak na czytnik wyposażenie: 2 głośniki stereo, 4 mikrofony, skaner linii papilarnych, Bluetooth, WiFi ax
    • Wystarczająco szybki, aby otwierać największe dokumenty i uruchamiać dowolne aplikacje
    • Wbudowana funkcja dyktafonu z opcją edycji nagrania
    • Kompatybilność z aplikacjami na Androida w pliku APK
    • Znajomy interfejs i gesty z innych platform mobilnych skraca czas konieczny na poznanie sprzętu
    • Długi czas pracy na baterii w porównaniu do klasycznego tabletu
    • Wyceniony atrakcyjniej od konkurencji

    Wady Huawei MatePad Paper:

    • Za słabe magnesy w etui, aby przenosić czytnik trzymając za samą okładkę
    • Nie ma usług Google ani sklepu Play – do zaakceptowania w czytniku, ale to wciąż minus
    • Jeśli miałby służyć wyłącznie jako notatnik, nie dorównuje reMarkable 2 np. brakiem notowania z podzielonym ekranem
    • Nie potrafi konwertować odręcznych wzorów matematycznych
    • Nie jest to urządzenie dla każdego – nie zastąpi zwykłego tabletu, za drogie by zastąpić zwykły czytnik
    • Aby zalogować się do konta Huawei potrzebny jest smartfon Huawei – nie da się po prostu wpisać loginu i hasła
    • Księgarnia Huawei dla polskiego użytkownika nie jest alternatywą dla już istniejących propozycji
    • WPS Office za słabo zoptymalizowany do edycji PDF na Huawei MatePad Paper
    • Rysik nie ma wbudowanej funkcji gumki
    • Krótszy czas działania, a zwłaszcza czuwania od klasycznego czytnika takiego jak Kindle

    Jak oceniamy design? – ocena 5-

    Pod względem konstrukcji Huawei MatePad Paper to czytnik praktycznie bezkompromisowy- super cienki, o grubości 6,7 mm, ważący 360 gramów, ze skóropodobnym wykończeniem tyłu obudowy. Przyjemniej się go trzyma w ręku niż gładki plastik czy chłodny metal, bardziej jak książkę. Jakość materiałów nie budzi żadnych zastrzeżeń. Na tym jednak nie koniec.

    Huawei MatePad Paper to jeden z dwóch czytników dostępnych na rynku, który ma dobrej klasy głośniki stereo, oraz czytnik linii papilarnych, który może służyć do wybudzenia i odblokowania urządzenia. Nie każdy klasyczny tablet może się pochwalić obiema tymi cechami, a w tym wypadku trafiły do czytnika. Ktoś kto zna dobrze rynek czytników zrozumie jakie to nietypowe w tej kategorii sprzętu. Dodatkowo czytnik Huawei MatePad Paper ma aż 4 mikrofony, co jest już zupełnym ewenementem. Można je wykorzystać do rejestrowania np. wykładów czy spotkań wbudowanym dyktafonem.

    Huawei MatePad Paper ładujemy i łączymy do PC za pomocą kabla USB C. Ładowarka znajduje się w zestawie. Jest w nim także dedykowane etui magnetyczne, oraz rysik Huawei M-Pencil 2 generacji, który rozpoznaje 4096 poziomy nacisku. Decydując się na zakup mamy więc od razu cały komplet i nic nie trzeba dokupować osobno.

    Rysik Huawei M-Pencil ładuje się bezprzewodowo, gdy jest przyczepiony magnetycznie do krawędzi obudowy z prawej strony czytnika. Za każdym razem gdy go podłączymy wyświetlany jest stopień naładowania jego baterii. Czytnik w etui także mocowany jest magnetycznie i tutaj mam istotną uwagę.

    Magnesy trzymające Huawei MatePad Paper w etui są dość słabe. Jeśli mamy w zwyczaju przenosić czytnik w etui, ale korzystać bez niego to rozwiązanie idealne. Czytnik sam wskakuje na swoje miejsce i się z etui nie wysunie, ale oddzielnie czytnika od etui nie wymaga wysiłku można to zrobić z łatwością za każdym razem. Jeśli jednak chcielibyśmy z Huawei MatePad Paper korzystać zawsze w etui i przenosić go trzymając za samą okładkę, gdy ta jest otwarta to przepis na katastrofę – wystarczy delikatnie potrząsnąć aby Huawei MatePad Paper odpadł od okładki i spadł na ziemię.

    Osobiście wolę podczas korzystania z czytników nie mieć podczepionego etui – to zmniejsza wagę czytnika i pozwala dłużej trzymać urządzenie komfortowo w ręku. Wiem jednak, że są osoby, które wolą aby urządzenie było zawsze w komplecie z okładką. W przypadku Huawei MatePad Paper to się nie sprawdzi.

    Magnes utrzymujący M-Pencil też nie jest zbyt mocny i jeśli będziemy próbować podważyć i podnieść czytnik od strony krawędzi z rysikiem, jest duża szansa, że odczepi się i przesunie pod etui w stronę wyświetlacza. To mi bardziej przeszkadzało, bo odruchowo podnoszę czytnik od strony rysika i jego zamykania. To jedyna kwestia, którą w konstrukcji by zmienił – chętnie przesunąłbym mocowanie rysika na górną krawędź, której nie muszę podczas użytkowania dotykać.

    Huawei MatePad Paper - test

    Co sądzimy o ekranie? – ocena 5+

    Ekran to jednocześnie najmocniejsza strona Huawei MatePad Paper i źródło jego największych ograniczeń. To najnowszej generacji ekran e-ink o przekątnej 10,3 cala i rozdzielczości 1872 x 1404 pikseli, co przekłada się na gęstość na poziomie 227 PPI. Wypełnienie obudowy ekranem przekracza 86%. Producent nazywa ten ekran HUAWEI FullView, ale parametry ma dokładnie takie same jak E Ink Mobius Carta 10,3 cala.

    Klasyczne wyświetlacze emitują światło i w ten sposób prezentują obraz. Starsze generacje matryc TN, IPS czy MVA mają świetlówki w poprzek całego ekranu, nowsze posługują się diodami LED, a w ekranach AMOLED każdy piksel świeci samodzielnie. Jeśli w ekranie IPS zepsuje się podświetlenie panel robi się niemal całkowicie czarny i bezużyteczny. W przeciwieństwie do klasycznego wyświetlacza, który emituje światło ekrany e-ink mają naśladować papier. Drobne elementy wewnątrz ekranu mają czarny lub biały pigment i dodatni lub ujemny ładunek elektryczny. Znajdują się pomiędzy elektrodami, które mogą skierować ku powierzchni ekranu pigment określonego rodzaju. Obraz docelowo naśladuje druk na kartce papieru.

