Testy smartfonów:
-
Wstyd się przyznać, ale 7 Pro to pierwszy smartfon OnePlus, który testuję. Co więcej, OnePlus 6 lub OnePlus 6T miałem w rękach przez 10 sekund i był to jedyny kontakt z telefonami tej marki w życiu. A przecież wśród kilku polskich youtuberów kolejne OnePlusy to telefony niemal kultowe. Z OnePlus 7 Pro korzysta też moja ulubiona amerykańska gwiazda technologicznego Youtube, czyli Marques Brownlee MKBHD. W Polsce dystrybutorem OnePlusa jest firma NTT Systems i duże sklepy internetowe sprowadzają te smartfony i można je już oficjalnie zakupić. My egzemplarz testowy otrzymaliśmy od sklepu Bestcena.pl.
OnePlus 7 Pro w Bestcenie możecie zamówić tutaj
-
Xiaomi jest nadal mistrzem niskich cen. Najnowsza opaska Xiaomi Mi Band 4 jest tego doskonałym przykładem. Kosztując 149 zł oferuje ciągłe monitorowanie tętna oraz snu i ma kolorowy ekran AMOLED. Wszystko to jest zamknięte w wodoszczelnej obudowie. Stosunek możliwości do ceny jest imponujący, ale trzeba się również przygotować na kompromisy. Xiaomi Mi Band 4 to sprzęt dla osób chcących dbać o swoją aktywność, a nie dla profesjonalistów. Sporą wadą jest brak GPS.
-
Fani serii Note będą zachwyceni. W tym roku Samsung pokazał po raz pierwszy 2 notatniki zamiast jednego. Ten mniejszy został zaprojektowany dla klientów, którzy narzekali, że Note jest dla nich za duży, ale chętnie by kupili smartfon z rysikiem. W Polsce Samsung będzie sprzedawał na starcie trzy wersje nowego Note.
-
LG nie śpieszy się z prowadzaniem do nas swoich flagowców – V40 trafił na nasz rynek praktycznie na równi z premierą swojego następcy - V50, a LG G8 ThinQ nadal nie ma. Trafił do nas za to model LG G8s ThinQ, który jest niemal klonem G8. Też ma topowy procesor Snapdragon 855, ma tyle samo pamięci, ekran to też OLED, choć już o większej przekątnej. Większość specyfikacji się pokrywa, ale na przykład rozdzielczość ekranu jest trochę niższa. Zabrakło też układu Quad DAC. Wciąż jednak mamy do czynienia z urządzeniem z najwyższej półki. Sprawdźmy co potrafi LG G8s ThinQ.
-
Gdy w 2017 roku Xiaomi dołączyło do programu Android One i zaprezentowało model Mi A1, wszyscy zastanawiali się, po co. Chińczycy zdobyli przecież popularność między innymi dzięki swojej niezwykle rozbudowanej nakładce MIUI. A czysty Android, zapewniający co prawda szybkie aktualizacje, to w zasadzie jej przeciwieństwo – brak wielu możliwości personalizacji telefonu, konieczność dogrywania podstawowych aplikacji. Po dwóch latach widać jednak, że eksperyment można uznać za udany. Linia Mi A doczekała się trzeciej generacji, kolejne modele sprzedają się bardzo dobrze, a w oczach klientów Xiaomi to już nie egzotyczna marka, ale poważny, globalny gracz blisko związany z Google.
W odniesieniu sukcesu w Polsce pomaga też… mała dostępność urządzeń z czystym Androidem na pokładzie. Pixele od Googla nie są u nas oficjalnie sprzedawane (choć ostatnio sytuacja się poprawiła dzięki sprowadzaniu na własną rękę większych partii przez sklepy z elektroniką), mają też zaporowe ceny. Na dobrą sprawę z projektem Android One romansują jedynie Nokia, Motorola i HTC. Linia A od Xiaomi nie ma więc wielkiej rynkowej konkurencji, co w zestawieniu z korzystnymi cenami jest gwarancją sukcesu.
Mi A3 w wersji 4GB + 64 GB kosztuje 1099 zł, wariant 4GB + 128 GB – 1199 zł.
-
Na rynku smartfonów pojawia się coraz więcej modeli z wąskimi ramkami wokół ekranu i pozbawionych wycięć w wyświetlaczu. Co szczególnie ciekawe, trend ten nie został narzucony wyłącznie przez flagowce. Te w większości przypadków wciąż mają notch, a propozycje bez wycięć w ekranie dotyczą smartfonów ze średniej półki, takich jak Samsung Galaxy A80, Oppo Reno, czy Xiaomi Mi 9T. Huawei P smart Z jest obecnie najtańszą propozycją na rynku wśród takich właśnie smartfonów – oferuje ekran bez wycięć z wysuwanym aparatem do selfie za 1199 zł. Wysuwany przedni aparat to ciekawy i zwracający uwagę bajer – wyraźnie odróżniający poszczególne generacje smartfonów. Huawei P smart Z wygląda nowocześniej od wielu flagowców.
