Huawei Mate X – nasze pierwsze wrażenia

Drukuj
Huawei Mate X
Huawei Mate X

Dzięki polskiemu oddziałowi Huawei, w piątek mieliśmy okazję wziąć do ręki Huawei Mate X, nagrać z nim krótkie wideo i sprawdzić jak jego skomplikowany mechanizm zamykania i otwierania działa w praktyce.

Ekran jest świetny i sprawia wrażenie jakby był szklany

Jedną z głównych obaw był ekran – czy w dotyku znacząco różni się od zwykłych smartfonów? Czy nie faluje, nie ugina się pod dotykiem? Przecież nie jest szklany.

Bardzo dobrą wiadomością jest więc fakt, że ekran w dotyku jest niemal identyczny z tym do czego przyzwyczaiły nas klasyczne smartfony i tablety ze szklanym ekranem.

Przy dotykaniu palcem ekranu nie ma tępego uczucia plastiku, który czasem daje na przykład folia ochronna naklejona na szklany ekran. Wyświetlacz nie ugina się i nie faluje. Palec ślizga się, według mnie, identycznie jak po szkle z powłoką oleofobową wysokiej klasy.

Co równie istotne, ekran jest kontrastowy i bardzo wyraźny.

Gdy patrzymy na wprost nie dostrzeżemy żadnych niedoskonałości. Dopiero obserwując refleksy światła pod kątem, da się dostrzec, że nie jest tak doskonale równy i gładki jak tafla szkła. Patrząc na wprost nie sposób tego zauważyć i poczuć pod palcami.

Duże wrażenie robi też wielkość Huawei Mate X już po rozłożeniu. To kluczowe, bo gdyby subiektywne wrażenie było takie, że ekran jest tylko nieznacznie większy, cała zabawa w rozkładanie nie byłaby warta zachodu. Na szczęście skok jest dokładnie taki jak między współczesnym smartfonem, a 10 calowym tabletem. Niech nikogo nie zmyli przekątna 8 cali – w przypadku proporcji zbliżonych do kwadratu powierzchnia jest dużo większa niż w proporcjach panoramicznych.

Nadal pytaniem otwartym pozostaje podatność tworzywa na zarysowania podczas noszenia w kieszeni.

Nasza analiza szans rynkowych składanych smartfonów jest tutaj

Specyfikacja Huawei Mate X jest tutaj

Zawias i zatrzask stawiają zaskakująco duży opór

Zaledwie 5 mm grubości po rozłożeniu może sugerować, że telefon złożymy w dwóch palcach jak pocztówkę. Mechanizm składania i rozkładania stawia jednak zaskakująco duży opór - większy niż pokrywa standardowego laptopa, przynajmniej uwzględniając dźwignię jaką daje większy ekran.

Do złożenia czy rozłożenia najbezpieczniej jest użyć obu rąk i pewnego uchwytu.

Taka sztywność daje poczucie solidności. Nie ma żadnego wyczuwalnego luzu ani w formie złożonej, ani w otwartej, ani w momentach pośrednich. Po złożeniu ekran zatrzaskuje się i aby go otworzyć, trzeba przycisnąć przycisk w miejscu zgrubienia obudowy – tam gdzie znajdują się aparaty i gniazdo USB C.

Konstrukcja Mate X wydaje się być bardzo solidna. Pozostaje pytanie jak będzie działał zawias oraz ekran na zgięciu po dziesiątkach tysięcy cykli otwierania i zamykania. Dodatkowo, mając odblokowany ekran raczej trudno zamknąć lub otworzyć telefon nie aktywując jakiejś funkcji. Tutaj dopatruje się głównego zastrzeżenia dotyczącego nowej koncepcji. Możliwe jednak, że z czasem nabrałbym w tym wprawy, tak jak w obsłudze ekranu o większej przekątnej jedną ręką.

Oprogramowanie działa szybko, ale daleko mu do wersji ostatecznej

W Mate X nie zauważyłem lagowania i gubienia klatek animacji podczas obsługi urządzenia na złożonym czy na otwartym ekranie. Przełączenie się z trybu rozłożonego wyświetlacza na mniejszy zajmuje mniej czasu niż fizyczne zamknięcie i obrócenie Mate X w rękach. Pod tym względem Mate X wydaje się całkowicie gotowy. Bez problemu działało też przełączenie się z jednego ekranu na drugi po obróceniu w formie złożonej.

Na razie jednak oprogramowanie X jest najbliższe tego co można określić mianem prototypu. Nie jest spójnie przetłumaczone, nie ma wszystkich funkcji związanych z dzieleniem ekranu i innymi możliwościami jakie daje nowa konstrukcja. Jest więc zdecydowanie za wcześnie, aby oceniać jak będzie działać Mate X po oficjalnej premierze. Jest tu sporo miejsca na ciekawe rozwiązania interfejsu, które jeszcze nie zostały wdrożone w tej wersji oprogramowania.

Tryb selfie jest genialny w swojej prostocie

Bez wątpienia Mate X zostanie królem selfie wśród smartfonów. Gdy ekran jest złożony, wystarczy obrócić smartfon obiektywem do siebie, a ekran znajdujący się obok obiektywów automatycznie wybudzi się, dając podgląd kadru. Nie trzeba nic przełączać na ekranie, ani wykonywać żadnych gestów. Samo obrócenie wystarcza. Do tego celują w naszą twarz te same aparaty, którymi normalnie fotografujemy w innych sytuacjach. Nie ma żadnego kompromisu na jakości i funkcjach. Możliwość fotografowania drugiej osoby, tak aby sama widziała się w drugim ekranie jest również ciekawym rozwiązaniem.

Podgląd na rozłożonym wyświetlaczu przypomina nieco fotografowanie tabletem, z tą różnicą, że jakość aparatów jest znacznie lepsza.

Czekamy na prawdziwe testy

W przypadku składanego smartfona największą rolę odgrywa wytrzymałość w perspektywie całego cyklu użytkowego urządzenia. Nawet jeśli smartfon nie będzie miał prawie żadnych wad przy pierwszym kontakcie, nie będzie to jeszcze znaczyło, że przez cały okres użytkowania zaoferuje taki sam poziom kultury pracy zawiasu i gładkość ekranu. Ewentualne problemy mogą okazać się bardzo bolesne, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę urządzenia. Dlatego warto poczekać do premiery i chociaż kilkutygodniowych testów.

Nasza analiza szans rynkowych składanych smartfonów jest tutaj

Specyfikacja Huawei Mate X jest tutaj

Ocena: 0 głosów Aktualna ocena: 0
Drukuj

Komentarze / 0