    Najważniejsze zalety ekranu e-ink to:

    • Jeśli wyświetla statyczny obraz nie zużywa energii – tylko zmiana zawartości ekranu pobiera energię
    • Podobnie jak papier jest czytelny w nawet najostrzejszym słońcu i pod dowolnym kątem
    • Ponieważ nie emituje światła, a jedynie je odbija, znacznie mniej męczy oczy podczas długiego czytania i ułatwia skupienie na statycznej treści

    Najważniejsze wady ekranu e-ink to:

    • Powolne odświeżanie – nie nadaje się do odtwarzania płynnych animacji, oglądania filmów
    • Próby przyspieszenia odświeżania powodują tzw. ghosting, czyli pozostaje cień poprzednio wyświetlanej treści
    • Jest czarno-biały i oferuje wyłącznie odcienie szarości (są konstrukcje kolorowe, ale mają niską rozdzielczość i mało odcieni kolorów)

    Mówiąc krótko, tablet wyposażony w ekran e-ink doskonale nadaje się do długiego czytania, ale zupełnie nie sprawdza się tam gdzie kolor odgrywa istotną funkcję informacyjną i utrudnia czynności wymagające płynnego odświeżania zawartości kranu. Uniemożliwia oglądanie filmów, utrudnia przewijanie stron internetowych, czy szybkie pisanie na klawiaturze ekranowej. To nie jest cecha szczególna Huawei MatePad Paper, ale wszystkich czytników z tzw. e-papierem.

    Huawei MatePad Paper - test

    Dla kogoś, kto już wcześniej korzystał z czytnika to oczywiste fakty. Jeśli jednak to będzie nasz pierwszy kontakt z e-papierem, możemy dać się zaskoczyć, że zarówno klawisze klawiatury ekranowej reagują wizualnie z zauważalnym opóźnieniem, podobnie jak wyskakujące na ekranie litery, a przewijanie stron WWW jest skokowe. Nie ma to nic wspólnego z wydajnością, to wyłącznie cecha ekranu.

    Z tego samego powodu powiększanie fragmentu strony aby ją przewijać nie jest na e-inku zbyt wygodne. Dlatego główną rzecz, która chciałem sprawdzić, to czy na 10,3 calowym ekranie Huawei MatePad Paper da się bez powiększenia czytać złożone dokumenty PDF w formacie A4. To główny powód, dla którego można wybrać większy czytnik w zamian mniejszego i tańszego modelu typu Kindle.

    Ku mojemu zadowoleniu odpowiedź jest jednoznaczna – nawet najbardziej złożone dokumenty PDF, z najmniejszą czcionką i największym formatem, z tabelami, a nawet mające kolorowe tło, są na Huawei MatePad Paper czytelne bez najmniejszego problemu. Jeśli mamy potrzebę czytać takie dokumenty, czy to w swojej pracy, czy na uczelni, czy w przypadku elektronicznych wersji podręczników do RPG to Huawei MatePad Paper jest do tego celu świetnym rozwiązaniem. Obraz jest kontrastowy i ma na tyle wysoką rozdzielczość, że nawet najmniejsze czcionki mają ostre, czytelne krawędzie.

    Ciekawym zabiegiem próbującym mitygować ułomności e-ink jest technologia adaptacyjnego odświeżania. Niektóre klasyczne czytniki pozwalają się przełączać w ustawieniach pomiędzy krótszym czasem reakcji ekranu kosztem cieni poprzednich ekranów, a pełnoprawnym odświeżaniem ekranu, który wyświetla obraz bez żadnych artefaktów. Huawei MatePad Paper robi to automatycznie, zależnie od rodzaju wyświetlanej treści. Gdy przełączamy strony książki czy dokumentu PDF, odświeża całą stronę tak, że nie ma żadnych pozostałości. Gdy jednak zaczniemy przewijać stronę WWW, albo włączymy odtwarzanie filmu, to tablet zwiększa częstotliwość odświeżania kosztem jego dokładności. Jest to sensowny kompromis, ale uczulam, że na żadnym panelu e-ink nie zobaczymy płynnych animacji, bez względu na zastosowane zabiegi.

    Ekran Huawei MatePad Paper ma opcjonalne podświetlenie ponad ekranem (nie od spodu), czyli światłem odbitym. Umożliwia to czytanie wieczorem, czy w ciemności, bez zewnętrznego źródła światła. Jest to funkcja znana z wielu czytników, ale doceniany przez wielu reMarkable 2 jej nie ma.

    Huawei MatePad Paper - test

    Specyfikacja – ocena 6

    W przypadku większości czytników nic nie wiadomo o specyfikacji. Huawei MatePad Paper to prawie normalny tablet z Androidem i w tym wypadku specyfikacja jest istotna i znana.

    Zastosowany procesor to Huawei Kirin 820E, wykonany w litografii 7 nm, oferujący 6 rdzeni o taktowaniu 3 x 2,22 GHz + 3 x 1,84 GHz. Huawei MatePad Paper jest wyposażony w 4 GB RAM oraz 64 GB wbudowanej pamięci na system i pliki. Wspiera najnowsze standardy łączności: WiFi ax 2 x 2 MIMO,  2,4 GHz + 5 GHz, Bluetooth 5.2.

    Zestaw czujników obejmuje: czujnik grawitacyjny, czujnik Halla i czytnik linii papilarnych.

    Huawei MatePad Paper wspiera USB OTG i można do niego podłączyć bezpośrednio pamięć masową, w celu przeglądania zawartości czy skopiowania plików.

    Jak na tablet czy smartfon specyfikacja byłaby przeciętna, tak w czytniku jest wyjątkowo mocna. We wszystkich zastosowaniach odgórnym ograniczeniem jest czas reakcji ekranu. Nie zauważyłem różnic w czasach otwierania najmniejszych dokumentów i najcięższych plików PDF, które przekraczały 100 MB – otwierały się i ładowały strony tak samo szybko. Super szybko działa też łączność WiFi – na moim domowym routerze, który nie wspiera najnowszego standardu ax, jedynie ac Huawei MatePad Paper osiągał powtarzalne 430 Mbps pobierania. Trudno mi sobie wyobrazić co można by tutaj zmienić, aby cokolwiek przyspieszyć czy poprawić.

    Huawei MatePad Paper - test Huawei MatePad Paper - test

    System operacyjny– ocena 4-

    Huawei zastosował na MatePad Paper HarmonyOS w wersji 2.1 z poprawkami zabezpieczeń zaktualizowanymi na dzień 1 maja 2022. Jest to autorski wariant systemu Android, z rozszerzeniami opracowanymi przez Huawei. Zamiast usług Google, a więc sklepu z aplikacjami Play, Gmail, i Chrome, mamy HMS Core czyli Huawei Mobile Services. Oznacza to własny sklep z aplikacjami i własne rodzaje usług, takich jak Cloud, E-mail i przeglądarkę.