-
Honor przyzwyczaił nas do dobrze działających i ładnie wyglądających urządzeń w dobrej cenie. Dzięki bliskiej współpracy z Huaweiem (Honor jest jego marką) z roku na rok coraz wyraźniej wzrastały też możliwości fotograficzne jego telefonów, powoli wychodząc ponad swoją cenową klasę. Nic więc dziwnego, że Chińczycy stali się jednymi z głównych graczy w kategorii „tańszych flagowców”. To wszystko sprawiło, że oczekiwania względem Honora 20 i Honora 20 Pro były wysokie. Ten pierwszy jest już do kupienia w Polsce – kosztuje 1999 zł. Jego mocniejszy brat będzie dostępny najprawdopodobniej w połowie sierpnia. Spekuluje się, że trzeba będzie za niego zapłacić 2399 zł. Za taką kwotę dostaniemy urządzenie pięknie wykonane, doskonale działające i stojące na bardzo wysokim fotograficznym poziomie, co biorąc pod uwagę ceny flagowych urządzeń innych firm oscylujące wokół 3-4 tys. zł, wydaje się korzystną ofertą.
-
Szukając najlepszego stosunku jakości do ceny trudno znaleźć lepszą propozycję od smartfonów Xiaomi. Ten chiński producent jest wyjątkowo konsekwentny w swojej strategii, która w polskiej uproszczonej wersji brzmi #XiaomiLepsze. Co więcej, smartfony Xiaomi nie tylko są dobre, bo tanie, ale też tanie i dobre. Xiaomi Redmi Note 7, Pocophone F1, Xiaomi Mi 9 to prawdziwe hity naszych testów. Teraz do recenzji trafił model Xiaomi Mi 9T, czyli tańsza wersja Mi 9. Ma ekran o większej przekątnej niż Mi 9 SE i nie ma notch’a. Ma też większą baterię od flagowca Mi 9. Wygląda na to, że po raz kolejny mamy do czynienia z udanym smartfonem, który będzie szczególnie atrakcyjną pozycją w swoim przedziale cenowym.
-
Huawei Mate 20 X 5G przejdzie do historii, jako pierwszy smartfon 5G oficjalnie wprowadzony na polski rynek. Na razie nie można go kupić, ale podobno za chwilę będzie dostępny w sieciach ze sprzętem RTV. Huawei Mate 20 X 5G jest już wykorzystywany w testach sieci 5G PLAY w Toruniu. Bez problemu pobierał dane z prędkością bliską 1 Gbps. W Finlandii smartfon przekroczył prędkość 1.2 Gbps. My testowaliśmy go wyłącznie w sieci 4G Orange, bo jak wiadomo żadna komercyjna sieć w Polsce nie jest jeszcze dostępna dla klientów. Wiemy już, że Huawei Mate 20 X 5G może bez problemu służyć jako „zwykły” smartfon. Nowy Huawei wyróżnia się napisem 5G na obudowie, swoim ogromnym wyświetlaczem i rekordową wagą. To smartfon ze świetnym aparatem, dobrą baterią i wystarczająco szybkim procesorem. Sporą niespodzianką jest jego cena – nie jest mała, ale też nie jest kompletnie przestrzelona. Telefon ma kosztować 4299 zł.
-
Seria Galaxy A za mniej niż tysiąc złotych w dniu debiutu to z pewnością nowość. Dotąd oznaczone w ten sposób smartfony Samsunga reprezentowały średnią półkę i najczęściej budziły pozytywne skojarzenia. Samsung postanowił to wykorzystać i rezygnując z serii Galaxy J rozszerzył segment Galaxy A o tańsze modele. Testowany Samsung Galaxy A20e kosztuje 849 zł na stronie Komputronika i jest prawie najtańszym smartfonem w ofercie Samsunga. Za 150 zł mniej możemy jeszcze znaleźć Galaxy A10. Najwięksi i najbardziej uznani producenci zawsze mają problem w konkurowaniu ceną w segmencie najtańszych modeli z markami specjalizującymi się w atrakcyjnych cenach, jak choćby Xiaomi. Czy Samsung sobie poradził, postaramy się odpowiedzieć w tej recenzji.
-
Huawei P30 Pro był przez ostatnie miesiące jedynym smartfonem oferującym pięciokrotne optyczne powiększenie obrazu i dziesięciokrotne powiększenie hybrydowe. Teraz do gry dołączyło Oppo ze swoim modelem Reno 10x Zoom, który oferuje takie samo powiększenie hybrydowe. Do tego Oppo ma na pokładzie Snapdragona 855, który jest trochę wydajniejszy od Kirina 980. Czy zatem flagowy Huawei ma w końcu pierwszego realnego konkurenta, którego powinien się obawiać? Na dodatek Oppo Reno 10x Zoom jest o 200 zł tańszy od P30 Pro o takiej samej pojemności pamięci. Problemem jest dużo słabsza marka, o której realnie nikt prawie w naszym kraju nie słyszał.