    O ile w AppGallery na telefonach Huawei można znaleźć setki pozycji, to na Huawei MatePad Paper jest ich zaledwie 10. Wśród aplikacji znanych polskim użytkownikom w sklepie jest Storytel, Legimi i EmpikGo. Nie bardzo rozumiem, czemu choćby wśród aplikacji zagranicznych nie ma większego wyboru.

    Wśród aplikacji systemowych znajdziemy standardową przeglądarkę internetową w wersji mobilnej, przeglądarkę plików lokalnych, kalendarz, klienta poczty, kalkulator, WPS Office, Cloud, Menadżer tabletu oraz dyktafon, który pozwala wykorzystać wbudowane 4 mikrofony jak i edytować nagrane pliki.

    Z czytnikiem jest też zintegrowana Księgarnia, Półka z czytaną przez użytkownika zawartością, notatnik oraz ekran główny. Oprócz ubogiego sklepu i księgarni, zamiast której wolałbym korzystać z różnorodnych księgarni internetowych wszystkie elementy dobrze spełniają swoją funkcję poza jednym – logowaniem do konta Huawei. To jest możliwe tylko za pomocą zeskanowania kodu QR przy pomocy innego urządzenia Huawei. Nie jest możliwe wpisanie loginu i hasła. Czyli jeśli mamy tylko Huawei MatePad Paper to nigdy się do niego nie zalogujemy, żeby wykorzystać synchronizację z chmurą. Dla mnie zupełnie niezrozumiała i absurdalna decyzja. Co prawda, można bez przeszkód korzystać z urządzenia bez logowania, nawet instalować te wspomniane 10 aplikacji ze sklepu. Po co jednak odebrać możliwość tak prostej czynność, jak wprowadzenie loginu i hasła?

    A jednak mamy możliwość zainstalować dowolną aplikację zgodną systemem Android z pliku APK. Możemy je pobrać bezpośrednio z przeglądarki na Huawei MatePad Paper, lub na dowolnym komputerze i przesłać je po kablu do pamięci urządzenia. Można też zainstalować alternatywny sklep, który przyspieszy instalacje kolejnych programów, np. APKPure. Każda aplikacją którą próbowałem, a która nie wymagała do działania usług Google i Sklepu Play działała poprawnie: Facebook, Audioteka, Tłumacz Google, mapy OsmAnd, Twitter, Allegro, TIDAL, Pocket czy Feedly. To, że jakaś aplikacja będzie działać nie oznacza, że jest dobrze zoptymalizowana do obsługi na ekranie e-ink oraz, że będzie to wygodne. Nie ma jednak odgórnych ograniczeń. Dla mnie obsługa Pocket, czy RSS oraz przeglądarki to duże plusy.

    Huawei MatePad Paper - test

    W przypadku smartfonu, do którego podpięte mam płatności i wiele innych prywatnych rzeczy odrzuciłbym instalowanie plików APK z sieci jako zbyt mało bezpieczne i niepotrzebnie kłopotliwe dla dziesiątków aplikacji których używam. Jednak w przypadku czytnika e-ink mogę zrobić wyjątek i takie rozwiązanie zaakceptować. Tutaj faktycznie użytecznych aplikacji jest mniej i rzadko potrzebują usług Google do działania, czy ciągłych aktualizacji.

    Na koniec został jeszcze temat notatek, w końcu razem z tabletem dostajemy pióro. Wrażenia ogólne odręcznego szkicowania i pisania są dobre. Nie ma tutaj uczucia ślizgania się rysika po gładkim szkle. Rysik stawia naturalny opór, podobny do papieru – nie identyczny w odczuciu, ale spełniający swoją funkcję. Również opóźnienie pojawiania się linii, choć łatwo zauważalne, nie przeszkadzają w prowadzeniu notatek. Zaskakująco dobrze udało się odwzorować siłę nacisku rysika w przypadku ołówka czy pióra.

    Same notatki można podzielić na dwie kategorie: pisanie na czystej stronie, oraz edytowanie innych dokumentów, takich jak PDF. Pisanie na pustej stronie z dowolnym wzorem w linie czy kratkę jest całkiem wygodne. Zakładam, że osoba lubiąca notować odręcznie będzie z Huawei MatePad Paper zadowolona. Dodatkowa funkcja rozpoznawania odręcznego tekstu i konwertowania go na edytowalny tekst dokumentu elektronicznego działa zaskakująco dobrze – rozpoznaje moje trudno czytelne pismo, włącznie z niedbałym podpisem. Nie ma problemów z polskimi znakami. Nie działa natomiast z bardziej złożonym zapisem matematycznym, takim jak ułamki i pierwiastki.

    Jeśli chodzi o szkicowanie i notowanie po gotowych dokumentach, jest to możliwe w WPS Office, oraz w aplikacji Książki od Huawei. W przypadku WPS Office przy swobodnym pisaniu na pliku PDF opóźnienia są zbyt duże, aby to było wygodne. To wina optymalizacji tego programu. Lepiej działa przekształcanie zaznaczenia odręcznego na zaznaczony tekst. Za to w aplikacji Książki rysowanie działa jak w notatkach, czyli bez znaczącego opóźnienia. Nie ma tutaj jednak głębszej integracji z dodatkowymi funkcjami i nie wykracza to poza możliwości pisania długopisem po wydruku.

    Uważam, że dla osób, które potrzebują urządzenia przede wszystkim do odręcznej edycji już gotowych dokumentów funkcjonalność jest tutaj zbyt uboga, aby uzasadnić zakup. Nie ma łatwej synchronizacji z chmurą, poza rozwiązaniem Huawei. Do tego celu sprawdziłby się bardziej reMarkable 2, który jest jednak bardziej ubogim w każdym pozostałym aspekcie zamkniętym systemem i nie ma nawet podświetlania ekranu, głośników czy mikrofonów. W porównaniu do Huawei obsługuje tylko dwa formaty: ePub i PDF, nie wspiera instalowania aplikacji, ani nie ma Bluetooth. Specjalizuje się tylko w notatkach, a Huawei MatePad Paper przypomina bardziej uniwersalny tablet z Androidem, choć bez usług Google.

    Huawei MatePad Paper - test

    Jak długo działa bateria? – ocena 4

    Czas działania Huawei MatePad Paper jest na skali gdzieś pomiędzy tradycyjnym tabletem z Androidem a czytnikiem typu Kindle. Z jednej strony można mieć godzinami aktywny ekran i podczas czytania ledwo zauważalnie rozładować baterię, co daje dużą przewagę nad tabletem, który zwykle nie działa dłużej z włączonym ekranem niż 10 do kilkunastu godzin.

    Z drugiej strony nie jest to okrojony ze wszystkich funkcji czytnik, który po uśpieniu nie robi praktycznie nic. To zmodyfikowany Android, ale jednak bliżej mu do tabletu niż do czytnika – ma WiFi i Bluetooth, można tu zainstalować sporo aplikacji, które mogą łączyć się w tle z siecią. O ile klasyczny czytnik po miesiącu leżenia w szufladzie wciąż będzie miał dość energii by zacząć go intensywnie używać bez ładowania, o tyle Huawei MatePad Paper rozładuje się samoczynnie do zera w tylko trochę dłuższym czasie, niż klasyczny tablet, który uśpiony leży w szufladzie. Po tygodniu spadek baterii wynosi kilkadziesiąt procent. Korzystanie z aplikacji niezoptymalizowanych pod kątem e-ink, które chcą płynnie odświeżać ekran też przyspiesza zużycie energii względem klasycznego czytnika i trzeba się z tym liczyć. To cena jaką przyjdzie nam zapłacić za pełnoprawny, elastyczny system mobilny, w zamian zamkniętego, szytego na miarę oprogramowania.

    Huawei MatePad Paper - test

    Nasza finalna ocena

    Huawei MatePad Paper nie jest klasycznym czytnikiem e-booków, bo do tego celu tak duży rozmiar nie jest konieczny, a pociąga za sobą kilkukrotnie wyższą od Kindle cenę i trudniej go zabrać do komunikacji miejskiej, czy na wycieczkę. Absolutnie nie jest też zastępstwem dla zwykłego tabletu, na którym każdy znalazłby coś, dla siebie, bo kto nie ogląda filmów, nie używa przeglądarki internetowej?

    Huawei MatePad Paper specjalizuje się w dwóch kluczowych funkcjach – otwieraniu dokumentów, które byłyby nieczytelne na mniejszym czytniku, takich jak dokumentacja techniczna w formacie PDF A4, oraz w możliwości odręcznego notowania maksymalnie zbliżonego do klasycznego papieru, ale z funkcją rozpoznawania tekstu, czy adnotowania już gotowych dokumentów. To jest kluczowe zastosowanie i głównie dla niego wybieramy tego typu urządzenie. Na studia to będzie rewelacyjne narzędzie zarówno do czytania „kserówek” w postaci PDF, jak i prowadzenia notatek na wykładach. Dla każdego kto czyta prasę specjalistyczną, albo jego praca polega na przyswajaniu dużej ilości dokumentów elektronicznych w formacie A4. Jest więc to narzędzie specjalizowane, które można rozszerzyć o funkcje, których znakomita większość konkurencji nie oferuje, jak słuchanie audiobooków i muzyki wprost z głośników czy na słuchawkach, nagrywanie dyktafonem i 4 wbudowanymi mikrofonami, czy obsługę dowolnej aplikacji kompatybilnej z Androidem, o ile zainstalujemy ją z APK.

    Ponieważ Huawei MatePad Paper kosztuje 2299 zł trudno polecić go komuś, kto czyta książki ePub czy mobi i sporadycznie coś notuje, bo tandem zwykły tablet plus Kindle da się kupić taniej. Jednocześnie, choć cena nie jest niska, nie jest też wygórowana. Główny, jeśli nie jedyny konkurent w postaci Onyx Boox Note 5, który oferuje zbliżoną wydajność i funkcje, ten sam ekran i ma klasycznego Androida 11 wraz z usługami Google jest jeszcze droższy i kosztuje 2799 zł, czyli o 500 zł więcej. Biorąc to pod uwagę, stosunek możliwości do ceny w przypadku Huawei MatePad Paper jest atrakcyjny.

    Wśród samych czytników Huawei MatePad Paper to urządzenie wyjątkowo wszechstronne, ale w kontekście całego rynku urządzeń mobilnych jednocześnie mocno wyspecjalizowane – dotyczy to wszystkich urządzeń z ekranem e-ink, ale zwłaszcza tych z dużym ekranem, których cena jest znacznie wyższa od mniejszych czytników.

    Uwielbiamy: 10,3 calowy ekran e-ink najwyższej jakości

    Nie lubimy: braku sklepu Play i usług Google

    Dla kogo jest Huawei MatePad Paper:

    • Dla osób czytających złożone dokumenty PDF w formacie A4
    • Dla osób lubiących prowadzić odręczne notatki
    • Dla tych, którzy szukają połączenia ekranu e-ink z takimi cechami, jak głośniki, 4 mikrofony, czytnik linii papilarnych czy możliwość instalowania niemal dowolnych aplikacji

    Dla kogo nie jest Huawei MatePad Paper:

    • Nie dla osób, które czytają tylko standardowe e-booki w ePub i mobi – tańsze i mniejsze urządzenie sprawdzi się równie dobrze
    • Nie dla osób oczekujących zaawansowanych funkcji notowania odręcznego i eksportu, czy notowania na podzielonym ekranie
    • Nie dla osób, które chciałby wybrać Huawei MatePad Paper w zastępstwie zwykłego tabletu

    Alternatywy dla Huawei MatePad Paper:

    • Onyx Boox Note 5
    • Onyx Boox Note Air 2
    • Onyx Boox Max Lumi
    • reMarkable 2
  • Dostępność szybkiego internetu wpływa pozytywnie na wycenę domu i mieszkania

    Dostępność szybkiego internetu wpływa pozytywnie na wycenę domu i mieszkania - co trzeci Polak uważa, że najważniejszym czynnikiem przy wyborze nieruchomości jest dostęp do szybkiego internetu. Mieszkania lub domy z zainstalowanym wydajnym łączem internetowym cieszą się większym zainteresowaniem konsumentów, a kupujący lub wynajmujący są w stanie zapłacić za nie więcej. Z kolei brak szybkiej i stabilnej sieci może skutkować rezygnacją z zakupu lub wynajmu danej nieruchomości - wynika z badania opublikowanego w lipcu br. przez InsightOut Lab.

    • 34% Polaków uważa, że najważniejszym czynnikiem przy wyborze mieszkania jest dostęp do szybkiego internetu.
    • 45% badanych zadeklarowało, że przy kupnie nieruchomości byłoby skłonnych dopłacić maksymalnie do 3000 zł, jeśli dana nieruchomość miałaby dostęp do szybkiego i stabilnego internetu.
    • 39% Polaków, którzy zadeklarowali brak szybkiego internetu w swoim domu, dopłaciłoby za niego maksymalnie 50 zł miesięcznie.
    • 39% mieszkańców pięciu województw centralnej i północno-wschodniej Polski uważa, że dostępność szybkiego internetu pozytywnie wpływa na wartość nieruchomości.

    W opracowaniu przeanalizowano również rynkowe dane z kilku krajów europejskich oraz USA.

    • W Wielkiej Brytanii, w okresie od 2012 do 2019 r., wartość nieruchomości objętych rządowym programem „Superfast Broadband” wzrosła o 1700-3500 £, czyli 0,6-1,2%, dzięki dostępowi do szybkiego internetu.
    • Analiza ponad 3 mln transakcji w USA wykazała, że zainstalowany w nieruchomości szybki internet statystycznie przyczynia się do wzrostu jej ceny sprzedażowej o 2,5%.
    • Zdaniem 20% dorosłych Niemców wartość mieszkania spada o 10%, jeśli szybkość dostępnego w nim łącza nie odpowiada oczekiwaniom klienta.
    • 58% badanych deweloperów i 57% właścicieli portfeli nieruchomości w Niemczech uznało szybki internet jako najważniejsze kryterium dla stworzenia efektywnego „home-office”.
    • 75% badanych w 2020 r. Brytyjczyków odrzuciłoby ofertę kupna nowego lokum, jeśli dysponowałoby ono słabym łączem.

    Pozostałe dane pozyskane przez InsightOut Lab w ramach badania rynkowego nt. dostępności szybkiego internetu i nieruchomości przeprowadzonego w pierwszym kwartale br.:

    • 81% ankietowanych Polek i Polaków odpowiedziało, że ma dostęp do szybkiego internetu w swoim miejscu zamieszkania. 9% badanych odpowiedziało, że takiego łącza nie posiada, a u 10% ankietowanych jednoznaczna odpowiedź sprawiała problemy („trudno powiedzieć”).
    • Mieszkańcy wsi nieco rzadziej deklarowali posiadanie szybkiego łącza w swoim domu (73% pozytywnych odpowiedzi) niż mieszkający w różnej wielkości miastach (średnio 84%).  
    • Co piąty ankietowany używał domowego internetu głównie do pracy. Dodatkowo ponad 40% osób, które używają sieci w celach zawodowych, uważa jednocześnie szybkie łącze za najważniejsze kryterium przy wyborze mieszkania.
    • 42% respondentów oznajmiło, że spędza w sieci od 3 do 5 godzin dziennie, a co czwarty ankietowany określił ten czas na maksimum 2 h.
    • Wśród ankietowanych, którzy korzystają z sieci ponad 10 godzin, znalazło się tylko 3% odpowiedzi osób 55+ i 5% z grupy wiekowej 45-54 lata. Odsetek ten jest zdecydowanie wyższy u młodszych internautów i wynosi odpowiednio 11% u osób z grupy 18-24 i 13% z grupy 25-34 lata.

    ostępność szybkiego internetu wpływa pozytywnie na wycenę domu i mieszkania

    ostępność szybkiego internetu wpływa pozytywnie na wycenę domu i mieszkania

    ostępność szybkiego internetu wpływa pozytywnie na wycenę domu i mieszkania

    ostępność szybkiego internetu wpływa pozytywnie na wycenę domu i mieszkania

  • Cortland SMART – nowy iPhone co 2 lata w najniższych stałych ratach od Inbanku i Fairown

    Nowy iPhone co 2 lata

    Cortland wprowadził usługę Cortland SMART. Umożliwia zakup smartfonów Apple na raty, bez opłat wstępnych i wymianę na nowy model co 2 lata. Z oferty mogą skorzystać zarówno klienci indywidualni, jak i osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Od chwili zakupu wybranego urządzenia to klient jest jego właścicielem.

    Dzięki finansowaniu opracowanemu przez Inbank klienci płacą tylko za czas użytkowania, a miesięczne, nieoprocentowane raty obliczane są na podstawie wartości rezydualnej sprzętu, co gwarantuje, że w ciągu 2 lat użytkowania iPhone’a zapłacą oni mniej niż przy zakupie tego samego urządzenia w standardowych ratach lub za gotówkę.

    Obecnie mogą oni wybierać spośród 7 dostępnych wersji nowych smartphone’ów marki Apple. W momencie zakupu klient nie wnosi żadnych opłat wstępnych, nie ma także odsetek od kredytu lub kosztów ubezpieczenia, spłaca jedynie stałe, nieoprocentowane, miesięczne raty. Cortland uruchomił dedykowany kalkulator, na którym można sprawdzić oszczędzoną kwotę dla każdego z modeli dostępnych w ofercie tutaj.

    Po upływie 24 miesięcy od daty zawarcia umowy zakupu wybranego iPhone’a, klient może sam zdecydować, czy chce wymienić sprzęt na nowy, czy też spłacić pozostałe raty i zatrzymać swoje urządzenie. W przypadku decyzji o wymianie sprzętu na nowy po upływie 2 lat, firma Fairown zajmie się jego odkupieniem oraz w zamian zapłaci za klienta pozostałe do spłaty raty.

    Obecnie oferta Cortland SMART dostępna jest w salonach stacjonarnych Cortland. W ramach jednej umowy możliwy jest zakup jednego iPhone’a.

  • Ważne zmiany personalne w polskim oddziale Xiaomi i OnePlus

    Małgorzata Podstawka objęła stanowisko Brand Communications Managerki w polskim oddziale OnePlus. Wcześniej Podstawka wspierała w działaniach PR polski oddział Huawei, pracując w agencji Cohn & Wolfe oraz social media dla marki Motorola w agencji FFW Communication. Przez ostatnie 1.5 roku zajmowała stanowisko Communication Managerki BPS w Ringier Axel Springer Polska.

    W polskim oddziale Xiaomi zaczął od sierpnia pracować Rafał Gajerski, który od 2017 r. do lipca tego roku odpowiadał za PR Asusa. Gajerski będzie następcą Mateusza Rzempały, który w Xiaomi odpowiadał za PR w Polsce. Stanowisko Gajerskiego w Asusie obejmie Karolina Stępniewska, która do tej pory pracowała w Philipsie.

    W naszym regionie Xiaomi nastąpi także inna duża zmiana. Z firmy odchodzi szefowa marketingu – Ola Jiang (na głównym zdjęciu). Jiang będzie teraz szefową marketingu (EMEA Marketing head) w Amazfit. Ola przeprowadza się do centrali regionalnej Amazfit w Holandii.

  • Ważne zmiany personalne w polskim oddziale Xiaomi i OnePlus

    Małgorzata Podstawka objęła stanowisko Brand Communications Managerki w polskim oddziale OnePlus. Wcześniej Podstawka wspierała w działaniach PR polski oddział Huawei, pracując w agencji Cohn & Wolfe oraz social media dla marki Motorola w agencji FFW Communication. Przez ostatnie 1.5 roku zajmowała stanowisko Communication Managerki BPS w Ringier Axel Springer Polska.

    W polskim oddziale Xiaomi zaczął od sierpnia pracować Rafał Gajerski, który od 2017 r. do lipca tego roku odpowiadał za PR Asusa. Gajerski będzie następcą Mateusza Rzempały, który w Xiaomi odpowiadał za PR w Polsce. Stanowisko Gajerskiego w Asusie obejmie Karolina Stępniewska, która do tej pory pracowała w Philipsie.

    W naszym regionie Xiaomi nastąpi także inna duża zmiana. Z firmy odchodzi szefowa marketingu – Ola Jiang (na głównym zdjęciu). Jiang będzie teraz szefową marketingu (EMEA Marketing head) w Amazfit. Ola przeprowadza się do centrali regionalnej Amazfit w Holandii.

  • Użytkownicy wolą czytnik linii papilarnych na krawędzi, niż w ekranie

    Mam duży sentyment do tradycyjnych czytników linii papilarnych, czyli takich, które nie są ukryte pod wyświetlaczem. Zawsze zastanawiałem się czy jestem w tym bardzo odosobniony, skoro zdecydowana większość smartfonów ze średniej i wyższej półki ma czytniki schowane pod ekranem. Dodatkowo czytnik pod ekranem jest nowocześniejszą technologią. Pierwszy sygnał, że nie jestem sam dostałem podczas jednej z premier Motoroli, na której pojawiła się informacja, że czytnik został umieszczony w przycisku zasilania, bo tak wyszło w badaniach producenta wśród użytkowników marki. Zachowałem jednak pewien sceptycyzm, bo producenci miewają różne uzasadnienia dla swoich nie zawsze trafnych decyzji.

    Okazuje się, że jednak coś rzeczywiście może być na rzeczy. Dziś serwis Android Authority opublikował wyniki ankiety wśród użytkowników serwisu dotyczącej preferencji wobec czytnika linii papilarnych. W głosowaniu wzięło udział 2600 osób i okazuje się, że zdecydowana większość, bo aż 48% preferuje tradycyjny czynnik linii papilarnych w przycisku zasilania – na krawędzi. Na drugim miejscu jest czytnik pod wyświetlaczem z wynikiem 27% głosów, a na trzecim z 22% jest czytnik umieszczony z tyłu obudowy. Niecałe 4% użytkowników w ogóle nie korzysta z czytnika linii papilarnych. Jeśli zsumujemy obie opcje tradycyjnego, dedykowanego czytnika, to wygrywa 70% kontra 27% osób preferujących czytnik pod ekranem. Bezdyskusyjna przewaga dla tradycyjnego rozwiązania!

    Dlaczego lubimy tradycyjne czytniki?

    Po pierwsze dedykowane czytniki są szybsze i bardziej niezawodne, niż te pod wyświetlaczem - to niezaprzeczalny fakt. Po testach dziesiątków jak nie setek telefonów wiem, że to nie jednostkowe przypadki, ale reguła. Najlepsze czytnik pod wyświetlaczem nigdy im nie dorównują tym tradycyjnym w 100%, co najwyżej są na tyle dobre, że różnica w działaniu nie przekłada się mocno na codzienne użytkowanie, ale mimo wszystko jest zauważalna.

    Zwykle też tradycyjne czytniki z większą łatwością radzą sobie z brudnym czy wilgotnym palcem, niż czytniki pod ekranem. Czasem dochodzą dodatkowe czynniki takie jak ochronna folia na wyświetlaczu, która może mieć wpływ na działanie skanera.

    Po drugie dla mnie istotną sprawą jest, że czytnik w przycisku zasilania jest łatwiejszy w bezwzrokowym namierzeniu, niż czytnik pod taflą szkła, który ma ograniczony obszar działania, ale żadnych fizycznych ramek. Przyzwyczajenie z czasem pozwala trafiać w czytnik pod ekranem z większym prawdopodobieństwem sukcesu, ale nigdy nie daje takiej informacji zwrotnej jak fizycznie wyczuwalny czytnik pod palcem.

    Trzecim aspektem są dodatkowe funkcje, jakie można zaimplementować w dedykowanym skanerze linii papilarnych. Może on bez problemu rozpoznawać gesty. Wiele lat temu Huawei wprowadził w serii Mate S gesty obsługiwane przez czytnik z tyłu obudowy. W recenzji Mate S 7 lat temu napisałem:

    Jakby tego było mało, skaner nie przestaje być przydatny po odblokowaniu telefonu. Spełnia wówczas rolę gładzika. Można przewijać zdjęcia w galerii nie zasłaniając sobie ekranu, można rozwinąć belkę powiadomień. Można również zrobić selfie nie gimnastykując kciuka, czy odebrać połączenie przychodzące. Każda z tych funkcji działa bez najmniejszego problemu. Po raz pierwszy korzystaliśmy z odcisku palca przez cały okres trwania testu, podczas gdy w innych telefonach zazwyczaj wyłączamy skaner linii papilarnych po kilku dniach.

    Są próby dodawania skrótów do skanera umieszczonego pod wyświetlaczem, ale z oczywistych względów działają tylko podczas odblokowywania ekranu i nie są dostępne gdy telefon jest już odblokowany, a wyświetlacz aktywny. Inaczej nigdy nie byłoby wiadomo czy normalnie obsługujemy dotykowy ekran, czy wykonujemy gesty na czytniku. Użyteczność takich gestów jest więc pod dużym znakiem zapytania.

    Na koniec warto zauważyć, że Apple długo trzymał się szerokich ramek ekranu i przycisku domowego z wbudowanym skanerem, a następnie przeszedł od razu do technologii odblokowywania twarzą, z pominięciem czytnika pod wyświetlaczem. Oficjalny powód nigdy nie był chyba podany, ale w kontekście powyższych wyników ankiety można snuć domysły. Z czasem pojawił się u Apple czytnik w przycisku zasilania, choćby w najnowszym iPad Air 2022, ale pod wyświetlaczem nigdy.

    Ostatnim elementem jest łatwość implementacji – tradycyjny dedykowany skaner znajdziemy obecnie nawet w najtańszych smartfonach, a taki pod wyświetlaczem jest zarezerwowany dla droższych modeli. Z kolei najtańsze smartfony, które mają czytnik pod ekranem oferują go w odczuwalnie gorszej, wolniejszej wersji. Z resztą te problemy przytrafiają się nawet segmentowi premium – wystarczy wspomnieć niezbyt ciepłe przyjęcie szybkości działania czytnika w modelu Google Pixel 6. W naszej recenzji tego telefonu pojawia się fragment: „Czytnik linii papilarnych zdaje się być z innej epoki, jest wolny i nie zawsze działa”.

    Czy nie ma powrotu do tradycyjnych czytników?

    Wciąż pojawiają się na rynku flagowce, które mają tradycyjny czytnik, obecnie najczęściej właśnie w przycisku zasilania. Oferuje go choćby Sony Xperia 1 IV, część modeli Motorola, czy ciepło przyjęty w recenzjach Asus Zenfone 9, który jest chwalony szczególnie za czytnik i jego funkcje.

    Można zadać sobie pytanie czemu producenci smartfonów decydują się mimo wszystko częściej na skaner pod wyświetlaczem? Czy to kwestia chęci korzystania z nowocześniejszych rozwiązań, nawet jeśli niekoniecznie są lepsze, bo tradycyjne rozwiązanie będzie przez niektórych postrzegane jako przestarzałe i nie przystające do topowych modeli? Trzeba też przyznać, że czytnik pod ekranem ma swoje plusy, jak choćby łatwą dostępność, gdy smartfon jest np. w uchwycie samochodowym.

    Obecnie liczba smartfonów z czytnikiem w przycisku zasilania wydaje się zwiększać, ale może to być chwilowa zbieżność premier określonych producentów. Czas pokaże, czy trend się utrzyma, ale wydaje się, że coś więcej jest na rzeczy, niż czysty przypadek.

  • Player w ofercie CANAL+

    Player w ofercie CANAL+

    Od 1 sierpnia serwis Player jest dostępny dla klientów CANAL+.

    W ramach nowej umowy między partnerami klienci telewizji satelitarnej CANAL+ mogą korzystać z serwisu VOD Player

    Aplikacja Player jest dostępna dla osób korzystających z dekodera CANAL+ 4K UltraBOX+.

    Oferta Player jest też dostępna w Strefie CANAL+ www.strefa.canalplus.pl, w Punktach Sprzedaży CANAL+ oraz w Telefonicznym Centrum Abonenta.

    Po zakupie, aby skorzystać z aplikacji, wystarczy otworzyć ją w menu dekodera i zalogować się swoim kontem Player, co pozwoli m.in. zachować historię oglądania, lub w prosty sposób założyć nowe konto.

    Benefitem jest możliwość dołączenia opłaty za subskrypcję Playera do swojej umowy abonenckiej, w promocyjnej cenie.

    Korzystając z oferty Player w ramach CANAL+, klienci będą mogli również logować się do Playera tym samym kontem na innych urządzeniach i korzystać ze wszystkich funkcjonalności serwisu oraz ze wszystkich platform, na których jest dostępny player.pl.

  • Orange Flex

    2 sierpnia rusza tygodniowy cykl promocji w ramach Flex Nocą.

    W Sklepie Flex codziennie do 9 sierpnia pomiędzy godz. 17:00 a 5:00 będzie można zdobyć urządzenia w obniżonych cenach. Wśród przecenionych produktów znajdą się m.in. smartfony, słuchawki bezprzewodowe, hulajnogi elektryczne i smartwatche.

    Jak skorzystać z promocji?

    • Ustaw budzik na godz. 17:00.
    • Znajdź wymarzone produkty i korzystaj ze zniżek.
    • Poczekaj na kuriera, który dowiezie przesyłkę w kilka dni roboczych (zazwyczaj 2/3 dni).
    • Nie znalazłeś nic dla siebie? Regularnie odwiedzaj aplikację i wyczekuj kolejnych rabatów.

    Szczegółowe informacje o promocjach i urządzeniach znajdują się w aplikacji Orange Flex i na stronie flex.orange.pl/sklep

  • Orange Flex

    2 sierpnia rusza tygodniowy cykl promocji w ramach Flex Nocą.

    W Sklepie Flex codziennie do 9 sierpnia pomiędzy godz. 17:00 a 5:00 będzie można zdobyć urządzenia w obniżonych cenach. Wśród przecenionych produktów znajdą się m.in. smartfony, słuchawki bezprzewodowe, hulajnogi elektryczne i smartwatche.

    Jak skorzystać z promocji?

    • Ustaw budzik na godz. 17:00.
    • Znajdź wymarzone produkty i korzystaj ze zniżek.
    • Poczekaj na kuriera, który dowiezie przesyłkę w kilka dni roboczych (zazwyczaj 2/3 dni).
    • Nie znalazłeś nic dla siebie? Regularnie odwiedzaj aplikację i wyczekuj kolejnych rabatów.

    Szczegółowe informacje o promocjach i urządzeniach znajdują się w aplikacji Orange Flex i na stronie flex.orange.pl/sklep

  • Orange Flex

    2 sierpnia rusza tygodniowy cykl promocji w ramach Flex Nocą.

    W Sklepie Flex codziennie do 9 sierpnia pomiędzy godz. 17:00 a 5:00 będzie można zdobyć urządzenia w obniżonych cenach. Wśród przecenionych produktów znajdą się m.in. smartfony, słuchawki bezprzewodowe, hulajnogi elektryczne i smartwatche.

    Jak skorzystać z promocji?

    • Ustaw budzik na godz. 17:00.
    • Znajdź wymarzone produkty i korzystaj ze zniżek.
    • Poczekaj na kuriera, który dowiezie przesyłkę w kilka dni roboczych (zazwyczaj 2/3 dni).
    • Nie znalazłeś nic dla siebie? Regularnie odwiedzaj aplikację i wyczekuj kolejnych rabatów.

    Szczegółowe informacje o promocjach i urządzeniach znajdują się w aplikacji Orange Flex i na stronie flex.orange.pl/sklep

  • Kolejnych 100 000 gospodarstw domowych ma światłowód

    Orange pochwalił się, że w pierwszym półroczu 2022, w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa (POPC), światłowodowy internet podłączył w 100 000 gospodarstw domowych. Większość z nich znajduje się we wsiach i małych miejscowościach.

    100 tys. gniazdek zostało zrealizowanych w 5 projektach POPC2. To obszary: Gdański i Trójmiejski, Starogardzki, Szczecinecko-Pyrzycki część A, Jeleniogórski oraz Wrocławski i Wrocław. Dzięki ich zakończeniu światłowód pojawił się w 35 powiatach, 159 gminach i aż 1 128  miejscowościach. Nowa sieć jest dostępna dla wszystkich operatorów, chcących świadczyć klientom usługi detaliczne.

    W ramach wszystkich zrealizowanych przez Orange od 2017 roku projektów POPC –  wspieranych środkami Unii Europejskiej – do dziś pomarańczowy operator objął zasięgiem blisko 366 tys. gospodarstw domowych, budując 23 tys. km linii światłowodowej. Dotarł z fiber ponad 3 800 miejscowości w całej Polsce.

    Na koniec pierwszego półrocza 2022 roku w zasięgu światłowodów od Orange było 6,5 mln gospodarstw domowych w kraju. To o ponad 1 milion więcej niż rok wcześniej. W 2 kwartale br. zasięg zwiększył się o ponad 320 tys.

  • Związki zawodowe w Orange: po pandemii inflacja hamuje sprzedaż w salonach

    Pod koniec lipca odbyło się spotkanie przedstawicieli organizacji związkowych i pracodawcy Orange w sprawie zgłaszanych przez pracowników problemów w salonach sprzedaży.

    Przedstawiciele pracodawcy zapoznali uczestników spotkania z dotychczas wprowadzonymi zmianami, podejmowanymi działaniami oraz wynikami sprzedaży. Przedstawiciele Solidarności wskazywali na nierealne cele sprzedażowe, które skutkują brakiem premii dla pracowników. Wcześniej problemem była pandemia, a obecnie rosnąca inflacja, co powoduje, że klienci ostrożnie podchodzą do wszelkich zakupów.

    Solidarność zgłasza konieczność obniżenia celów sprzedaży przypadających na danego pracownika, w przypadku każdej usprawiedliwionej nieobecności pracownika proporcjonalnie do czasu jej trwania (urlopy, szkolenia, zwolnienia lekarskie). Jednak nie może odbywać się to kosztem pozostałych pracowników - zwolnienie lekarskie jednego pracownika powoduje, że inni sprzedawcy muszą zrealizować jego cele. Dlatego za korektą celów indywidualnych musi iść korekta celów dla całego salonu sprzedaży, szczególnie, gdy jest niskie zatrudnienie w salonie.

    Solidarność twierdzi, że w salonach pracownicy mają fatalne nastroje powodowane m.in. brakiem podwyżek, zwłaszcza kiedy nowozatrudnionym proponuje się wyższe wynagrodzenie od pracowników z długim stażem pracy. Związki twierdzą, że występuje także brak spójności między celami sprzedawców i menedżerów, co generuje problemy i ma wpływ na wyniki sprzedaży.

  • realme Buds Air 3 Neo za 199 zł

    Dziś poza realme Watch 3 w polskich sklepach pojawiły się też bezprzewodowe słuchawki realme Buds Air 3 Neo.

    Nowe słuchawki kosztują 199 zł.

    realme Buds Air 3 Neo w kolorze niebieskim i białym dostępne są w sieci sklepów Media Expert, a także w sklep-realme.pl oraz na realmeshop.pl.

    Mają one dynamiczny przetworniki i niezależną komorę basową. Obsługują też Dolby Atmos. Produkt fizycznie redukuje niechciane szumy otoczenia, dzięki dousznemu mikrofonowi. Wykorzystuje też algorytm usuwania szumów, aby jeszcze bardziej odizolować ludzki głos od hałasu. 

    Nowe bezprzewodowe słuchawki realme pozwalają na 7 godzin odtwarzania muzyki i 30 godzin całkowitego czasu pracy na baterii z etui ładującym.

  • Ryszard Lindner objął stanowisko Country Managera Infinix Mobility w Polsce

    Polskim oddziałem Infinix będzie zarządzał Ryszard Lindner. Na nowym stanowisku Country Managera Lindner będzie odpowiadał za wprowadzenie marki Infinix na rynek w Polsce i krajach bałtyckich, budowanie jej pozycji oraz rozwijanie sprzedaży. Ryszard Lindner od ponad 20 lat zdobywa doświadczenie w pracy w firmach polskich i międzynarodowych, z czego 15 lat na stanowiskach menedżerskich w sieci telekomunikacyjnej Orange Polska. Do swoich sukcesów zaliczyć może m.in. przygotowanie i wdrożenie marki nju mobile oraz zarządzanie nią do momentu osiągnięcia w sumie 800 tys. klientów zaledwie kilka lat od rozpoczęcia projektu. Był także odpowiedzialny za stworzenie procesu zarządzania terminalami w Orange Polska.  W ciągu ostatnich 3 lat w ABC Data, później Also, wspierał rozwój marki Xiaomi na 6 rynkach europejskich.

  • Ryszard Lindner objął stanowisko Country Managera Infinix Mobility w Polsce

    Polskim oddziałem Infinix będzie zarządzał Ryszard Lindner. Na nowym stanowisku Country Managera Lindner będzie odpowiadał za wprowadzenie marki Infinix na rynek w Polsce i krajach bałtyckich, budowanie jej pozycji oraz rozwijanie sprzedaży. Ryszard Lindner od ponad 20 lat zdobywa doświadczenie w pracy w firmach polskich i międzynarodowych, z czego 15 lat na stanowiskach menedżerskich w sieci telekomunikacyjnej Orange Polska. Do swoich sukcesów zaliczyć może m.in. przygotowanie i wdrożenie marki nju mobile oraz zarządzanie nią do momentu osiągnięcia w sumie 800 tys. klientów zaledwie kilka lat od rozpoczęcia projektu. Był także odpowiedzialny za stworzenie procesu zarządzania terminalami w Orange Polska.  W ciągu ostatnich 3 lat w ABC Data, później Also, wspierał rozwój marki Xiaomi na 6 rynkach europejskich.

  • Nowa promocja w T-Mobile: realme 9 Pro 5G za 1299 zł ze słuchawkami w prezencie

    T-Mobile przygotował promocję ze smartfonem realme 9 Pro 5G i słuchawkami realme Buds Q2s w prezencie.

    Zestaw można kupić w ratach 0%, zarówno w abonamencie, jak i bez niego. Jego cena w taryfie „L Nielimitowana” wynosi 1299 zł.

    Abonament „L Nielimitowana”, prócz nieograniczonych limitem rozmów, SMS-ów oraz MMS-ów, gwarantuje całkowicie nielimitowany dostęp do sieci 5G, w maksymalnej dostępnej prędkości.

    Promocja potrwa od 2 do 15 sierpnia.

    Akcji promocyjnej towarzyszy także kampania promująca ofertę.

    Z oferty można skorzystać tutaj.

  • Nowa promocja w T-Mobile: realme 9 Pro 5G za 1299 zł ze słuchawkami w prezencie

    T-Mobile przygotował promocję ze smartfonem realme 9 Pro 5G i słuchawkami realme Buds Q2s w prezencie.

    Zestaw można kupić w ratach 0%, zarówno w abonamencie, jak i bez niego. Jego cena w taryfie „L Nielimitowana” wynosi 1299 zł.

    Abonament „L Nielimitowana”, prócz nieograniczonych limitem rozmów, SMS-ów oraz MMS-ów, gwarantuje całkowicie nielimitowany dostęp do sieci 5G, w maksymalnej dostępnej prędkości.

    Promocja potrwa od 2 do 15 sierpnia.

    Akcji promocyjnej towarzyszy także kampania promująca ofertę.

    Z oferty można skorzystać tutaj.